W Gietrzwałdzie duch Kopernika znów ożywa. Jakub Żukowski wciela się w postać wielkiego astronoma. Łączy tym pasję do historii z miłością do Warmii.
W XVI wieku Mikołaj Kopernik, kanonik warmiński i administrator dóbr kapitulnych, zasiedlał opuszczone gospodarstwa na terenie dzisiejszej gminy Gietrzwałd. Skrupulatnie zapisywał swoje działania, które pokazują, jak dobrze radził sobie z papierkową robotą. Dwukrotnie zawitał do Sząbruka – 14 maja 1517 roku i 14 kwietnia 1518 roku. Z kolei 6 kwietnia zjawił się w Gietrzwałdzie. Wraz z ziemią osadnicy otrzymywali wsparcie. Kopernik obdarował chłopów siejących owies, jęczmień i len. Nie zapomniał też o osadnikach hodujących bydło i konie.

Bliżej nieba niż Kopernik
Gietrzwałd powstał w czasach średniowiecza, między 1352 a 1359 rokiem, jeszcze zanim Mikołaj Kopernik zostawił tu swój ślad. W 2022 roku miejscowość celebrowała 670. urodziny.
- Z tej okazji zrodził się pomysł, by stworzyć postać Kopernika. Wcielił się w niego chłopak stąd, Jakub Żukowski. Na początku miało to mieć tylko symboliczne znaczenie, ale przerodziło się w nową historię — opowiada Kinga Nadolska, aktywistka z Gietrzwałdu. — Kopernik, jako administrator kapituły warmińskiej zarządzał tymi terenami, więc pewnie bywał tu dość często w sprawach służbowych. Mam nadzieję, że zaglądał też prywatnie, bo okolica jest przecież przepiękna. Kuba okazał się do tej roli idealny – z postury przypomina samego Kopernika. Jego naturalna charyzma i pasja do historii sprawiły, że poczuł się w tej roli jak ryba w wodzie. Najpierw pojawił się na gietrzwałdzkim kiermaszu, a potem zaczął podróżować po różnych miejscach i wydarzeniach. Dotarł też do Lidzbarka Warmińskiego. Kuba promuje więc nie tylko Kopernika, ale i Gietrzwałd. I robi to świetnie.

– Mogę zażartować, że w Lidzbarku Warmińskim czuję się jak u siebie. Jestem w podobnym wieku, w jakim był Kopernik, gdy przyjechał do Lidzbarka z Włoch. To trochę surrealistyczne, bo mimo upływu czasu, czuję, że łączy nas ta sama fascynacja światem — mówi Jakub Żukowski, pedagog szkolny z zawodu. — Ale nie tylko w Lidzbarku jestem Kopernikiem. Podczas Nocy Muzeów na olsztyńskim zamku staję się nim na nowo, przyciągając uwagę i budząc ciekawość. A na festynach? Tam również wcielam się w tę postać. Pamiętam, jak podczas jednego z nich w Gryźlinach leciałem samolotem. Wówczas byłem znacznie bliżej nieba i Słońca niż Mikołaj Kopernik w swoich czasach.
„Lubię być Kopernikiem”
Kuba nie tylko ubiera strój z epoki, ale czasem musi bardziej wczuć się w rolę – wsiąść na konia i ruszyć w siną dal przez warmińskie lasy. Innym razem przemierzając łąki, staje się żywym obrazem XVI-wiecznego astronoma – człowiekiem, który nie boi się eksplorować świata, czy to na ziemi, czy wśród gwiazd.

– Lubię być Kopernikiem! Kiedy zaczynałem, nie spodziewałem się, że moja przygoda z nim tak się rozwinie. Dzięki temu, że wcielam się w niego, poznaję go lepiej. Jego postać jest niesamowicie inspirująca – nie tylko przez jego odkrycia, ale także przez to, w jakich czasach żył. Im głębiej wnikam w jego życie, tym bardziej mnie zaskakuje — dodaje Kuba. — Dlatego z prawdziwą przyjemnością dzielę się jego historią. Prowadząc zajęcia o kosmosie w szkołach, zawsze podkreślam, że wszystko, co najważniejsze zrobił Kopernik, miało miejsce właśnie na Warmii. To dla mnie podróż w przeszłość – pełną pasji, wyzwań i odkryć. A dla samego Kopernika to podróż w teraźniejszość, bo jego idee wciąż są żywe i aktualne.
O Koperniku na Warmii opowiada na YouTube Muzeum Warmii i Mazur.
Kopernik w „Sprawie dla reportera”
Jednym z wydarzeń, którym w 2023 roku „patronował” Kopernik z Gietrzwałdu, była zbiórka na leczenie Kingi Rydz, dziewczynki zmagającej się z rdzeniowym zanikiem mięśni (SMA). Wówczas terapia genowa, która mogłaby zminimalizować ryzyko rozwoju choroby, nie była jeszcze refundowana przez NFZ. Mała olsztynianka musiała przyjąć najdroższy lek świata, który kosztował niemal 9 milionów złotych. Rozpoczęła się ogólnopolska zbiórka, a pomoc płynęła nie tylko z Olsztyna, ale także z Gietrzwałdu. Poszukiwano wszelkich możliwości wsparcia. Komitet Kulturalny G7, nieformalna grupa energicznych kobiet z Gietrzwałdu, do którego należy też Kinga Nadolska, zgłosił sprawę Kingi Rydz do programu „Sprawa dla reportera” Elżbiety Jaworowicz.
- Nasz Kopernik bardzo nam pomógł. Zabrałyśmy go do Warszawy na nagranie, gdzie przebrał się w swój strój i wypadł świetnie. Spodobał się Elżbiecie Jaworowicz. Kiedy ekipa przyjechała do Gietrzwałdu, aby nagrać fragment programu, Kopernik również tam był. Łącznie powstały trzy odcinki – podkreśla Kinga Nadolska. – Oczywiście, wtedy istniał silny ruch społeczny, a pomocy płynęło mnóstwo z różnych stron, ale Kopernikowi nie można odmówić wsparcia i uroku.