Zło­tem hafto­wa­ny cze­piec to coś wię­cej niż nakry­cie gło­wy — to modo­wy akcent z histo­rią. Nie­gdyś noszo­ny przez War­mian­ki pod­czas naj­waż­niej­szych uro­czy­sto­ści, dziś przy­po­mi­na o sile tra­dy­cji.

Każ­dy region ma swój skarb. Na Pod­ha­lu to góral­ska parze­ni­ca, w Łowi­czu barw­ny pasiak, a na War­mii – nie­zwy­kły cze­piec, nazy­wa­ny też „twar­dą myc­ką” lub „galon­kiem”. To nie tyl­ko nakry­cie gło­wy, ale praw­dzi­wy sym­bol kobie­cej ele­gan­cji i tra­dy­cji. Boga­to zdo­bio­ny i wyko­na­ny z kosz­tow­nych mate­ria­łów, świad­czył nie­gdyś o zamoż­no­ści. Prze­cho­wy­wa­ny w drew­nia­nych lub wikli­no­wych skrzy­niach, sta­no­wił naj­cen­niej­szy ele­ment posa­gu, niczym rodzin­na reli­kwia.

Cze­piec war­miń­ski, fot. Łukasz Kulicki/Muzeum War­mii i Mazur w Olsz­ty­nie ©

Kunsztowna konstrukcja

Cze­piec skła­dał się z trzech głów­nych czę­ści: den­ka, oto­ku i wstą­żek. Den­ko, w kształ­cie pod­ko­wy, było usztyw­nio­ne tek­tu­rą, co nada­wa­ło mu cha­rak­te­ry­stycz­ną for­mę. Od wewnątrz wyście­ła­no je płót­nem, a na zewnątrz pokry­wa­no jedwa­biem, aksa­mi­tem lub ada­masz­kiem w żywych kolo­rach. Otok, wyso­ki i zdob­ny, obszy­wa­no dwie­ma war­stwa­mi zło­tej koron­ki. Przy­kry­wa­ła to deli­kat­na, marsz­czo­na tiu­lo­wa fal­ba­na. Wstąż­ki, suto marsz­czo­ne w rur­ki, opa­da­ły na ramio­na lub wią­za­no je pod bro­dą. Z tyłu cze­piec wień­czy­ła duża kokar­da z jedwa­biu, któ­rej koń­ce cza­sem się­ga­ły pasa, doda­jąc ele­gan­cji.

Haft, który zachwyca

Naj­więk­szą uwa­gę przy­cią­gał haft. Zło­te i srebr­ne nici, cza­sem uzu­peł­nia­ne kolo­ro­wy­mi, ukła­da­ły się w moty­wy kło­sów, kwia­tów, list­ków czy ser­du­szek. Nie­któ­re czep­ce zdo­bio­no ceki­na­mi, kora­li­ka­mi lub meta­lo­wy­mi blasz­ka­mi, co doda­wa­ło im bla­sku. Maria Zien­ta­ra-Malew­ska wspo­mi­na­ła, że cze­piec jej bab­ki „wyszy­wa­ny był praw­dzi­wym zło­tem”, co pod­kre­śla­ło jego wyjąt­ko­wość. Moty­wy roślin­ne, takie jak „drze­wo życia” czy owoc gra­na­tu, nio­sły sym­bo­li­kę reli­gij­ną i odwo­ły­wa­ły się do cnót przy­pi­sy­wa­nych kobie­tom. Haft, wyko­ny­wa­ny ście­giem pła­skim, wypu­kłym lub bajor­kiem, był praw­dzi­wym dzie­łem sztu­ki.

Kobie­ta z Prus Wschod­nich w tra­dy­cyj­nym czep­cu, zna­czek pocz­to­wy z 1935 roku, fot. NobbiP/Wikipedia

Czepiec o północy

W dzi­siej­szych cza­sach trud­no sobie wyobra­zić, by ele­ment gar­de­ro­by mógł decy­do­wać o sta­tu­sie spo­łecz­nym czy sta­no­wić część mająt­ku wno­szo­ne­go do mał­żeń­stwa. A jed­nak dla War­mia­nek cze­piec był wła­śnie takim skar­bem – sym­bo­lem pre­sti­żu i rodzin­nym dzie­dzic­twem.

- Na co dzień War­miacz­ki nosi­ły tań­sze i prak­tycz­ne czep­ki, tzw. „mięk­kie myc­ki”. Naj­cen­niej­sze czep­ce, hafto­wa­ne zło­tem i wyko­na­ne z dro­gich mate­ria­łów, były zama­wia­ne i kupo­wa­ne u zakon­nic kon­wen­tu Zgro­ma­dze­nia Sióstr Św. Kata­rzy­ny. Boga­ci gospo­da­rze „gbu­rzy” dawa­li je swo­im cór­kom na wyda­niu jako wia­no — opi­su­je regio­na­list­ka Iza­be­la Treu­tle w „War­mii na gło­wie, czy­li jak to z czep­cem było…”. — Wkła­da­nie czep­ca na gło­wę zaślu­bio­nej dziew­czy­ny nastę­po­wa­ło o pół­no­cy, pod­czas uro­czy­sto­ści wesel­nych. W cza­sie ocze­pin, zdej­mo­wa­no z gło­wy wia­nek z mir­ty, obci­na­no dłu­gi war­kocz – chlu­bę każ­dej pan­ny i nakła­da­no cze­piec. Sta­no­wił on istot­ną część posa­gu i był dzie­dzi­czo­ny przez kolej­ne poko­le­nia kobiet w rodzi­nie.

Panny w czepcach?

Choć cze­piec tra­dy­cyj­nie był nakry­ciem głów męża­tek, na War­mii nosi­ły go tak­że pan­ny, mimo że w 1694 roku biskup Jan Sta­ni­sław Zbą­ski zabro­nił im tego. Zakaz nie był jed­nak ści­śle egze­kwo­wa­ny, a skrom­niej­sze czep­ce zakła­da­no jesz­cze na począt­ku XX wie­ku. To poka­zu­je, jak bar­dzo War­mian­ki ceni­ły to nakry­cie gło­wy.

War­mian­ki w stro­ju nie­dziel­nym, ok. 1920, fot. Karl Heinz Clasen/Wikipedia

150 dni pracy

Cze­piec był nie tyl­ko pięk­ny, ale i kosz­tow­ny. Bab­ka Zien­ta­ry-Malew­skiej, Elż­bie­ta Kra­sow­ska, otrzy­ma­ła swój za 10 tala­rów, czy­li 30 marek – dla porów­na­nia, żni­wiarz musiał pra­co­wać na jed­ne­go tala­ra aż 15 dni. To poka­zu­je, jak wiel­ką war­tość miał ten ele­ment stro­ju. Nie­któ­re War­mian­ki, nie mając spad­ko­bier­czyń, prze­ka­zy­wa­ły zło­te nici z denek na orna­ty kościel­ne lub były w nich cho­wa­ne po śmier­ci, co pod­kre­śla­ło ich głę­bo­ką wia­rę i sza­cu­nek dla tra­dy­cji.

Żywe dziedzictwo

W 2021 roku sztu­ka two­rze­nia czep­ców war­miń­skich zosta­ła wpi­sa­na na Kra­jo­wą Listę Nie­ma­te­rial­ne­go Dzie­dzic­twa Kul­tu­ro­we­go Pol­ski, co pod­kre­śla jej ogrom­ne zna­cze­nie dla pol­skiej kul­tu­ry. To tra­dy­cyj­ne, hafto­wa­ne zło­tem nakry­cia gło­wy, któ­re kobie­ty z War­mii nosi­ły pod­czas naj­waż­niej­szych uro­czy­sto­ści, sta­no­wią waż­ny sym­bol regio­nal­nej toż­sa­mo­ści.

Aby zacho­wać tę uni­kal­ną tra­dy­cję, powstał pro­jekt „Czep­ce war­miń­skie – inwen­ta­ry­za­cja i doku­men­ta­cja dzie­dzic­twa nie­ma­te­rial­ne­go War­mii”. Jego celem jest szcze­gó­ło­we zba­da­nie i opi­sa­nie histo­rii, tech­nik wyko­na­nia oraz wzo­rów czep­ców, a tak­że pro­mo­wa­nie tej sztu­ki, aby inspi­ro­wać kolej­ne poko­le­nia do pie­lę­gno­wa­nia haftu war­miń­skie­go.

Naj­pięk­niej­sze egzem­pla­rze czep­ców, czę­sto pocho­dzą­ce z XIX wie­ku, moż­na dziś oglą­dać w Muzeum War­mii i Mazur w Olsz­ty­nie, a tak­że w muze­ach w Toru­niu, War­sza­wie oraz nie­miec­kim Lüne­bur­gu. Dzię­ki rosną­ce­mu zain­te­re­so­wa­niu tym rze­mio­słem ist­nie­je nadzie­ja, że tra­dy­cja ta nie zanik­nie i będzie żyła dalej.

Czep­ce war­miń­skie, fot. Łukasz Kulicki/Muzeum War­mii i Mazur w Olsz­ty­nie ©

200 godzin pracy

Kry­sty­na Tar­nac­ka-Jur­gie­le­wicz z Lidz­bar­ka War­miń­skie­go ratu­je od zapo­mnie­nia dzie­dzic­two War­mii. To wła­śnie dzię­ki niej czep­ce war­miń­skie zosta­ły wpi­sa­ne na Kra­jo­wą Listę Nie­ma­te­rial­ne­go Dzie­dzic­twa Kul­tu­ro­we­go. Two­rzy mister­nie hafto­wa­ne czep­ce, któ­re powsta­ją nawet przez 200 godzin pra­cy. Przez wie­le lat pro­wa­dzi­ła Pra­cow­nię „Dol-Art” — miej­sce peł­ne war­miń­skiej sztu­ki i histo­rii, gdzie prze­ka­zy­wa­ła taj­ni­ki haftu kolej­nym poko­le­niom. Choć te nie zawy „czu­ją” kli­mat.

Artyst­ka wspo­mnia­ła w roz­mo­wie z „Wybor­czą Olsz­tyn”, jak pod­czas Dni Lidz­bar­ka War­miń­skie­go, ubra­na w strój uszy­ty wła­sno­ręcz­nie, nio­sła w koszu gip­so­wą gęś: „Ludzie pyta­li o gęś, a potem o strój. Tak zaczy­na­ły się roz­mo­wy o tra­dy­cji.” Ale już na innym jar­mar­ku usły­sza­ła dzie­cię­cy głos: „Ta pani się nie prze­bra­ła, ta pani jest w stro­ju war­miń­skim”. To wła­śnie takie momen­ty poka­zu­ją, jak waż­ne jest pie­lę­gno­wa­nie toż­sa­mo­ści regio­nu.

Jej pra­ce podzi­wia­no na Jar­mar­kach Folk­lo­ru w Węgo­rze­wie, kon­kur­sach w Kętrzy­nie i tar­gach „FARMA” w Pozna­niu, gdzie z dumą repre­zen­to­wa­ła War­mię i Mazu­ry. Dro­ga do mistrzo­stwa roz­po­czę­ła się w latach 80., gdy pod­czas napra­wy szat litur­gicz­nych odkry­ła zło­ty haft i ukry­te muze­al­ne wzo­ry, któ­re sta­ły się inspi­ra­cją do zgłę­bia­nia war­miń­skiej sztu­ki.

W regio­nie, gdzie powo­jen­na wymia­na lud­no­ści zerwa­ła cią­głość kul­tu­ro­wą, pra­ca pani Kry­sty­ny jest bez­cen­na. „Chcę, by ludzie czu­li dumę z War­mii” – mówi. I przy­po­mi­na, że dzie­dzic­two to żywa opo­wieść, któ­rą war­to opo­wia­dać.

Tu jest Warmia!

War­mia coraz czę­ściej „pory­wa” mło­dych, któ­rzy odkry­wa­ją ją na nowo. Kasia Kosmos poprzez pro­jekt #ToJe­stWar­mia przy­po­mi­na, że ten region to nie tyl­ko histo­ria, ale też miej­sce peł­ne życia, pięk­nych kra­jo­bra­zów i cie­ka­wych opo­wie­ści. Na swo­ich fil­mi­kach, któ­re publi­ku­je na Tik­To­ku i Insta­gra­mie, poja­wia się w tra­dy­cyj­nym war­miń­skim stro­ju. Z czep­cem na gło­wie z dumą pre­zen­tu­je lokal­ne dzie­dzic­two.

- War­miacz­ką jestem z domu i od uro­dze­nia, więc to jest po pro­stu moja toż­sa­mość, ale rze­czy­wi­ście entu­zjazm do tema­tu doj­rze­wał stop­nio­wo — przy­zna­je w roz­mo­wie z „Gaze­tą Olsz­tyń­ską”. — Para­dok­sal­nie praw­dzi­wa fascy­na­cja zaczę­ła się na emi­gra­cji, kie­dy dopa­dła mnie tęsk­no­ta za kra­jem. (…) Kie­dy to wszyst­ko zauwa­ży­łam, zro­zu­mia­łam, jak bar­dzo jestem zwią­za­na z War­mią.

Dzię­ki swo­im dzia­ła­niom w mediach spo­łecz­no­ścio­wych Kasia Kosmos inspi­ru­je innych do odkry­wa­nia War­mii na nowo, a hasz­tag #ToJe­stWar­mia sta­je się sym­bo­lem lokal­nej dumy. Jak sama mówi, to jej spo­sób na poka­za­nie, że War­mia nie jest tyl­ko prze­szło­ścią, ale żywą i peł­ną ener­gii kra­iną.

@warmiara Te twar­de myc­ki to DZIEŁA SZTUKI!!! Mało zosta­ło nas potra­fią­cych hafto­wać a już cze­piec war­miń­ski to szczyt kunsz­tu!! Dziew­czy­ny uczcie się!!!! #War­mia #cze­piec #tra­dy­cja #haft #haftlu­do­wy #tra­dy­cyj­ne #strój #strój­lu­do­wy #war­mian­ka #war­miacz­ka ♬ ori­gi­nal sound — Kar­da­shian clips 🎬