Jeden z najwybitniejszych architektów XX wieku urodził się w Olsztynie. To Erich Mendelsohn, który światową sławę zyskał jako twórca budowli ekspresjonistycznych. Ale zawsze czuł się „chłopakiem stąd”.
Śmiało możemy powiedzieć, że w ponad 700-letniej historii Olsztyna, obok Mikołaja Kopernika, Erich Mendelsohn był jednym z najwybitniejszych mieszkańców tego miasta. Urodził się 21 marca 1887 roku i spędził w Olsztynie 20 pierwszych lat swojego życia.
Pochodził z kupieckiej żydowskiej rodziny. Jego ojciec Dawid, właściciel sklepu z męskimi ubraniami, cieszył się szacunkiem w mieście. Współtworzył Ochotniczą Straż Pożarną, działał w samorządzie i prowadził zajęcia w miejscowej szkole rolniczej. „Nadzwyczaj czysty, uczciwy i z gruntu dobrotliwy człowiek — wspominał go Erich. — Bez sprzeczności, wręcz jednostronny, bezproblemowy aż do egoizmu – jak wszystkie nieskomplikowane natury”.
Matka Ericha, Emma Esther z domu Jaruslawsky, była wykwalifikowaną modystką. Po niej syn odziedziczył „oko do sztuki”.
Kiepski w szkole
Ojciec marzył, aby Erich pracował w administracji Olsztyna, ówczesnego Allenstein. Taki zawód zapewniłby mu szacunek i stabilizację. To jednak nie było takie oczywiste. Chłopiec uczył się w olsztyńskim gimnazjum klasycznym, w obecnej siedzibie I Liceum Ogólnokształcącego. Nie był orłem. Mierne stopnie na świadectwie dojrzałości wystawionym 5 marca 1907 roku przekreślały plany ojca. Zdane z ledwością przedmioty — język niemiecki, greka, matematyka, fizyka oraz łacina na poziomie „niedostatecznym” — nie dawały mu szans na karierę urzędnika. Nieźle szło mu tylko na lekcjach historii i geografii. Ale to za mało, by ziścić marzenia ojca. Do tego jeszcze Erich powtarzał ostatnią klasę. Jakby nie miał planów na siebie. Pewnie dlatego, gdy wypełniał kwestionariusz na temat przyszłego kształcenia, postawił kreskę. Dopiero po jakimś czasie zdradził rodzicom, że chce zostać architektem. Jak sam podkreślał, już w wieku pięciu lat odkrył architektoniczne powołanie. Być może to widok olsztyńskiego zamku z pokoju „na mansardzie” lub wnętrze kościoła św. Jakuba oczarowały chłopca.

Kolejki wąskotorowe i Nietsche
Erich architektem? Ojciec, twardo stąpający po ziemi, nie mógł tego zrozumieć. Skonsultował nawet pomysł syna z miejscowym radcą do spraw budownictwa. Nie usłyszał niczego dobrego na temat perspektyw tego fachu. I nie dał Erichowi zielonego światła, twierdząc, że Żyd nigdy nie zrobi w tym zawodzie kariery. Młody Mendelsohn musiał więc iść drogą wytyczoną przez ojca. Wyjechał na Uniwersytet Ludwika-Maksymiliana do Monachium na wydział ekonomii, gdzie uczył się zawodu kupieckiego. Ale ciągnęło wilka do lasu. W 1908 roku rozpoczął studia architektoniczne na Uniwersytecie Technicznym w Berlinie. W 1910 roku przeniósł się na politechnikę w Monachium, gdzie jednym z jego wykładowców był wybitny architekt i urbanista Theodor Fischer. Wtedy złapał bakcyla na dobre.
Erich w czasie studiów prężnie działał. Uprawiał malarstwo olejne i grafikę, tworzył też dekoracje wystaw sklepowych, malował plakaty oraz projektował stroje na bale karnawałowe. I można pomyśleć, że z tym doświadczeniem było mu bliżej do projektowania przestrzeni. Ojciec niestety nadal nie widział go w zawodzie architekta. Chciał nawet postawić go do pionu i „ustawić na przyszłość”, więc wysłał go na praktykę w berlińskiej firmie Orenstein & Koppel, specjalizującej się w budowie kolejek wąskotorowych. Ależ musiało to „uwierać” Ericha! Nie dziwi więc, że rzucił staż zaledwie po kilku tygodniach i wrócił na studia do Monachium. Ale zamiast pokazać ojcu, że jest wart zaufania, odpuścił sobie. Wzorem gimnazjum nie skupiał się na nauce. Zamiast zgłębiać wiedzę, czytał Nietzschego. Ale ten niemiecki filozof nie tłumaczył zagadnień z zakresu techniki. Erich był jednak cwany. Za rozwiązywanie zadań płacil kolegom. W ten sposób zaliczał zajęcia. W głowie miał jednak pustkę, co przekreśliło jego szansę na pracę, jaka mu się trafiła w biurze architektonicznym. A może sięgał znacznie wyżej? Do przyszłej żony Luise Maas pisał wówczas pełne zwątpienia listy: „Nie jestem architektem. Mój duch sam z siebie nie znajduje idei nowych form”.
„Duszeczko”, „Laleczko”
Erich Mendelsohn i Luise Maas byli małżeństwem prawie 40 lat. To była wielka miłość. Aby wspierać męża i zajmowąć się domem, Luise porzuciła nawet grę na wiolonczeli. W ciągu 43 lat znajomości para wymieniła między sobą ponad 3 tys. listów, które składają się na 11 tys. stron rękopisu. „Duszeczko”, „Laleczko”, „Mateczko” oraz „Najdroższa”, „Ukochana”, „Umiłowana” to tylko niektóre z pieszczotliwych form, którymi Erich okraszał pisane przez siebie listy. Wysyłał jej też wszystkie rysunki projektów i planowanych budynków. Pytał o każdy detal, liczył się z jej zdaniem i doceniał intuicję. Ponoć co roku, na urodziny Luise, malował dla niej szkice ich przyszłego domu.
Sklepienie w kształcie piramidy
W 1911 roku olsztyńska gmina żydowska poprosiła Ericha Mendelsohna o zaprojektowanie domu przedpogrzebowego przy kirkucie (cmentarz żydowski) Dużo było w tym zasługi ojca. 24-letni architekt zakasał rękawy i dwa lata później, we wrześniu 1913 roku, otwarto Bet Taharę. To była również jego praca dyplomowa.
- Niewielkie okna i nisko schodzące dachy sprawiły, że dwa budynki zaprojektowane przez młodego Mendelsohna przypominały wrośnięte w ziemię wiejskie chaty – zwraca uwagę Grzegorz Piątek w artykule „Olsztyn. Dom, który nie chciał odejść”. — Mniejszy dom mieścił biuro i kwaterę opiekuna cmentarza, a większy, ważniejszy służył ceremoniom pogrzebowym. To dom oczyszczeń – Bet Tahara. Jego skromna bryła nie zdradzała tego, co czekało w środku – sekwencji trzech nastrojowych pomieszczeń, z których ostatnie po otwarciu wrót ukazywało piękny widok na zieleń cmentarza. Środkowa, główna sala pożegnań otrzymała zaskakujące sklepienie w kształcie piramidy i dekoracje łączące wątki nowoczesnej plastyki z tradycją Bliskiego Wschodu. Śmiałe pomysły studenta przerastały działaczy olsztyńskiej gminy żydowskiej. Ależ się z nimi namęczył! Z wypadów do Allenstein donosił ukochanej o „nędzy małomiasteczkowych dusz i gospodarskiego sknerstwa” oraz „małomiasteczkowym drobnomieszczaństwie”. Pisał: „Dni tutaj są dla mnie udręką. Tu wszystko jest małe, mizerne i nawet moja praca, dom przedpogrzebowy, nie cieszy, bowiem dawno już się przeżyła, a prace wykończeniowe trwają zbyt wolno”.
„Wysokie drzewa potrzebują więcej czasu”
Wkrótce po otwarciu Bet Tahary w Olsztynie wybuchła I wojna światowa. Przerwała karierę Mendelsohna. Ale Erich cały czas szkicował, szukając swojej drogi. Beta Taharę wykreślił z CV. Chciał zacząć wszystko od nowa? „Jako urodzony w małym, rolniczym miasteczku, pośród pól i lasów, nauczyłem się oddychać powoli i traktować słońce i deszcz jak uzupełniające się zjawiska natury. Uzmysłowiłem sobie, że wysokie drzewa potrzebują więcej czasu, by wyrosnąć, nauczyłem się zatem myśleć długimi okresami i pomijać powszechne trajkotanie naszego fachu oraz paplaninę osobistej próżności” – pisał Erich Mendelsohn.
Dworce i hangary na skrawkach
Dla znawców twórczości wybitnego olsztynianina szkice z lat wojennych są uznawane za najlepsze, mimo że nie powstawały w zaciszu pracowni. Erich trafił na front wschodni. Tworzył je więc w brudnych okopach i słabo oświetlonych ziemiankach, wykorzystując najmniejsze skrawki papieru. Szkicował ogromne fabryczne hale, dworce, silosy zbożowe, hangary lotnicze, hale magazynowe, fabryki samochodów, a także budynki stoczni wykonane z materiałów przyszłości – stali i żelazobetonu. Lepsze warunki do tworzenia tych prac miał być może w lazaretach, do których trafiał kilkakrotnie na skutek odniesionych ran. Pod koniec wojny doczekał się awansu na młodszego sierżanta.
Einstein i czterystu pracowników
Po powrocie z wojny pod koniec 1918 roku Erich Mendelsohn otworzył pracownię architektoniczną w Berlinie, która bardzo szybko ugruntowała swoją pozycję na rynku. Architekt pracował w pocie czoła. Podsumowując później własny dorobek, za debiut uznał swój pierwszy powojenny projekt — Wieżę Einsteina w Poczdamie – obserwatorium astronomiczne o ekspresyjnych, ciastowatych formach, które zapewniło mu międzynarodowy rozgłos. Z Einsteinem zresztą się przyjaźnił. Ta budowla była niczym katapulta jego kariery. Erich zyskał miano wybitnego twórcę budowli ekspresjonistycznych, a w pewnym okresie w jego biurze pracowało nawet czterdziestu pracowników. W portfolio Mendelsohna, sumując cały dorobek, można znaleźć. m.in. fabrykę kapeluszy Luckenwalde, domy towarowe Schocken w Norymberdze i Stuttgarcie, Uniwersytet Hebrajski w Jerozolimie czy budowle sakralne w Stanach Zjednoczonych. W Polsce, poza Olsztynem, są dwa inne budynki jego autorstwa — Dom Tekstylny Weichmanna w Gliwicach oraz Dom Towarowy Petersdorff we Wrocławiu.

Transatlantyk, tramwaje i Hitler
W latach 1921–1922 Mendelsohn przeszedł poważną chorobę nowotworową, która zakończyła się utratą lewego oka. Później sporo podróżował, ale też cały czas pracował. W 1924 roku z Ludwigiem Miesem van der Rohe i Walterem Gropiusem Erich Mendelsohn założył grupę artystyczną Der Ring, skupiającą architektów tworzących w nowoczesnych stylach. W czasie podróży po Ameryce poznał Franka Lloyda Wrighta, zainspirował się też transatlantykiem i nowoczesnymi na owe czasy tramwajami. Jeździł również z odczytami (m.in. do Holandii, Francji, Hiszpanii, Anglii, Szwajcarii) i projektował budynki mieszkalne, biurowe oraz obiekty przemysłowe na całym świecie.
Erich Mendelson miał pozycję. Ale był też Żydem. Choć zleceń miał dużo, w 1933 roku, gdy do władzy doszedł Hitler, zdecydował się wyemigrować do Anglii. Naziści przejęli jego majątek — m.in. dom na działce o powierzchni niemalże 4 tys. mkw. To więcej niż połowa boiska do piłki nożnej. To był „diamey stworzony dla Luise”, który szlifował na jazdę jej urodziny. Nad tym domem Erich pracował łącznie 15 lat. Jak pisze Ita Heinze-Greenberg, znawczyni twórczości Mendelsohna – willa była architektonicznym portretem Luise, obrazem szlachetności i elegancji. Małżonkowie nigdy tu nie wrócili.
„Wszędzie był Wschodnioprusakiem”
Choć Mendelsohn mieszkał i tworzył na trzech kontynentach, Olsztyn cały czas miał w sercu. Z pewnością był urzeczony warmińskim krajobrazem, pełnym jezior i rozległych lasów. Z dumą podkreślał, skąd pochodzi, określając siebie jako „człowieka orientu z Prus Wschodnich”. Jego żona Luise pisała: „W Niemczech, w Anglii, Palestynie czy w Ameryce – wszędzie był Wschodnioprusakiem”.
W 1945 roku Mendelsohn zamieszkał w San Francisco. Rok później otrzymał obywatelstwo amerykańskie. Tam też zmarł na chorobę nowotworową 15 września 1953 roku. Do śmierci pracował aktywnie jako oficjalny architekt stanu Kalifornia.