Złotem haftowany czepiec to coś więcej niż nakrycie głowy — to modowy akcent z historią. Niegdyś noszony przez Warmianki podczas najważniejszych uroczystości, dziś przypomina o sile tradycji.
Każdy region ma swój skarb. Na Podhalu to góralska parzenica, w Łowiczu barwny pasiak, a na Warmii – niezwykły czepiec, nazywany też „twardą mycką” lub „galonkiem”. To nie tylko nakrycie głowy, ale prawdziwy symbol kobiecej elegancji i tradycji. Bogato zdobiony i wykonany z kosztownych materiałów, świadczył niegdyś o zamożności. Przechowywany w drewnianych lub wiklinowych skrzyniach, stanowił najcenniejszy element posagu, niczym rodzinna relikwia.

Kunsztowna konstrukcja
Czepiec składał się z trzech głównych części: denka, otoku i wstążek. Denko, w kształcie podkowy, było usztywnione tekturą, co nadawało mu charakterystyczną formę. Od wewnątrz wyściełano je płótnem, a na zewnątrz pokrywano jedwabiem, aksamitem lub adamaszkiem w żywych kolorach. Otok, wysoki i zdobny, obszywano dwiema warstwami złotej koronki. Przykrywała to delikatna, marszczona tiulowa falbana. Wstążki, suto marszczone w rurki, opadały na ramiona lub wiązano je pod brodą. Z tyłu czepiec wieńczyła duża kokarda z jedwabiu, której końce czasem sięgały pasa, dodając elegancji.
Haft, który zachwyca
Największą uwagę przyciągał haft. Złote i srebrne nici, czasem uzupełniane kolorowymi, układały się w motywy kłosów, kwiatów, listków czy serduszek. Niektóre czepce zdobiono cekinami, koralikami lub metalowymi blaszkami, co dodawało im blasku. Maria Zientara-Malewska wspominała, że czepiec jej babki „wyszywany był prawdziwym złotem”, co podkreślało jego wyjątkowość. Motywy roślinne, takie jak „drzewo życia” czy owoc granatu, niosły symbolikę religijną i odwoływały się do cnót przypisywanych kobietom. Haft, wykonywany ściegiem płaskim, wypukłym lub bajorkiem, był prawdziwym dziełem sztuki.

Czepiec o północy
W dzisiejszych czasach trudno sobie wyobrazić, by element garderoby mógł decydować o statusie społecznym czy stanowić część majątku wnoszonego do małżeństwa. A jednak dla Warmianek czepiec był właśnie takim skarbem – symbolem prestiżu i rodzinnym dziedzictwem.
- Na co dzień Warmiaczki nosiły tańsze i praktyczne czepki, tzw. „miękkie mycki”. Najcenniejsze czepce, haftowane złotem i wykonane z drogich materiałów, były zamawiane i kupowane u zakonnic konwentu Zgromadzenia Sióstr Św. Katarzyny. Bogaci gospodarze „gburzy” dawali je swoim córkom na wydaniu jako wiano — opisuje regionalistka Izabela Treutle w „Warmii na głowie, czyli jak to z czepcem było…”. — Wkładanie czepca na głowę zaślubionej dziewczyny następowało o północy, podczas uroczystości weselnych. W czasie oczepin, zdejmowano z głowy wianek z mirty, obcinano długi warkocz – chlubę każdej panny i nakładano czepiec. Stanowił on istotną część posagu i był dziedziczony przez kolejne pokolenia kobiet w rodzinie.
Panny w czepcach?
Choć czepiec tradycyjnie był nakryciem głów mężatek, na Warmii nosiły go także panny, mimo że w 1694 roku biskup Jan Stanisław Zbąski zabronił im tego. Zakaz nie był jednak ściśle egzekwowany, a skromniejsze czepce zakładano jeszcze na początku XX wieku. To pokazuje, jak bardzo Warmianki ceniły to nakrycie głowy.

150 dni pracy
Czepiec był nie tylko piękny, ale i kosztowny. Babka Zientary-Malewskiej, Elżbieta Krasowska, otrzymała swój za 10 talarów, czyli 30 marek – dla porównania, żniwiarz musiał pracować na jednego talara aż 15 dni. To pokazuje, jak wielką wartość miał ten element stroju. Niektóre Warmianki, nie mając spadkobierczyń, przekazywały złote nici z denek na ornaty kościelne lub były w nich chowane po śmierci, co podkreślało ich głęboką wiarę i szacunek dla tradycji.
Żywe dziedzictwo
W 2021 roku sztuka tworzenia czepców warmińskich została wpisana na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego Polski, co podkreśla jej ogromne znaczenie dla polskiej kultury. To tradycyjne, haftowane złotem nakrycia głowy, które kobiety z Warmii nosiły podczas najważniejszych uroczystości, stanowią ważny symbol regionalnej tożsamości.
Aby zachować tę unikalną tradycję, powstał projekt „Czepce warmińskie – inwentaryzacja i dokumentacja dziedzictwa niematerialnego Warmii”. Jego celem jest szczegółowe zbadanie i opisanie historii, technik wykonania oraz wzorów czepców, a także promowanie tej sztuki, aby inspirować kolejne pokolenia do pielęgnowania haftu warmińskiego.
Najpiękniejsze egzemplarze czepców, często pochodzące z XIX wieku, można dziś oglądać w Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie, a także w muzeach w Toruniu, Warszawie oraz niemieckim Lüneburgu. Dzięki rosnącemu zainteresowaniu tym rzemiosłem istnieje nadzieja, że tradycja ta nie zaniknie i będzie żyła dalej.

200 godzin pracy
Krystyna Tarnacka-Jurgielewicz z Lidzbarka Warmińskiego ratuje od zapomnienia dziedzictwo Warmii. To właśnie dzięki niej czepce warmińskie zostały wpisane na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego. Tworzy misternie haftowane czepce, które powstają nawet przez 200 godzin pracy. Przez wiele lat prowadziła Pracownię „Dol-Art” — miejsce pełne warmińskiej sztuki i historii, gdzie przekazywała tajniki haftu kolejnym pokoleniom. Choć te nie zawy „czują” klimat.
Artystka wspomniała w rozmowie z „Wyborczą Olsztyn”, jak podczas Dni Lidzbarka Warmińskiego, ubrana w strój uszyty własnoręcznie, niosła w koszu gipsową gęś: „Ludzie pytali o gęś, a potem o strój. Tak zaczynały się rozmowy o tradycji.” Ale już na innym jarmarku usłyszała dziecięcy głos: „Ta pani się nie przebrała, ta pani jest w stroju warmińskim”. To właśnie takie momenty pokazują, jak ważne jest pielęgnowanie tożsamości regionu.
Jej prace podziwiano na Jarmarkach Folkloru w Węgorzewie, konkursach w Kętrzynie i targach „FARMA” w Poznaniu, gdzie z dumą reprezentowała Warmię i Mazury. Droga do mistrzostwa rozpoczęła się w latach 80., gdy podczas naprawy szat liturgicznych odkryła złoty haft i ukryte muzealne wzory, które stały się inspiracją do zgłębiania warmińskiej sztuki.
W regionie, gdzie powojenna wymiana ludności zerwała ciągłość kulturową, praca pani Krystyny jest bezcenna. „Chcę, by ludzie czuli dumę z Warmii” – mówi. I przypomina, że dziedzictwo to żywa opowieść, którą warto opowiadać.
Tu jest Warmia!
Warmia coraz częściej „porywa” młodych, którzy odkrywają ją na nowo. Kasia Kosmos poprzez projekt #ToJestWarmia przypomina, że ten region to nie tylko historia, ale też miejsce pełne życia, pięknych krajobrazów i ciekawych opowieści. Na swoich filmikach, które publikuje na TikToku i Instagramie, pojawia się w tradycyjnym warmińskim stroju. Z czepcem na głowie z dumą prezentuje lokalne dziedzictwo.
- Warmiaczką jestem z domu i od urodzenia, więc to jest po prostu moja tożsamość, ale rzeczywiście entuzjazm do tematu dojrzewał stopniowo — przyznaje w rozmowie z „Gazetą Olsztyńską”. — Paradoksalnie prawdziwa fascynacja zaczęła się na emigracji, kiedy dopadła mnie tęsknota za krajem. (…) Kiedy to wszystko zauważyłam, zrozumiałam, jak bardzo jestem związana z Warmią.
Dzięki swoim działaniom w mediach społecznościowych Kasia Kosmos inspiruje innych do odkrywania Warmii na nowo, a hasztag #ToJestWarmia staje się symbolem lokalnej dumy. Jak sama mówi, to jej sposób na pokazanie, że Warmia nie jest tylko przeszłością, ale żywą i pełną energii krainą.
@warmiara Te twarde mycki to DZIEŁA SZTUKI!!! Mało zostało nas potrafiących haftować a już czepiec warmiński to szczyt kunsztu!! Dziewczyny uczcie się!!!! #Warmia #czepiec #tradycja #haft #haftludowy #tradycyjne #strój #strójludowy #warmianka #warmiaczka ♬ original sound — Kardashian clips 🎬