W sercu Jarot przed wojną działała szkoła, gdzie dzieci uczyły się polskiego języka i patriotyzmu – w cieniu niemieckich zakazów i zagrożenia wojną.
Ukryty pośród domów i uliczek Jarot – jednej z największych dzielnic i „sypialni” Olsztyna – leży dzisiaj budynek przedwojennej polskiej szkoły. Pod koniec lat siedemdziesiątych XX wieku nastąpił dynamiczny rozwój urbanistyczny Olsztyna właśnie w kierunku południowym. Rozwój, który sprawił, że miasto wchłonęło lokowaną w połowie XIV wieku wieś Jaroty, w której jeszcze po zakończeniu II wojny światowej można było spotkać rodowitych Warmiaków i usłyszeć gwarę warmińską.

Inicjatywa oddolna
Otwarcie Katolickiej Szkoły Polskiej w Jarotach nastąpiło 12 września 1930 roku. Nie byłoby to możliwe bez zaangażowania mieszkańców wsi. Z inicjatywą uruchomienia placówki wyszli rolnik i społecznik Józef Malewski (1888–1948) oraz Jakub Barczewski (1862–1935), również rolnik, a także brat księdza Walentego Barczewskiego – postaci dla Warmii przełomu XIX i XX wieku wręcz pomnikowej.
Zarówno Józef Malewski, jak i Jakub Barczewski aktywnie agitowali za przynależnością Warmii do Polski w czasie plebiscytu w 1920 roku, a w okresie międzywojennym należeli do działającej na obszarze Warmii i Mazur IV Dzielnicy Związku Polaków w Niemczech. Aby dać przykład innym mieszkańcom Jarot i okolic, Malewski i Barczewski do powstałej placówki posłali swoje dzieci. Szkoła, utworzona z inicjatywy ówczesnych liderów jarockiej społeczności, działała niemal do wybuchu II wojny światowej.
Uczniowie i absolwenci
Szkoła w Jarotach nie była placówką przesadnie liczną. Zazwyczaj uczęszczało do niej kilkanaścioro dzieci. Jedynie w 1932 i 1934 roku odnotowano spadek w tym zakresie. Naukę podjęło wówczas odpowiednio 9 i 7 uczniów. Dzieci pochodziły z rodzin wspomnianych już wcześniej Barczewskich i Malewskich, a także Grzywaczewskich, Hambruchów i Maczugów.
Warto przy tej okazji dodać, że dwóch absolwentów jarockiej placówki – Andrzej Maczuga oraz Alojzy Malewski – kontynuowało później edukację w gimnazjach, odpowiednio w Bytomiu i Kwidzynie. Z kolei Jan Grzywaczewski został skierowany na kurs bankowości do Poznania, a następnie pracował w Spółdzielni Handlowej „Rolnik” w Olsztynie.
W tutejszej szkole przeważały dzieci z Jarot. Co ciekawe, na zachowanych listach uczniów znajdziemy jednak również dzieci pochodzące z pobliskiego Olsztyna. Fakt ten paradoksalnie nie mógł dziwić. O ile na zakładanie szkół polskich na prowincji Niemcy się zgadzali – następnie starając się je z całą mocą zwalczać – o tyle w większym mieście, jakim był Olsztyn, takiej możliwości nie było. I tutaj, co godne uwagi, dopiero… dojście do władzy Adolfa Hitlera i pewne odprężenie w stosunkach polsko-niemieckich zaowocowało m.in. zgodą na uruchomienie szkoły w Domu Polskim w Olsztynie, w kwietniu 1934 roku. Jest to jednak, co oczywiste, materiał na inną opowieść.

Pod batutą rodziny Sikorów
Początkowo salę lekcyjną wynajęto w domu Jakuba Wieczorka. Z czasem szkołę przeniesiono do budynku należącego do wspomnianego już Jakuba Barczewskiego, gdzie zamieszkał również nauczyciel. Został nim Lucjan Latosiński – dobrze przygotowany i aktywny pedagog.
Latosiński przepracował w Jarotach ponad dwa lata i wraz z początkiem 1933 roku został przeniesiony do Stanclewa. Kierownictwo szkoły objął po nim Konrad Sikora, który bardzo wiele wysiłku włożył w pobudzenie życia społeczno-kulturalnego wsi oraz wyjście, w swojej aktywności, poza sferę dydaktyki. Nauczyciela dzielnie wspierała żona – Febronia, która pozostawiła zresztą bardzo ciekawe wspomnienia, podzielone na dwadzieścia jeden części. Rozdział szósty poświęciła właśnie pracy w jarockiej szkole, działalności patriotycznej prowadzonej w ramach świetlicy, a także trudnościom życiowym, z jakimi przyszło się mierzyć młodemu małżeństwu.
W Jarotach Sikorowie w sposób szczególny skupili się na działaniach na rzecz rozwoju życia muzycznego. Pod batutą pedagoga utworzono kapelę ludową. Państwo Sikorowie chętnie organizowali także występy chóru.
Febronia i Konrad nie porwali się przy tym z przysłowiową motyką na słońce. Stawiając na popularyzację mowy polskiej przy pomocy muzyki, wykorzystali własne doświadczenia nabyte dzięki członkostwu w chórze im. Feliksa Nowowiejskiego. Na poczet zasług Konrada Sikory trzeba też zapisać uporządkowanie biblioteki i roztoczenie opieki nad utworzoną przy placówce szkolnej w 1935 roku drużyną harcerską.
Tuż przed wybuchem wojny, w sierpniu 1939 roku, budynek szkoły został zniszczony przez niemiecką bojówkę. Wraz z końcem sierpnia 1939 roku szkołę zamknięto, a aresztowany Konrad Sikora trafił do obozu w Hohenbruch nieopodal Królewca. Na szczęście nauczycielowi udało się przeżyć piekło II wojny światowej.

Pozostała pamięć
Warto podkreślić, że pomimo upływu czasu pamięć o szkole polskiej jest w Jarotach wciąż kultywowana. 9 czerwca 1957 roku na budynku przy obecnej ul. Jarockiej 47 umieszczono okolicznościową tablicę.
Po II wojnie światowej szkołę odtworzono w innym miejscu i nadano jej imię Józefa Malewskiego. W 2009 roku, przy okazji jubileuszu 80-lecia utworzenia szkół polskich na Warmii, tradycję oraz patrona powojennej, zlikwidowanej na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku Szkoły Podstawowej nr 28 im. Józefa Malewskiego przejęła Szkoła Podstawowa nr 34.
Wypada również odnotować, że przy okazji obchodów 40-lecia szkolnictwa polskiego na Warmii Jaroty odwiedził ponownie Konrad Sikora, dokonując pamiątkowego wpisu w ówczesnej kronice szkolnej.