To nie tyl­ko sank­tu­arium, ale tak­że waż­na część histo­rii War­mii. To miej­sce, gdzie język pol­ski i lokal­na wspól­no­ta prze­trwa­ły trud­ne cza­sy. Dziś Gie­trz­wałd przy­cią­ga piel­grzy­mów, tury­stów i ludzi szu­ka­ją­cych spo­ko­ju.

Bli­sko Olsz­ty­na, wśród łagod­nych wzgórz i lasów War­mii, leży Gie­trz­wałd – wieś nie­wiel­ka, ale wyjąt­ko­wa. Oto­czo­na polo­dow­co­wy­mi pagór­ka­mi, jezio­ra­mi i lasa­mi, z rze­ką Giław­ką pły­ną­cą nie­opo­dal, ma w sobie coś z ciszy, któ­ra pozwa­la się zatrzy­mać. I choć miej­sce to zna­ne jest głów­nie z obja­wień maryj­nych, nie spo­sób nie dostrzec, że ma do zaofe­ro­wa­nia o wie­le wię­cej – tak­że dla tych, któ­rzy szu­ka­ją zwy­czaj­nych, ludz­kich histo­rii.

Historia Gietrzwałdu

Począt­ki Gie­trz­wał­du się­ga­ją XIV wie­ku. W 1352 roku kapi­tu­ła war­miń­ska zało­ży­ła tu wieś, któ­rą nazwa­no Die­trich­swal­de. Przez wie­ki miej­sce to prze­cho­dzi­ło wie­le: woj­ny, zmia­ny wła­dzy, pró­by ger­ma­ni­za­cji. Po I roz­bio­rze Pol­ski wieś zna­la­zła się pod pano­wa­niem pru­skim, co roz­po­czę­ło trud­ny czas dla lokal­nej spo­łecz­no­ści – ogra­ni­cza­no język pol­ski, osła­bia­no więź z Kościo­łem.

Kopernik i Gietrzwałd

W cza­sie swo­je­go urzę­do­wa­nia jako admi­ni­stra­tor dóbr kapi­tu­ły war­miń­skiej w Olsz­ty­nie (1516–1521), Miko­łaj Koper­nik był zaan­ga­żo­wa­ny w zasie­dla­nie opusz­czo­nych gospo­darstw na War­mii. Z jego nota­tek wyni­ka, że 6 kwiet­nia 1519 roku. wizy­to­wał Gie­trz­wałd, gdzie m.in. Urban Gun­ter objął 4 łany zie­mi opusz­czo­ne przez zbie­głe­go Jaku­ba Rape. Koper­nik zapi­sał, że nadał zie­mię wraz z moż­li­wo­ścią użyt­ko­wa­nia koni, zwie­rząt hodow­la­nych i zasie­wów, a tak­że wyma­ga­ne­go porę­cze­nia.

Urban Gun­ter objął 4 łany, z któ­rych zbiegł Jakub Rape. Otrzy­mał 4 konie, 4 wie­prze, 2 kro­wy, 10 kor­cy owsa, 2 kor­ce jęcz­mie­nia, 1½ kor­ca żyta i 1 kocioł, wóz i pług. Porę­czył za nie­go Paweł Gun­ter, wie­czy­ście. Dzia­ło się 6 kwiet­nia.
Doku­ment doty­czą­cy loka­cji Gie­trz­wał­du zapi­sa­ny ręką Miko­ła­ja Koper­ni­ka w 1517 roku

Objawienia maryjne

Wła­śnie wte­dy wyda­rzy­ło się coś, co na zawsze zmie­ni­ło zna­cze­nie tej wsi. Latem 1877 roku dwie dziew­czyn­ki – Justy­na Sza­frań­ska i Bar­ba­ra Samu­low­ska – zaczę­ły mówić, że widzą Mat­kę Bożą. Obja­wie­nia powta­rza­ły się codzien­nie przez kil­ka mie­się­cy. Mat­ka Boża mówi­ła do nich po pol­sku, co dla ludzi w tam­tych cza­sach mia­ło ogrom­ne zna­cze­nie. Nie cho­dzi­ło tyl­ko o ducho­we prze­ży­cie – to był znak, że ich język i wia­ra mają war­tość, któ­rej nikt nie powi­nien odbie­rać.

Dziew­czyn­ki sły­sza­ły pro­ste wezwa­nia – do modli­twy różań­co­wej, do spo­wie­dzi, do uczest­nic­twa w Mszy Świę­tej. Mat­ka Boża mówi­ła też o tym, że potrzeb­ne są powo­ła­nia kapłań­skie i modli­twa o nawró­ce­nie tych, któ­rzy od wia­ry ode­szli. To wystar­czy­ło, by do Gie­trz­wał­du zaczę­li przy­by­wać ludzie z całej oko­li­cy – a z cza­sem tak­że z dal­szych stron.

Błogosławione źródełko

W cza­sie obja­wień Justy­na i Bar­ba­ra pyta­ły Mary­ję, czy cho­rzy piel­grzy­mi mogą liczyć na uzdro­wie­nie. Mat­ka Boża odpo­wia­da­ła, że tak – ale potrzeb­na jest modli­twa, szcze­ra poku­ta, a cza­sem rów­nież Msza świę­ta odpra­wio­na w inten­cji cho­re­go.

8 wrze­śnia 1877 roku Mary­ja obie­ca­ła pobło­go­sła­wić źró­deł­ko znaj­du­ją­ce się nie­opo­dal kościo­ła, pod laskiem. Żeby unik­nąć tłu­mów, nie ogło­szo­no tego publicz­nie. Wie­czo­rem, oko­ło godzi­ny 19:00, do źró­dła przy­szły wizjo­ner­ki, kil­ku księ­ży i nie­wiel­ka gru­pa para­fian. Wspól­nie odmó­wi­li modli­twy – „Anioł Pań­ski” i Lita­nię Lore­tań­ską. Wła­śnie wte­dy, jak mówi tra­dy­cja, Mary­ja pobło­go­sła­wi­ła źró­dło i obec­nych.

Dziś piel­grzy­mi przy­cho­dzą tam tak samo – nie po cud, ale po spo­kój. Czer­pią wodę, któ­rą zabie­ra­ją do domów. Dla nie­któ­rych to sym­bol wia­ry, dla innych po pro­stu wspo­mnie­nie miej­sca, któ­re zosta­je w pamię­ci. Nad stu­dzien­ką umiesz­czo­no pła­sko­rzeź­by przy­po­mi­na­ją­ce sce­nę z Biblii, w któ­rej Moj­żesz ude­rza laską w ska­łę, a z niej wypły­wa woda.

Ludzie, którzy tworzyli Gietrzwałd

Waż­ną posta­cią tam­te­go cza­su był ksiądz Augu­styn Weich­sel – pro­boszcz, któ­ry pod­szedł do obja­wień z roz­wa­gą. Oddzie­lił dziew­czyn­ki, by upew­nić się, że nie kon­tak­tu­ją się ze sobą, a póź­niej powie­rzył ich opie­kę zaufa­nym rodzi­nom. Jego dzia­ła­nia spra­wi­ły, że obja­wie­nia zosta­ły potrak­to­wa­ne poważ­nie – zarów­no przez Kościół, jak i ludzi.

Portret starszej kobiety w habicie.
Sio­stra Bar­ba­ra Samu­low­ska w Gwa­te­ma­li pod koniec życia, fot. Wiki­pe­dia

Bar­ba­ra Samu­low­ska – ta sama, któ­ra widzia­ła Mat­kę Bożą – póź­niej zosta­ła sio­strą zakon­ną. Wstą­pi­ła do Zgro­ma­dze­nia Sióstr Miło­sier­dzia i wyje­cha­ła na misje do Gwa­te­ma­li. Pra­co­wa­ła w szpi­ta­lach i sie­ro­ciń­cach, poma­ga­jąc cho­rym i bied­nym. Jej życie było ciche, ale peł­ne sen­su. Kościół roz­po­czął jej pro­ces beaty­fi­ka­cyj­ny.

Justy­na Sza­frań­ska rów­nież przez pewien czas była w zako­nie, ale póź­niej wybra­ła życie świec­kie. Wyemi­gro­wa­ła do Fran­cji, zało­ży­ła rodzi­nę i pozo­sta­ła wier­na war­to­ściom, któ­re wynio­sła z dzie­ciń­stwa.

Rodzi­na Samu­low­skich mia­ła ogrom­ny wpływ na lokal­ną spo­łecz­ność. Andrzej Samu­low­ski, ojciec Bar­ba­ry, był rol­ni­kiem, ale też dzia­ła­czem spo­łecz­nym. Zało­żył pierw­szą pol­ską księ­gar­nię na War­mii – nie­wiel­ki punkt, w któ­rym moż­na było dostać pol­skie książ­ki, modli­tew­ni­ki, śpiew­ni­ki. W cza­sach, gdy język pol­ski był zaka­za­ny, takie miej­sce mia­ło zna­cze­nie więk­sze, niż dziś może­my sobie wyobra­zić. Księ­gar­nia Samu­low­skich sta­ła się cen­trum życia kul­tu­ral­ne­go i reli­gij­ne­go. Rodzi­na anga­żo­wa­ła się też w dzia­ła­nia spo­łecz­ne, wspie­ra­ła piel­grzy­mów, a ich dom był miej­scem otwar­tym dla wszyst­kich.

Masel­ni­ca mecha­nicz­na z Gie­trz­wał­du, obiekt ze zbio­rów Muzeum Budow­nic­twa Ludo­we­go — Par­ku Etno­gra­ficz­ne­go w Olsz­tyn­ku, fot. Kamil Kowalczyk/Dział Doku­men­ta­cji Zbio­rów MBL-PE

Cisza i codzienność

Dziś do Gie­trz­wał­du przy­by­wa nawet milion piel­grzy­mów rocz­nie. Przy­jeż­dża­ją nie tyl­ko po ducho­we prze­ży­cie, ale tak­że po chwi­lę spo­ko­ju. Bazy­li­ka, ścież­ki różań­co­we, źró­deł­ko – wszyst­ko tu jest bli­sko natu­ry, wto­pio­ne w kra­jo­braz. Nie trze­ba wiel­kich słów – wystar­czy być.

Nowe otwarcie

W 2024 roku roz­po­czę­ła się budo­wa Cen­trum Dzie­dzic­twa, Histo­rii i Kul­tu­ry War­mii – Domu War­miń­skie­go. To prze­strzeń, któ­ra ma łączyć prze­szłość z teraź­niej­szo­ścią. Powsta­ną tu sale wysta­wo­we, warsz­ta­to­we, edu­ka­cyj­ne. Budy­nek będzie dostęp­ny dla wszyst­kich – rów­nież dla osób z nie­peł­no­spraw­no­ścia­mi. Inwe­sty­cja zakła­da tak­że roz­wój infra­struk­tu­ry – ścież­ki rowe­ro­we, par­kin­gi i Trakt Piel­grzy­ma.

Gie­trz­wałd to nie tyl­ko histo­ria i reli­gia. To tak­że ludzie, ich codzien­ne życie, cie­pło wspól­no­ty. Moż­na tu przy­je­chać z róż­nych powo­dów – po wia­rę, po ciszę, po spa­cer mię­dzy drze­wa­mi. To miej­sce się nie narzu­ca – ono raczej zapra­sza. I zosta­je w gło­wie na dłu­go.

GALERIA | GIETRZWAŁD