Obja­wie­nia maryj­ne na sta­łe wpi­sa­ły się w histo­rię Gie­trz­wał­du. Ale w ich tle poja­wia się postać czło­wie­ka, bez któ­re­go trud­no mówić o histo­rii War­mii. Andrzej Samu­low­ski, nazy­wa­ny „tat­kiem”, jest też ojcem pol­skiej War­mii.

Cof­nij­my się do poło­wy XIX wie­ku. Wów­czas Pol­ska nie ist­nie­je na mapach świa­ta, bo Pola­cy są podzie­le­ni mię­dzy trzy zabo­ry. Gra­ni­ce są zamknię­te, mowa pol­ska jest prze­śla­do­wa­na, trwa inten­syw­na rusy­fi­ka­cja i ger­ma­ni­za­cja. Na War­mii, jak na zabór pru­ski przy­sta­ło, trze­ba mówić i myśleć po nie­miec­ku. Kul­tur­kampf jest w roz­kwi­cie. Wła­śnie w takich oko­licz­no­ściach w Szą­bru­ku w 1840 roku przy­cho­dzi na świat Andrzej Samu­low­ski. Rodzi się w bied­nej chłop­skiej rodzi­nie, wła­ści­wie bez per­spek­tyw. Gdy pod­ro­śnie musi wypa­sać bydło i owce, w gło­dzie i chło­dzie, przy każ­dej pogo­dzie. Pra­cu­je więc w pocie czo­ła, zaczy­na cho­ro­wać, łapie go reu­ma­tyzm. Nie ma cza­su na naukę. Koń­czy tyl­ko szko­łę ele­men­tar­ną, któ­ra nie­wie­le mu daje. Ma nikłą świa­do­mość o ota­cza­ją­cym go świe­cie. Myśli nawet, że pol­skim kró­lem jest… król Prus. Ale jest odważ­ny, wysy­ła do nie­go list, adre­su­jąc go do Ber­li­na. To zmie­nia jego życie.

Kary­ka­tu­ra Fry­de­ryk Wil­helm IV autor­stwa Isi­do­ra Pop­pe­ra, fot. Wiki­pe­dia

- Samu­low­ski w szko­le dowie­dział się o „naszym kró­lu” i był pewien, że to król pol­ski. Adre­sat listu, król pru­ski Fry­de­ryk Wil­helm IV, gdy dowie­dział się o jego cho­ro­bie, wysłał mu 100 tala­rów – opo­wia­da „Gaze­cie Olsz­tyń­skiej” o swo­im pra­dziad­ku Woj­ciech Samu­low­ski. — A gdy Andrzej dowie­dział się, że to król Prus, tak to nim wstrzą­snę­ło, że — jak opo­wia­da­ła cór­ka Anie­la — zaczął inte­re­so­wać się histo­rią Pol­ski. Szu­kał ksią­żek, źró­deł. Dopie­ro jako nasto­la­tek dowie­dział się o roz­bio­rach, o tym, że miesz­ka w zabo­rze pru­skim, gdzie wokół ludzie mówi­li po pol­sku. Miał odwa­gę, by napi­sać do kró­la w Ber­li­nie. To ukie­run­ko­wa­ło całe jego życie.

Matka Boska i księgarnia

Andrzej Samu­low­ski coraz wię­cej czy­ta. Uczy się też pod okiem księ­dza Rysiew­skie­go łaci­ny i fran­cu­skie­go. Póź­niej idzie do woj­ska, trwa aku­rat Powsta­nie Stycz­nio­we. Gdy wra­ca, w Szą­bru­ku powsta­je pierw­sza na War­mii pol­ska biblio­te­ka. Ma więc książ­ki na wycią­gnię­cie ręki. W ten spo­sób kształ­tu­je swo­ją świa­do­mość naro­do­wą i histo­rycz­ną. Zaczy­na też pisać wier­sze. Nie ma jed­nak pie­nię­dzy, zie­mi ani zawo­du. W wie­ku 30 lat wyjeż­dża do Pozna­nia. Tam uczy się na intro­li­ga­to­ra, nawią­zu­je kon­tak­ty kul­tu­ral­ne i lite­rac­kie. Gdy wra­ca na War­mię, pisze do róż­nych gazet. Popu­la­ry­zu­je obja­wie­nia w Gie­trz­wał­dzie (1877), któ­re wywo­łu­ją umoc­nie­nie pol­sko­ści na War­mii i pro­wo­ku­ją walecz­ną reak­cję władz pru­skich. Do tego uka­za­nie się Mat­ki Boskiej prze­ma­wia­ją­cej po pol­sku do dwóch dziew­czy­nek z Gie­trz­wał­du — Bar­ba­ry Samu­low­skiej i Justy­ny Sza­fryń­skiej, czy­ni z Gie­trz­wał­du cel piel­grzy­mek. Mała war­miń­ska wio­ska sta­je się pol­ską Fati­mą.

Malo­wi­dło na sufi­cie Sank­tu­arium Mat­ki Bożej Gie­trz­wałdz­kiej, fot. pixabay.com

W koń­cu Samu­low­ski zamiesz­ku­je w Gie­trz­wał­dzie, w domu bli­sko kościo­ła. 6 kwiet­nia 1878 roku zakła­da księ­gar­nię. Wie­sza szyld nad wej­ściem „Buch-und Papier­han­dlung — Księ­gar­nia — A. Samu­low­ski”. Dzię­ki temu zaopa­tru­je nie­mal całą War­mię w ele­men­ta­rze, pod­ręcz­ni­ki szkol­ne i książ­ki bele­try­stycz­ne. Sprze­da­je też dewo­cjo­na­lia, któ­re sprze­da­ją się jak cie­płe bułecz­ki. W koń­cu zaczy­na zara­biać. Wyda­je nawet książ­ki o obja­wie­niach. Ale reu­ma­tyzm daje mu się we zna­ki. Nie ma siły na pro­wa­dze­nie księ­gar­ni. Na szczę­ście w drzwiach sta­je o osiem­na­ście lat młod­sza Mar­ta Nowac­ka, któ­ra przy­jeż­dża na odpust aż ze Ślą­ska. Jej ojcem jest dru­ka­rzem, któ­ry widzi w księ­gar­ni poten­cjał.

- Mat­ka mnie wzię­ła na odpust do Gie­trz­wał­du. A natłok był taki, że od pierw­sze­go dnia sta­nę­łam za ladą i poma­ga­łam… Potem on pisał, że leży cho­ry, że księ­gar­nia zmar­nie­je. Rodzi­ce mi powie­dzie­li, jaka to waż­na rzecz. I pobra­li­śmy się — pisze o Mar­cie Mel­chior Wań­ko­wicz w „Na tro­pach Smęt­ka”.

Księ­gar­nia Samu­low­skie­go dzi­siaj, fot. Wiki­pe­dia

Z tego związ­ku rodzi się sied­mio­ro dzie­ci — Anie­la, Wła­dy­sław, Alfons, Wale­ria, Julian, Lucjan i Bro­ni­sław. Dom tęt­ni życiem, wycho­wa­nie jest kato­lic­kie i patrio­tycz­ne. Ojciec gra na skrzyp­cach, a Julian i Lucjan na pia­ni­nie. Rodzi­na ma duży wpływ na spo­łecz­ność Gie­trz­wał­du. 

Dar boży i polski sztandar

Ale naj­więk­szą zasłu­gą Samu­low­skie­go jest zało­że­nie wraz z Fran­cisz­kiem Szcze­pań­skim i Janem Liszew­skim „Gaze­ty Olsz­tyń­skiej”, któ­ra zaczy­na uka­zy­wać się dru­kiem od 1886 roku w języ­ku pol­skim.

- Jeże­li w nie­bie nie gar­dzą języ­kiem pol­skim, czyż może odwa­żyć się na to proch ziem­ski. Tak więc naj­wyż­szy boski auto­ry­tet uzna­je war­tość języ­ka pol­skie­go. Jeśli Mat­ka Boska roz­ma­wia­ła z dziew­czę­ta­mi pocho­dzą­cy­mi z pol­skich rodzin żar­li­wie kato­lic­kich i żar­li­wie przy­wią­za­nych do pol­skie­go oby­cza­ju, to grze­szy ten, kto się pol­skiej mowy, daru Boże­go wyrze­ka — pisa­ła tuż po Obja­wie­niach, powsta­ła rok wcze­śniej „Gaze­ta Olsz­tyń­ska”, pierw­sza gaze­ta War­mia­ków

- Samu­low­ski wie­dział, że potrzeb­na jest pra­sa pol­ska, tu nie było wcze­śniej żad­nej regio­nal­nej pol­skiej gaze­ty – doda­je Woj­ciech Samu­low­ski. — War­mia­cy zaczę­li od obro­ny języ­ka, było dużo ludzi mówią­cych po pol­sku, przy­mus ger­ma­ni­za­cji wywo­łał chęć ucze­nia się w pol­skiej, nie w nie­miec­kiej szko­le.

„Ja z Gietrzwałdu się nie ruszę”

Po odzy­ska­niu przez Pol­skę nie­pod­le­gło­ści na War­mii odby­wa się ple­bi­scyt. Jest 1920 rok, trze­ba zde­cy­do­wać o przy­na­leż­no­ści war­miń­skich ziem. Samu­low­ski wywie­sza pol­ski sztan­dar na swo­im domu: na czer­wo­nym tle bia­ły orzeł. Wokół domu krą­żą nie­miec­kie bojów­ki, a wie­czo­rem Niem­cy krzy­czą pod okna­mi „Precz z Pola­ka­mi. Raus nach War­schau”. Z oba­wy przed repre­sją Andrzej ewa­ku­uje dzie­ci. Ple­bi­scyt oka­zu­je się fatal­ny w skut­kach, cze­go przy­czyn upa­tru­je się m.in. w maso­wej migra­cji Niem­ców, twar­dej poli­ty­ce ger­ma­ni­za­cyj­nej oraz nie­uf­no­ści Pola­ków wobec bol­sze­wi­ków. Ale mimo to Gie­trz­wałd z księ­gar­nią Samu­low­skie­go sta­ją osto­ją pol­sko­ści. „Tat­ko”, bo tak nazy­wa­li go miesz­kań­cy, nie wyjeż­dża z War­mii. Pisze: „Ja z Gie­trz­wał­du się nie ruszę, tu chcę Bogu oddać duszę.”

Ostatni wiersz dla żony

Samu­low­ski pisze wier­sze przez ponad 60 lat. Do dnia dzi­siej­sze­go odszu­ka­no z nich 160. Część utwo­rów nisz­czy w 1914 roku, część ginie w cza­sie II. woj­ny świa­to­wej. Jego wier­sze mają sil­ne nale­cia­ło­ści i cechy ludo­we, ale rów­nież kościel­ne i kla­sycz­nej lite­ra­tu­ry pol­skiej. Za wzór sta­wia sobie m.in. Kocha­now­skie­go, Kra­sic­kie­go i Niem­ce­wi­cza. Część wier­szy pisze tyl­ko dla sie­bie i nie publi­ko­wał ich. Tema­ty­ka jest głów­nie patrio­tycz­na i reli­gij­na. Pisze rów­nież utwo­ry oko­licz­no­ścio­we na zamó­wie­nie przy­ja­ciół i bli­skich. Czci pol­skie rocz­ni­ce, skła­da hołd dzia­ła­czom na licz­nych rocz­ni­cach.

Ostat­ni wiersz pisze jako 88-let­ni sta­rzec na uro­dzi­ny swo­jej sie­dem­dzie­się­cio­let­niej żony.

Widok ogól­ny domu Samu­low­skich z popier­siem Andrze­ja Samu­low­skie­go, fot. Wiki­pe­dia

- Pra­dzia­dek nie zgro­ma­dził żad­ne­go mająt­ku. Naj­cen­niej­szą rze­czą był jego pamięt­nik. Nie­ste­ty, nie prze­trwał do naszych cza­sów. Żona Mar­ta dała go sąsia­dom do prze­cho­wa­nia, ale gdy weszli Rosja­nie sąsie­dzi w stra­chu wrzu­ci­li go do pie­ca – pod­kre­śla Woj­ciech Samu­low­ski. — Andrzej miał inne prio­ry­te­ty: był nie­prze­jed­na­ny w swo­ich poglą­dach, jeśli miał inne zda­nie, nigdy się z tym nie krył, cza­sa­mi dużo tra­cił przez to. Twar­do stą­pał po zie­mi, miał cechy War­mia­ka: był upar­ty, twar­dy, kon­se­kwent­ny.

Andrzej Samu­low­ski umie­ra 10 kwiet­nia 1928 roku i zosta­je pocho­wa­ny w Gie­trz­wał­dzie, gdzie spę­dził więk­szą część swo­je­go życia. W 1933 roku pre­zy­dent RP Igna­cy Mościc­ki nada­je Samu­low­skie­mu Krzyż Nie­pod­le­gło­ści.