Tuż przy granicy Warmii, nieopodal Fromborka, znajduje się Święty Kamień. To miejsce, gdzie kończy się Warmia. Albo zaczyna opowieść o niej.
Nie każda granica musi być kreską na mapie. Czasem wystarczy jeden głaz. Święty Kamień przez wieki uważano za punkt graniczny Warmii. To właśnie tu kończył się dostęp tej historycznej krainy do Zalewu Wiślanego i – szerzej – do Morza Bałtyckiego. Dalej zaczynała się już Pogezania.
Dla Warmii te kilkanaście kilometrów brzegu miało ogromne znaczenie. Przez port w pobliskim Braniewie prowadziły kiedyś ważne szlaki handlowe. Łączyły Warmię z miastami Hanzy, Skandynawią i nawet z Anglią. A Święty Kamień stał tu, niezmienny, od tysięcy lat.
Lodowiec zostawił po sobie pamiątkę
Ten głaz narzutowy nie znalazł się tu przypadkiem. Około 15 tysięcy lat temu przyniósł go lodowiec. Ma 14,25 metra obwodu i ponad dwa metry wysokości. Leży w wodzie, kilka-kilkadziesiąt metrów od brzegu — zależnie od poziomu Zalewu Wiślanego. Gdy woda jest niska, dojście do niego nie stanowi problemu. Dla wielu to lokalna atrakcja — można się tam przespacerować, zrobić zdjęcie, a nawet usiąść na samym kamieniu.

Olbrzym rzucił kamieniem
Ze Świętym Kamieniem związana jest ciekawa legenda spisana w latach sześćdziesiątych XIX wieku przez Friedricha Bentlera.
- Otóż w bardzo odległych czasach, kiedy nie było tu jeszcze ludzi, teren ten zamieszkiwały olbrzymy. W okolicy było dwóch takich gigantów, którzy rywalizowali ze sobą. Jeden z nich mieszkał w lesie Wicke, drugi zaś na Mierzei Wiślanej, w zamku Naito — opowiada Robert Klimek w tekście „O Świętym Kamieniu spod Tolkmicka, zamku Naito i krwawych walkach olbrzymów — czyli ile prawdy o Prusach można znaleźć w legendach. — Pewnego razu olbrzym z Mierzei rzucił w kierunku lasu Wicke wielki kamień, lecz ten nie doleciał do celu i spadł na płyciznę niedaleko brzegu. W odwecie olbrzym z Wicke trafił dużym głazem przeciwnika z zamku Naito i zabił go. Uderzony olbrzym upadł na piasek wydm, a tam, gdzie na ziemi sączyła się jego krew, wyrosły borówki. (…) Ów kamień, który nie został dorzucony do lasu Wicke, był poświęcony bóstwu Kurke (Kurcho) i służył Prusom za ołtarz ofiarny. Przy ołtarzu znajdowała się żerdź, na której był zawieszony wizerunek Kurke chroniony przed wiatrem i wodą skórami zwierzęcymi. Na ołtarzu składano „pierwociny”, a były to najczęściej pierwsze złowione ryby, pierwsze wiosenne kwiaty i inne ofiary, które później trawił święty ogień.
I dodaje — Niedaleko głazu wznosiła się wysoka żerdź o długości co najmniej 8 sążni. Na nią naciągnięta była skóra kozła, a nad łbem zwierzęcia umieszczono duży wieniec upleciony z różnego rodzaju zbóż i ziół. Po zakończeniu ceremonii kawałki wieńca były rozdzielane między uczestników, zaś skórę zabierał wajdelota.
Grunau, bóstwa i święty ogień
Święty Kamień pojawia się w źródłach już w XVI wieku. Wspominał o nim Szymon Grunau, dominikanin i kronikarz. Nazywał go „Heiliger Stein” – Święty Kamień. Jego opis to jeden z najstarszych zapisów o tym miejscu.
- Opisując pruskie bóstwa, kilka zdań poświęcił także Kurke (Curcho). Miało być ono szóste pod względem rangi w panteonie Prusów — podkreśla Robert Klimek. — Głównym miejscem jego kultu była miejscowość Heiligenbeil (Święta Siekierka, obecnie Mamonowo), gdzie znajdował się dąb, przy którym płonął święty ogień. Spalano na nim ofiary, głównie w postaci wymłóconego zboża, ale też innej żywności, jak miód i mleko.
Spokojna plaża z widokiem
Tuż przy głazie znajduje się dzika, niewielka plaża. Bez infrastruktury, ale z dużym klimatem. Idealna na krótki wypad, szczególnie poza sezonem. Widok? W stronę Fromborka – zabudowania wzgórza katedralnego. W drugą stronę – otwarty Zalew. Teren raczej niezatłoczony, w sam raz dla tych, którzy wolą naturę zamiast deptaku.
W pobliżu też przebiega dawna linia Kolei Nadzalewowej, zbudowana pod koniec XIX wieku. Łączyła Elbląg z Królewcem. Ostatni pociąg przejechał tędy w 2013 roku, ale nasyp kolejowy nadal przecina teren nieopodal plaży. W 2015 roku uruchomiono w tym miejscu odcinek rowerowego szlaku Green Velo. Działa tu też Nadzalewowa Kolej Drezynowa kursująca na trasie Tolkmicko — Frombork. Jednym z przystanków jest właśnie Święty Kamień.

Dobre miejsce na mapie
Święty Kamień to miejsce z historią, pomnik przyrody nieożywionej, ale nie muzeum. Można tu przyjechać rowerem, zrobić spacer, zatrzymać się na chwilę i ruszyć dalej. W tle — Warmia, która kończy się właśnie tutaj. Wyraźnie, twardo i bez dwóch zdań.
Ale jak tu trafić? Do Świętego Kamienia prowadzi kilka dróg. Osoby zmotoryzowane mogą dotrzeć drogą z Tolkmicka do leśniczówki Nowy Wiek (przedłużenie ul. Morskiej); około 700 metrów za nią znajduje się niewielki parking z drogowskazem namalowanym na drzewie. Dalej trasa wiedzie pieszo przez malowniczy wąwóz – charakterystyczny element krajobrazu Wysoczyzny Elbląskiej. Po drodze mija się okaz buka pospolitego – pomnik przyrody o obwodzie 336 cm i wysokości 31 m. Następnie dochodzi się do torów kolejowych, przy których należy skręcić w lewo. Po około 100 metrach widoczna jest tablica z opisem Świętego Kamienia. Z okolic głazu roztaczają się malownicze widoki na Zalew Wiślany oraz pobliski Frombork.