Koper­nik gro­ma­dził książ­ki jak skar­by – jeden z jego medycz­nych inku­na­bu­łów moż­na dziś zoba­czyć w Muzeum War­mii i Mazur w Olsz­ty­nie. Każ­da stro­na to ślad daw­nych poszu­ki­wań, pasji i nie­po­skro­mio­ne­go gło­du wie­dzy. A ile tomów prze­wer­to­wał stu­diu­ją­cy Koper­nik?

To aż nie­praw­do­po­dob­ne, że tuż po woj­nie w 1945 roku rosyj­ski żoł­nierz zna­lazł na zglisz­czach w Bra­nie­wie sta­rą księ­gę i zaczął wyry­wać z niej kart­ki. Nie umiał czy­tać, więc nie miał poję­cia, co trzy­mał w ręku. Miał tytoń, chciał sobie zapa­lić, więc zwi­jał skrę­ty z papie­ru. Na szczę­ście dostrzegł to bra­niew­ski urzęd­nik i ubił z żoł­nie­rzem inte­res. Ina­czej księ­ga poszła­by z dymem. W zamian żoł­nierz otrzy­mał butel­kę wód­ki i gaze­tę, by miał z cze­go robić papie­ro­sy.

Notat­ki Koper­ni­ka na „Bre­wia­rzu prak­ty­ki medycz­nej”, fot. Muzeum War­mii i Mazur w Olsz­ty­nie ©

Oka­za­ło się, że księ­ga, któ­ra zosta­ła wyrwa­na z rosyj­skich rąk, to dwa poła­czo­ne ze sobą inku­na­bu­ły medycz­ne nale­żą­ce nie­gdyś do Miko­ła­ja Koper­ni­ka. Dziś to jeden z naj­cen­niej­szych skar­bów Muzeum War­mii i Mazur w Olsz­ty­nie. Inku­na­bu­ły mają wspól­ną opra­wę i są jedy­ną księ­gą z oso­bi­stej biblio­te­ki Koper­ni­ka, któ­ra oca­la­ła w pol­skich zbio­rach. Ten egzem­plarz prze­trwał szwedz­ki rabu­nek w cza­sach Poto­pu i unik­nął znisz­cze­nia przez Armię Czer­wo­ną. Nawet jeśli zro­bił­by to jeden żoł­nierz…

Kopernik na marginesach

W jed­nej opra­wie miesz­czą się dwa dzie­ła: „Bre­wiarz prak­ty­ki medycz­nej” (Arnal­dus de Vil­la­no­va, Padwa 1485), będą­cy kom­pen­dium wie­dzy lekar­skiej epo­ki, oraz „Kano­ny o sta­nach gorącz­ko­wych” (Miche­le Savo­na­ro­la, Bolo­nia 1487), poświę­co­ny cho­ro­bom nazna­czo­nym gorącz­ką. Dla Koper­ni­ka była to nie tyl­ko teo­ria, ale i prak­tycz­ne wspar­cie w roli leka­rza kapi­tul­ne­go – świad­czą o tym jego odręcz­na notat­ki na mar­gi­ne­sach, peł­ne uwag o kura­cjach i wąt­pli­wo­ści wobec ist­nie­ją­cych zapi­sów.

Koper­nik był trze­cim wła­ści­cie­lem inku­na­bu­łów, a wid­nie­ją­cy napis na „okład­ce” mówi, że po jego śmier­ci księ­gi mają zostać prze­ka­za­ne kano­ni­ko­wi war­miń­skie­mu Fabia­no­wi Emme­ri­cho­wi. Pierw­si dwaj wła­ści­cie­le pocho­dzi­li z Gdań­ska, skąd Koper­nik przy­wiózł inku­na­bu­ły do swo­ich pry­wat­nych zbio­rów. Zapew­ne to oni posta­ra­li się o ozło­co­ną opra­wę, któ­ra w tam­tych cza­sach musia­ła być dro­ga.

Zapi­sy na wewnętrz­nej stro­nie okład­ki inku­na­bu­łów medycz­nych Koper­ni­ka z zaso­bów Muzeum War­mii i Mazur w Olsz­ty­nie, fot. Agniesz­ka Mar­ko­wicz

Koper­nik dostał inku­na­bu­ły od kuzyn­ki Kor­du­li, któ­rej boga­ty księ­go­zbiór jest do dzi­siaj prze­cho­wy­wa­ny w Gdań­sku. To musiał być oso­bi­sty pre­zent, bo Koper­nik był opie­ku­nem praw­nym jej dzie­ci.

Inku­na­bu­ły, zgod­nie z proś­bą Koper­ni­ka, tra­fi­ły w ręce Emme­ri­cha. A dzię­ki zapi­skom na wyklej­ce zna­my dal­szy ciąg ich podró­ży. Miał je Jan Hano­vius, póź­niej Bal­ta­zar Ramoc­ki, zakon Bra­ci Mniej­szych w Bar­cze­wie, aż w koń­cu tra­fi­ły do Liceum Hosia­num w Bra­nie­wie.

W 1972 roku inku­na­bu­ły zosta­ły wyku­pio­ne przez Muzeum War­mii i Mazur w Olsz­ty­nie. Po kon­ser­wa­cji w latach 90. są prze­cho­wy­wa­ne w skarb­cu z zacho­wa­niem odpo­wied­nich warun­ków: tem­pe­ra­tu­ry, wil­got­no­ści i zaciem­nie­niu.

Dwie strony monety

Dla­cze­go Koper­nik cenił medy­cy­nę nie­mal tak wyso­ko jak astro­no­mię? W jego życiu te dwie dzie­dzi­ny spla­ta­ły się w fascy­nu­ją­cy spo­sób, odzwier­cie­dla­jąc rene­san­so­wy ide­ał wszech­stron­nej wie­dzy. Jak zauwa­ża współ­cze­sny badacz Koper­ni­ka, prof. Owen Gin­ge­rich, jego umysł nie dzie­lił świa­ta na sztyw­ne kate­go­rie. Astro­no­mię i medy­cy­nę trak­to­wał jak dwie stro­ny tej samej mone­ty – pró­bę zro­zu­mie­nia har­mo­nii wszech­świa­ta i czło­wie­ka. Jed­na bada­ła mikro­ko­smos ludz­kie­go cia­ła, dru­ga makro­ko­smos nie­bios. Obie napę­dza­ły jego nie­ustan­ne dąże­nie do praw­dy. Koper­nik, stu­diu­jąc w Padwie, jed­nym z ówcze­snych cen­trów medycz­nych Euro­py, miał dostęp do naj­now­szych dzieł z tej dzie­dzi­ny. Czy­tał Hipo­kra­te­sa, Gale­na czy Awi­cen­nę, ale też bar­dziej współ­cze­sne mu trak­ta­ty o ana­to­mii i lecze­niu cho­rób. Nie były to przy­pad­ko­we pozy­cje. Koper­nik zgłę­biał medy­cy­nę, bo póź­niej prak­ty­ko­wał jako lekarz w Lidz­bar­ku War­miń­skim i From­bor­ku.

Na początek 39 pozycji

Mło­dy Koper­nik z zapa­łem budo­wał swój księ­go­zbiór, a każ­da stro­ni­ca mia­ła wagę zło­ta. Dziś nawet do gło­wy nam przyjść nie może, jak to było dla nie­go waż­ne. Zale­d­wie co trze­ci Polak otwie­ra w cią­gu roku choć jed­ną książ­kę, a rów­nie wie­lu nie ma w domu ani jed­ne­go egzem­pla­rza. W zesta­wie­niu z ogro­mem wie­dzy, jaki repre­zen­to­wa­ła biblio­te­ka Koper­ni­ka, te dane odsła­nia­ją zaska­ku­ją­cy para­doks. Choć infor­ma­cje mamy na wycią­gnię­cie ręki, książ­ki scho­dzą na dru­gi plan.

Krzysz­tof Buz­de­re­wicz z Muzeum War­mii i Mazur w Olsz­ty­nie, fot. Ada Roma­now­ska

– Gdy­by przej­rzeć księ­go­zbiór mło­de­go Koper­ni­ka pod­czas jego stu­diów, oka­za­ło­by się, że jego biblio­te­ka wca­le nie była mała. Spo­śród 39 pozy­cji, aż 20 trak­to­wa­ło o astro­no­mii, dzie­więć było o medy­cy­nie, a czte­ry o mate­ma­ty­ce. Nato­miast geo­gra­fii, fizy­ki, filo­lo­gii i filo­zo­fii doty­czy­ło sześć ksią­żek. Co cie­ka­we, mimo praw­ni­czych stu­diów we Wło­szech, nie posia­dał żad­nej księ­gi o tej tema­ty­ce. Może to wska­zy­wać na fakt, że takie stu­dia go za moc­no nie inte­re­so­wa­ły – twier­dzi Krzysz­tof Buz­de­re­wicz z Muzeum War­mii i Mazur w Olsz­ty­nie. – Rela­tyw­nie dużo ksią­żek o medy­cy­nie pocho­dzi­ło z cza­sów, gdy astro­nom prze­by­wał w Bolo­nii. Moż­na wnio­sko­wać, że przy­miar­ki do roz­po­czę­cia stu­diów o takiej tema­ty­ce Koper­nik robił jesz­cze przed 1501 rokiem i chwi­lo­wym powro­tem na War­mię. Resz­tę jego księ­go­zbio­ru nato­miast wyda­no w Wene­cji i Padwie.

Koper­nik gro­ma­dził książ­ki przez całe życie – naj­pierw jako uczeń i stu­dent, potem już jako kano­nik i miesz­ka­niec War­mii. Korzy­stał tak­że z księ­go­zbio­ru swo­je­go wuja, bisku­pa war­miń­skie­go Łuka­sza Wat­zen­ro­de­go oraz z zaso­bów biblio­te­ki kapi­tu­ły war­miń­skiej we From­bor­ku. Jego pry­wat­na biblio­te­ka liczy­ła ok. 100–150 wolu­mi­nów.

Po śmier­ci Koper­ni­ka część jego ksią­żek tra­fi­ła do rąk osób pry­wat­nych, a dziś moż­na je oglą­dać w pol­skich biblio­te­kach. Nie­ste­ty, więk­szość wolu­mi­nów prze­ka­za­nych kapi­tu­le war­miń­skiej zosta­ła znisz­czo­na w trak­cie wojen pol­sko-szwedz­kich XVII i począt­ku XVIII wie­ku.

Opis fil­mu „Koper­nik leka­rzem. Czym leczył geniusz z War­mii?”

Film otwie­ra dyna­micz­na muzy­ka, towa­rzy­szą­ca szyb­kim uję­ciom miejsc zwią­za­nych z życiem i pra­cą Miko­ła­ja Koper­ni­ka. Naj­pierw olsz­tyń­ski zamek z lotu pta­ka. Widać śre­dnio­wiecz­ną budow­lę z czer­wo­nej cegły, potem widocz­na jest bra­ma głów­na. Obraz zmie­nia się na wnę­trza Muzeum Miko­ła­ja Koper­ni­ka we From­bor­ku. Kame­ra poka­zu­je błę­kit­ny sufit z gwiaz­do­zbio­rem uka­zu­ją­cym mitycz­ne zwie­rzę­ta, następ­nie księ­gę „De revo­lu­tio­ni­bus” i por­tret Koper­ni­ka przed­sta­wia­ją­cy astro­no­ma w rene­san­so­wym stro­ju. Na czar­nym tle poja­wia się bia­ły napis: „Koper­nik – lekarz”.

Spo­koj­na muzy­ka towa­rzy­szy uję­ciu kon­wa­lii, sym­bo­lu medy­cy­ny, potem pomni­ko­wi Koper­ni­ka we From­bor­ku i wnę­trzom muzeum z eks­po­na­ta­mi medycz­ny­mi.

Lek­tor: „Miko­łaj Koper­nik zapa­mię­ta­ny jako astro­nom był jed­nak tak­że prak­ty­ku­ją­cym leka­rzem. Na ryci­nach z epo­ki trzy­ma w ręku kwiat będą­cy sym­bo­lem wie­dzy przy­rod­ni­czej i sztu­ki medycz­nej. Jest to kon­wa­lia. Po powro­cie z Włoch do Pol­ski Koper­nik został leka­rzem kapi­tu­ły war­miń­skiej, ale przede wszyst­kim leka­rzem swo­je­go wuja i dobro­dzie­ja bisku­pa Łuka­sza Wat­zen­ro­de.”

Na ekra­nie ryci­ny z epo­ki z Koper­ni­kiem trzy­ma­ją­cym kon­wa­lię.

Jago­da Sem­ków, kustosz i kie­row­nik dzia­łu doku­men­ta­cji Muzeum Miko­ła­ja Koper­ni­ka we From­bor­ku sie­dzi w sypial­ni Koper­ni­ka przy rene­san­so­wym łożu i rzeź­bio­nej szaf­ce noc­nej. I mówi: „W okre­sie rene­san­su poziom wie­dzy w dzie­dzi­nie medy­cy­ny był jesz­cze zni­ko­my. Przed­sta­wia­ją to ryci­ny, któ­re wyko­na­ne są w tym okre­sie i my widzi­my, co był w sta­nie wyko­nać lekarz w tam­tym okre­sie. Nie roz­po­zna­wa­li cho­rób. Cza­sa­mi na te dole­gli­wo­ści, któ­re drę­czy­ły ludzi, bar­dzo takie pro­ste zabie­gi chi­rur­gicz­ne wyko­ny­wa­no, typu pusz­cza­nie krwi albo lewa­ty­wę. Nato­miast my wie­my, że Koper­nik po stu­diach medycz­nych, któ­re odbył we Wło­szech, oczy­wi­ście nie uzy­sku­je tam dyplo­mu po ukoń­cze­niu stu­diów, ale stu­dio­wał, znał medy­cy­nę i posłu­gi­wał się pod­ręcz­ni­ka­mi poprzed­ni­ków swo­ich.”

Piotr Żuchow­ski, histo­ryk i dyrek­tor Muzeum War­mii i Mazur w Olsz­ty­nie stoi na tle czer­wo­nej cegla­nej ścia­ny i rzeź­by Ukła­du Sło­necz­ne­go. Mówi: „Wśród księ­go­zbio­ru Miko­ła­ja Koper­ni­ka posia­da­my jeden bar­dzo waż­ny inku­na­buł, czy wręcz inku­na­bu­ły, bo to są dwa inku­na­bu­ły Savo­na­ro­li i de Vil­la­no­vy — dosko­na­łe inku­na­bu­ły medycz­ne. W zasa­dzie w cza­sach Koper­ni­ka to było spi­sa­nie wie­dzy medycz­nej, oczy­wi­ście opar­tej na Awi­cen­nie, na sta­ro­żyt­nych Gre­kach i w tym inku­na­bu­le mamy glo­sy Miko­ła­ja Koper­ni­ka. Wie­my, że on z tego korzy­stał. Ale co jest też nie­zwy­kle istot­ne — mamy wpis na wewnętrz­nej stro­nie okład­ki, komu prze­ka­zu­je Koper­nik ten inku­na­buł.”

Spo­koj­na muzy­ka ilu­stru­je męż­czy­znę w rene­san­so­wym stro­ju przy­go­to­wu­ją­ce­go leki z ziół, odwa­ża­ją­ce­go daw­ki na mosięż­nej wadze. Lek­tor: „Ówcze­sne spo­so­by lecze­nia opie­ra­ły się głów­nie na zie­lar­stwie i medy­cy­nie ludo­wej. Na mar­gi­ne­sach wspo­mnia­nych ksiąg medycz­nych Koper­nik zano­to­wał na przy­kład takie infor­ma­cje: Wywar z tama­rysz­ku na kro­sty poma­ga prze­ciw trą­do­wi. Otrę­by poma­ga­ją przy wzdę­ciach i bólach żołąd­ka. Prze­ciw gni­ciu dzią­seł weź biał­ko i rutę. Roze­trzyj, następ­nie prze­cedź przez czy­sty gał­ga­nek, dodaj sprosz­ko­wa­ne­go zie­lo­ne­go spi­żu, nasma­ruj tym dzią­sła ile trze­ba. Po wzmian­ko­wa­nym prze­my­ciu i temu led­wie cokol­wiek dorów­na. Wypró­bo­wa­ne.”

Ponow­nie Jago­da Sem­ków: „Koper­nik zaj­mo­wał się lecz­nic­twem na bazie spo­rzą­dza­nia leków, recept z ziół — natu­ral­nych skład­ni­ków. Wie­my też, że jego poprzed­ni­cy te recep­ty budo­wa­li z kil­ku­na­stu, nawet kil­ku­dzie­się­ciu skład­ni­ków. To nie zawsze było sku­tecz­ne.”

Krzysz­tof Wró­blew­ski, histo­ryk z Muzeum Miko­ła­ja Koper­ni­ka we From­bor­ku, sie­dzi na rene­san­so­wym krze­śle, w tle pra­cow­nia z brą­zo­wą skrzy­nią i narzę­dzia­mi astro­no­micz­ny­mi, na biur­ku księ­ga z pożół­kły­mi kar­ta­mi. Mówi: „Rysem cha­rak­te­ry­stycz­nym dla leków Koper­ni­ka jest to, że są to leki, któ­re skła­da­ją się z nie­wiel­kiej licz­by skład­ni­ków. Tyl­ko jest jeden lek, któ­ry skła­da się z 19 ele­men­tów. Gdy popa­trzy­my na te skład­ni­ki, może­my odna­leźć w nich wie­le współ­cze­snych przy­praw: imbir, goź­dzi­ki, gał­ka musz­ka­to­ło­wa. I cho­ciaż­by sza­fran. Fak­tycz­nie, one posia­da­ją same w sobie wła­ści­wo­ści lecz­ni­cze, ale w cza­sach Koper­ni­ka, to były bez­cen­ne przy­pra­wy. To jest pokło­sie wiel­kich odkryć geo­gra­ficz­nych, kon­tak­tów. Były to przy­pra­wy pozy­ski­wa­ne w Indiach, w Chi­nach.”

Muzy­ka prze­no­si do Olsz­ty­na: zamek na tle nie­ba, stos per­ga­mi­no­wych doku­men­tów, gęsie pió­ro w kała­ma­rzu, tlą­ce się świe­ce. Lek­tor: „Miko­łaj Koper­nik, jako lekarz kapi­tu­ły war­miń­skiej, był wie­lo­krot­nie wzy­wa­ny na kon­sy­lia medycz­ne do Gdań­ska, Olsz­ty­na, Elblą­ga i Kró­lew­ca. Pro­wa­dził tak­że kore­spon­den­cyj­ne kon­sul­ta­cje doty­czą­ce bar­dziej skom­pli­ko­wa­nych przy­pad­ków medycz­nych z Janem Bene­dyk­tem Sol­fą, leka­rzem przy­bocz­nym kró­la Zyg­mun­ta Sta­re­go.”

Ponow­nie Krzysz­tof Wró­blew­ski: „Koper­nik leczył w roku 1541 dwo­rza­ni­na księ­cia Albrech­ta — von Kun­he­ima. I spe­cjal­nie tutaj ksią­żę Albrecht pro­sił czci­god­ną kapi­tu­łę o zgo­dę, żeby… Dwa lata Koper­nik póź­niej prze­cież umrze, był już w zaawan­so­wa­nym wie­ku. Ale wybrał się do Kró­lew­ca. I zacho­wa­ły się doku­men­ty, któ­re to poświad­cza­ją. I fak­tycz­nie w tym przy­pad­ku leczo­ny prze­żył swo­je­go leka­rza. Koper­nik leczył wszyst­kich do koń­ca swo­je­go życia, wszyst­kich kolej­nych bisku­pów war­miń­skich. W prze­ci­wień­stwie do astro­no­mii, w prze­ci­wień­stwie do eko­no­mii nie doko­nał tu jakie­goś prze­ło­mu. Repre­zen­to­wał wie­dzę na pozio­mie epo­ki, w któ­rej przy­szło mu żyć, ale na War­mii wie­dza ta była bez­cen­na i fak­tycz­nie, gdy mówio­no o czci­god­nym panu dok­to­rze Miko­ła­ju, to wie­lu pew­nie nie bra­ło pod uwa­gę dok­to­ra­tu z pra­wa kano­nicz­ne­go, ale raczej to, że był sku­tecz­nym leka­rzem.”

Na czar­nym tle logo War­miń­sko-Mazur­skie­go Koper­ni­kań­skie­go Insty­tu­tu Kul­tu­ry, potem logo Urzę­du Mar­szał­kow­skie­go z napi­sem: Sfi­nan­so­wa­no ze środ­ków samo­rzą­du woje­wódz­twa war­miń­sko-mazur­skie­go.