Warmia skrywa tajemnice, które trudno wytłumaczyć. Wśród szumiących drzew żyje Kłobuk – ludowy stwór, który za troskę przynosi dostatek, a za brak uwagi mści się złośliwie.
Warmia ma w sobie coś nieuchwytnego. To kraina, gdzie wiatr niesie zapach siana, a stare drzewa przy drogach szepczą historie sprzed wieków. W jednej z nich pojawia się Kłobuk – postać z ludowej mitologii. Choć znany jest również na Mazurach, to właśnie warmiński folklor nadał mu wyjątkowy charakter. To swojski duch tych ziem, choć czasem potrafi płatać figle.
- Według podań, w Pęglitach mieszkał człowiek, o którym mówiono, że ma kłobuka w postaci maleńkiego ptaka o tęczowych piórkach i nosi go zawsze w tabakierce. Gospodarz ów zajmował się nim jak człowiekiem, za co ptaszek odwdzięczał się znosząc złoto i srebro — opowiada Robert Kaczorowski w artykule „Przesądy i wierzenia w ludowej kulturze polskich mieszkańców Warmii na przełomie XIX i XX wieku”. — Gdy gospodarz zmarł, zgodnie z jego wolą, pochowano go razem ze swoim kłobukiem. Odtąd na jego spadkobierców zaczęły spadać nieszczęścia — najpierw pozdychały zwierzęta gospodarskie, a w końcu piorun uderzył w domostwo i wszystko się spaliło.

Kłobuk – nie byle kto
Kłobuk w wierzeniach ludowych przybierał różne postaci: czarnego koguta, ptaka, człowieka w kapeluszu, a nawet małej istoty z puszystym ogonem. Jego natura jest podwójna – przynosi szczęście tym, którzy się nim opiekują, ale zaniedbany potrafi się zemścić. Wystarczyło mu ciepłe miejsce na strychu, najlepiej w beczce z pierzem, i solidna porcja jajecznicy ze skwarkami, by stał się wiernym strażnikiem domu i dostatku.
- Aby zdobyć kłobuka należało zakopać pod progiem domu dziecko, które urodziło się martwe lub poroniony płód. Po siedmiu dniach (miesiącach lub latach) miało ono żądać chrztu. Wtedy należało powiedzieć: „będziesz kłobukiem”, a wówczas duch dziecka jako kłobuk miał służyć gospodarzowi — opisuje Robert Kaczorowski. — Innym sposobem było udanie się o północy na rozstajne drogi, by „rozpalić ognisko i upiec czarnego kota, mnięso trza zjeść, a kości rzucić za siebie i wtedy przywołać”. Najczęściej jednak znajdowano kłobuka po deszczu w postaci czarnej, zmokłej kury, która zaczynała przynosić bogactwo tym, którzy ją przygarnęli.
Jeśli ktoś nie dbał o swego kłobuka, na przykład głodził go, mógł spodziewać się zemsty – pożaru lub innych nieszczęść. Warmiacy mawiali: „Jemu chyba kłobuk nosi”, gdy komuś wiodło się wyjątkowo dobrze. Z kolei osoba postronna mogła odebrać niesione przez kłobuka bogactwo, jeśli pokazała mu… tylną część ciała. Wówczas duch porzucał swój ciężar, ale mógł się zemścić, obsypując śmiałka wszami.
Kłobuk w naturze i kulturze
Lata temu Kłobuk kandydował na maskotkę Olsztyna i całego regionu, ale jego starania spełzły na niczym. Mimo to ten dawny słowiański demon wciąż przenika z folkloru do popkultury.

Kłobuk prawdopodobnie trafił na Warmię z Mazowsza podczas jednej z fal osadnictwa, być może jeszcze za czasów Kopernika. Razem z osadnikami przybywały nowe wierzenia, mity i zwyczaje, które łączyły się z miejscową tradycją. Warmia była miejscem, gdzie spotykały się różne kultury – polska, pruska i niemiecka – co sprawiało, że dawne opowieści zmieniały się i dostosowywały do lokalnych wierzeń. Tak było też z legendą o kłobuku, która z czasem nabrała warmińskiego charakteru.
A skąd się wzięła ta legenda? Człowiek od zawy żył w ścisłej więzi z przyrodą. Lasy, rzeki i pola zapewniały pożywienie i schronienie, ale niosły też zagrożenia: pożary, powodzie, głód. Człowiek wierzył, że każda siła przyrody ma swojego ducha – opiekuna lub sprawcę nieszczęść. Jeśli coś szło nie po jego myśli, musiał znaleźć winnego. Trzeba było kogoś albo coś za to obwinić. Obrywało się kłobukowi. Z jednej strony uchodził za pomocnika, ale z drugiej – podejrzewano go o sprowadzanie nieszczęść. Wierzenia te pomagały tłumaczyć niewyjaśnione zdarzenia i dawały ludziom poczucie kontroli nad nieprzewidywalnym światem.
Dawny Kłobuk, przemodelowany i oderwany od pierwotnych, szamańskich wierzeń, wciąż istnieje w naszej kulturze. Pojawia się w nazwach produktów regionalnych, takich jak piwo, jako maskotka czy w nazwach pensjonatów. To jedynie symbole, ale za nimi kryje się historia i dawne związki z naturą. Warto je odkrywać – najlepiej nad jeziorami, wśród leśnych ostępów lub na polnych drogach, z dala od miejskiego zgiełku. Może gdzieś tam, między drzewami, Kłobuk wciąż snuje swoje opowieści?
Legendę o Kłobukach Marii Zientary-Malewskiej można wysłuchać na kanale YouTube MULTICENTRUM Olsztyn.