Czy dwa potęż­ne drze­wa mogą opo­wie­dzieć histo­rię miło­ści i prze­trwa­nia? W Olsz­ty­nie rosną Adam i Ewa – dęby, któ­re zyska­ły imio­na, legen­dę i miej­sce w ser­cach miesz­kań­ców.

W Olsz­ty­nie, wśród blo­ków i codzien­ne­go zgieł­ku, wzno­szą się dwa maje­sta­tycz­ne dęby. Rosną na skra­ju mia­sta, bli­sko lasu, w histo­rycz­nej czę­ści zwa­nej Niedź­wie­dziem. Obok sto­ją dom­ki jed­no­ro­dzin­ne, nie­któ­re wpi­sa­ne do reje­stru zabyt­ków. Ich histo­ria zro­dzi­ła się w nie­zwy­kłym momen­cie – pod­czas pan­de­mii, gdy świat zamarł, a jedy­nym łącz­ni­kiem z rze­czy­wi­sto­ścią były dla wie­lu okna ich miesz­kań. Gra­ży­na Borys, miesz­kan­ka uli­cy Cheł­miń­skiej, spo­glą­da­jąc na te potęż­ne drze­wa, dostrze­gła w nich coś wyjąt­ko­we­go, coś wię­cej niż tyl­ko frag­ment przy­ro­dy. Posta­no­wi­ła nadać im imio­na: Adam i Ewa. Wybra­ła je, bo sym­bo­li­zu­ją począ­tek i koniec. Albo, jak mawia­ła jej mama, „począ­tek i koczą­tek”. Tak zaczę­ła się opo­wieść, któ­ra tchnę­ła w dęby nową toż­sa­mość i życie.

Dęby od razu zyska­ły oso­bo­wość. Ewa, roz­ło­ży­sta i peł­na wdzię­ku, przy­po­mi­na kobie­tę. Adam, wyso­ki, o sze­ro­kich ramio­nach, zda­je się być jej męskim dopeł­nie­niem. One ide­al­nie się dopeł­nia­ją, syn­chro­ni­zu­ją, łączą nie tyl­ko korze­nia­mi, ale i koro­na­mi. Są wręcz nie­roz­łącz­ne. To jed­nak nie koniec opo­wie­ści. Nie­dłu­go potem sąsiad pani Gra­ży­ny, Jerzy Buczyń­ski, tchnął w te drze­wa nowe życie – legen­dę, któ­ra poru­szy­ła wyobraź­nię miesz­kań­ców War­mii. Ale, jak się potem oka­za­ło, nie tyl­ko tutej­szych.

Jerzy Buczyń­ski przy jed­nym z dębów, fot. Ada Roma­now­ska

Dwie sadzonki z miłości

Jerzy Buczyń­ski, z uro­dze­nia Mazow­sza­nin, a z wybo­ru War­miak, spo­łecz­nik i regio­na­li­sta, stwo­rzył histo­rię Ada­ma i Ewy, się­ga­ją­cą 150 lat wstecz –  tyle, ile sza­cu­je się wiek dębów. W jego opo­wie­ści mło­da Ewa wra­ca leśną dro­gą z koszem peł­nym dorod­nych kurek z war­miń­skie­go gospo­dar­stwa nad jezio­rem Per­sz­ko­wo, na skra­ju wsi Zie­lo­na Gór­ka. Gdy docho­dzi do roz­dro­ża, klę­ka przed kaplicz­ką zawie­szo­ną na dorod­nym dębie – jed­nym z wie­lu sym­bo­li wia­ry, któ­re od wie­ków wpi­su­ją się w kra­jo­braz War­mii. Nagle zauwa­ża przy­stoj­ne­go mło­dzień­ca. To Adam, straż­nik leśny z dywic­kie­go lasu.

„Mło­dzi od razu przy­pa­dli sobie do gustu. Zwłasz­cza przez lato i jesień widy­wa­li się wie­lo­krot­nie. Ich ulu­bio­nym miej­scem spo­tkań była altan­ka poło­żo­na nad sta­wem w pobli­żu lasu, na skra­ju Niedź­wie­dzia, nie­da­le­ko od domu rodzin­ne­go Ada­ma. Roko­wa­nia co do speł­nie­nia ich miło­ści były jed­nak od począt­ku złe. Ewa pocho­dzi­ła z boga­tej rodzi­ny i była kato­licz­ką. Adam uro­dził się w bied­niej­szej rodzi­nie i był ewan­ge­li­kiem — pisze w legen­dzie Jerzy Buczyń­ski. — Wio­sną 1870 roku ogło­szo­no pobór do woj­ska. Adam jako dwu­dzie­sto­la­tek musiał sta­wić się przed komi­sją pobo­ro­wą. Będąc leśni­kiem, otrzy­mał skie­ro­wa­nie do bra­niew­skie­go bata­lio­nu Jegrów. Służ­ba mia­ła trwać 3 lata. Przed wyjaz­dem Ada­ma mło­dzi widzie­li się po raz ostat­ni. Gdy spo­tka­li się w ulu­bio­nej altan­ce, wyzna­li sobie dozgon­ną miłość i na jej znak posa­dzi­li dwie sadzon­ki dębu – drze­wa, któ­re ich połą­czy­ło.”

Dąb na Niedź­wie­dziu, obraz Ana­sta­zji Fie­ti­so­wej, fot. arch. pry­wat­ne

Nie­ste­ty, wybu­cha woj­na fran­cu­sko-pru­ska. Adam ginie w jed­nej z poty­czek. Ewa, zroz­pa­czo­na, wstę­pu­je do klasz­to­ru w Chełm­nie, do Sióstr Miło­sier­dzia. To zgro­ma­dze­nie dobrze zna­ne na War­mii, w regio­nie prze­siąk­nię­tym ducho­wo­ścią. Tam być może spo­ty­ka sio­stry zwią­za­ne z obja­wie­nia­mi w Gie­trz­wał­dzie, jedy­nym uzna­nym przez Kościół miej­scu obja­wień maryj­nych w Pol­sce. A dęby? Rosną do dziś, dum­nie nosząc imio­na swo­ich zasadź­ców.

- Moż­na uwie­rzyć, że ta legen­da jest praw­dzi­wa. Pisząc ją, nie mia­łem świa­do­mo­ści, że w oko­li­cy była i leśni­czów­ka, i kaplicz­ka. O tym dowie­dzia­łem się póź­niej, gdy zaczą­łem wgłę­biać się w histo­rię tej oko­li­cy. Czyż to nie­sa­mo­wi­te? Zro­bi­ło to na mnie wra­że­nie — przy­zna­je Jerzy Buczyń­ski. — Być może była też para, któ­ra się w sobie zako­cha­ła.

Dęby, kaczki i żaby

Dęby Adam i Ewa nie rzu­ca­ją się w oczy prze­chod­niom przy uli­cach Cheł­miń­skiej czy Byd­go­skiej. Trze­ba wejść w głąb osie­dla, by dostrzec ich potę­gę.

- Te dęby wyraź­nie domi­nu­ją w kra­jo­bra­zie osie­dla. Góru­ją nad ota­cza­ją­cy­mi je budyn­ka­mi i pozo­sta­łą roślin­no­ścią — zauwa­ża pan Jerzy. — Widzę je codzien­nie z bal­ko­nu. Są napraw­dę wyjąt­ko­we.

Oko­li­ca, choć nie­wiel­ka, tęt­ni życiem i róż­no­rod­no­ścią — kacz­ki, żaby, a nawet bocia­ny spa­ce­ru­ją wśród war­miń­skiej przy­ro­dy. To miej­sce, któ­re łączy w sobie miej­ski rytm z odde­chem natu­ry, tak cha­rak­te­ry­stycz­nym dla War­mii. Miesz­kań­cy czu­ją się z dęba­mi zwią­za­ni.

Takie dęby widzi z okien swo­je­go domu Jerzy Buczyń­ski, fot. arch. pry­wat­ne

Adam i Ewa pomnikami przyrody

W 2023 roku dęby Adam i Ewa zyska­ły roz­głos, star­tu­jąc w kon­kur­sie na Drze­wo Roku. Zaję­ły trze­cie miej­sce, zdo­by­wa­jąc 2579 gło­sów – to dowód, jak bar­dzo War­mia i jej miesz­kań­cy poko­cha­li tę histo­rię. Wygrał buk „Ser­ce Ogro­du” z Arbo­re­tum Woj­sła­wi­ce, ale dla olsz­ty­nian to Adam i Ewa są legen­dą.

Te dęby szy­puł­ko­we, w wie­ku oko­ło 150 lat, mie­rzą 25 metrów wyso­ko­ści, a ich obwo­dy to 318 i 329 cm. Sto­ją na Niedź­wie­dziu jak straż­ni­cy war­miń­skiej pamię­ci, przy­po­mi­na­jąc o sile natu­ry, miło­ści i wspól­no­cie. Dla miesz­kań­ców są czymś wię­cej niż drze­wa­mi – to sym­bol łączą­cy ludzi i histo­rię. Zyska­ły nie tyl­ko legen­dę, ale nawet logo. Chcą, by uznać je za pomni­ki przy­ro­dy. Chcie­li stwo­rzyć wokół nich ogród spo­łecz­ny – prze­strzeń dla wszyst­kich, o któ­rą wspól­nie by dba­li. Pla­ny zmie­nił dewe­lo­per. Zamiast ogro­du pla­nu­je osie­dle – czte­ro­pię­tro­we blo­ki, któ­re mia­ły­by zastą­pić dęby. Trwa bata­lia o ich oca­le­nie.

Bärenbruch — Niedźwiedzie Bagno

Niedź­wiedź to histo­rycz­na część Olsz­ty­na. Leży w pół­noc­no-wschod­niej czę­ści mia­sta, mię­dzy uli­ca­mi Byd­go­ską, Toruń­ską, Jagiel­loń­ską i Rata­ja. Obec­nie nale­ży do Osie­dla Pod­le­śna. Jego histo­ria się­ga XIX wie­ku. Daw­niej zna­ny jako Bären­bruch – po nie­miec­ku „Niedź­wie­dzie Bagno” – był kolo­nią Allen­ste­in, czy­li dzi­siej­sze­go Olsz­ty­na. W 1857 roku ist­nia­ła tu leśni­czów­ka z dzie­wię­cio­ma miesz­kań­ca­mi. W 1905 roku osa­da mia­ła jeden budy­nek, w któ­rym miesz­ka­ło sie­dem osób.

Po II woj­nie świa­to­wej Niedź­wiedź zyskał nowy roz­dział. Przy­by­li tu prze­sie­dleń­cy z Woły­nia i Wil­na. Osa­da zosta­ła włą­czo­na do Olsz­ty­na i otrzy­ma­ła pol­ską nazwę. W cza­sach powo­jen­nych powsta­ła pie­kar­nia przy uli­cy Cheł­miń­skiej. Jest jed­ną z naj­star­szych w mie­ście. Dzia­ła nie­prze­rwa­nie, będąc świad­kiem histo­rii. Niedź­wiedź to wię­cej niż oko­li­ca. To opo­wieść o ludziach, tra­dy­cji i chle­bie pro­sto z pie­ca.

Dębowy chleb?

Dąb od wie­ków jest sym­bo­lem siły, dłu­go­wiecz­no­ści i sta­bil­no­ści. To jed­no z naj­star­szych drzew w Pol­sce – nie­któ­re oka­zy żyją nawet ponad 700 lat. W kul­tu­rze Sło­wian i Cel­tów uwa­ża­no go za świę­te drze­wo, miej­sce mocy, a tak­że natu­ral­ny pio­ru­no­chron. Nic dziw­ne­go, że do dziś budzi sza­cu­nek i podziw.

Adam i Ewa zimą, fot. arch. pry­wat­ne

Nie moż­na zapo­mnieć o roli dębu w eko­sys­te­mie. To praw­dzi­wy „apar­ta­men­to­wiec” dla przy­ro­dy – w jego kona­rach gniaz­du­ją pta­ki, w dziu­plach ukry­wa­ją się wie­wiór­ki i nie­to­pe­rze, a w korze żyje ponad 300 gatun­ków owa­dów. Jego żołę­dzie sta­no­wią przy­smak dla dzi­ków i wie­wió­rek, ale były też kie­dyś wyko­rzy­sty­wa­ne przez ludzi – mie­lo­no je na mąkę, z któ­rej wypie­ka­no chleb.

Dąb to coś wię­cej niż tyl­ko drze­wo. To sym­bol, histo­ria i część naszej codzien­no­ści. Wystar­czy przy­siąść pod jego roz­ło­ży­stą koro­ną, oprzeć się o chro­po­wa­ty pień i poczuć jego nie­zwy­kłą ener­gię.

Legen­dę Jerze­go Buczyń­skie­go moż­na prze­czy­tać w kwar­tal­ni­ku VariArt wyda­wa­nym przez Woje­wódz­ką Biblio­te­kę Publicz­ną w Olsz­ty­nie. Na gwa­rę war­miń­ską prze­tłu­ma­czył ją Edward Cyfus: numer 3/2021.