„Jazda na zamek. Musical krzyżacki” w Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie to pierwsza na świecie komedia o Krzyżakach. I z Mikołajem Kopernikiem w roli superbohatera, choć pokazanego z przymrużeniem oka.
Spektakl „Jazda na zamek. Musical krzyżacki”, którego premiera odbyła się w 2017 roku, przenosi widzów do świata, gdzie zakon krzyżacki bezlitośnie tłumi wszelkie przejawy buntu. Ostatnią enklawą oporu staje się wioska Warmów – rozśpiewanych, roztańczonych ludzi, którzy postanawiają zignorować zakazy Krzyżaków. Gdy ci porywają Mikołaja Kopernika i wtrącają go do lochu, Warmowie ruszają na zamek w Olsztynie, by go uwolnić, dając początek lawinie przezabawnych perypetii. Całość utrzymana jest w konwencji świadomej farsy, pełnej absurdów, muzyki i przewrotnego humoru.

Zaskakującym elementem spektaklu jest dobór muzyki: Krzyżakom towarzyszy ciężki heavy metal, Warmom zaś – lekki, pełen energii rock and roll. Do tego aktorzy dramatyczni zmierzyli się tu z nowymi musicalowymi wyzwaniami – i nie tylko. W roli Mikołaja Kopernika wystąpiła Aleksandra Kolan. Tak więc w Olsztynie… „Kopernik był kobietą!”. I to kobietą, która nie stroni od kieliszka. Dzieli się swoją wiedzą z Warmami, ale nie za darmo, bo w zamian oczekuje regularnuch dostaw trunku.
W Warmów w ogóle wcielają się kobiety, natomiast Krzyżaków grają mężczyźni – ten prosty zabieg obsadowy od razu podkreśla kontrast między dwiema stronami. Warmowie są bezbronni, Krzyżacy dzierżą miecze. Ale mimo braku zbroi, Warmowie emanują siłą – są waleczni, pełni emocji, a jednocześnie potrafią spojrzeć na siebie z dystansem. Z kolei Krzyżacy to ucieleśnienie tego, jak ich postrzegamy: prymitywni, zawzięci, brutalni. Obsada i sposób ich ukazania idealnie wpisał się w ten czarno-biały obraz.

Historyczna wariacja bez trzymanki
Autorem scenariusza jest satyryk Szymon Jachimek, który do swojej teatralnej opowieści podszedł z przekorą i dystansem. Inspirował się filmem „Robin Hood – faceci w rajtuzach”, lokalną historią Warmii i… „imponującą tradycją krzyżacką w zakresie niszczenia okolicznych kultur”. Pisząc „Jazdę na zamek”, nie mógł też pominąć jednej z najważniejszych postaci w historii Olsztyna – Mikołaja Kopernika. Potraktował go z przymrużeniem oka i dał mu sporo swobody.
– W Polsce mamy tendencję do stawiania bohaterów na piedestale, szczególnie tych, którzy odeszli niedawno. Kopernik – jako postać historyczna i symboliczna – daje nam przestrzeń do tego, by potraktować go trochę mniej serio, bez szkody dla jego dziedzictwa. W końcu nie opowiadamy dokumentu, tylko teatralną wariację – zabawę z formą i konwencją — zauważa Szymon Jachimek. — Mam nadzieję, że sam Kopernik nie miałby nic przeciwko, bo przecież to superbohater – a superbohaterowie zawsze mają świetne przygody. Olsztyn ma szczęście, bo ma swojego własnego superbohatera. I to nie byle jakiego.

Zamiast dramatu – trochę szaleństwa
W spektaklu Szymon Jachimek postawił na lekkość, humor i dystans do wszelkiej powagi, która wkrada się do naszego życia i sztuki. Twórca podkreśla, że jego celem było dostarczenie widzom radości i nadziei, które w czasach pełnych smutnych wiadomości są niczym „deska ratunku”.
– Na co dzień mamy wokół siebie mnóstwo powagi – w życiu, w mediach, w rozmowach. Wielu artystów czuje, że musi się do tego odnieść, że trzeba mówić o najważniejszych, trudnych sprawach. Ja mam trochę inną strategię. Wierzę, że jednym z najważniejszych warunków przetrwania są nadzieja i radość — podkreśla Szymon Jachimek. — Pisząc, staram się, by widz po spektaklu nie wychodził z myślą, że życie jest straszne i „nic tylko się zabić”. Wolę, żeby pomyślał: „Jest jak jest, ale mimo wszystko można się uśmiechnąć.” Uważam, że żyjemy w całkiem niezłych czasach – bywało gorzej, więc nie ma co przesadnie narzekać. Ktoś inny może opowiadać o cierpieniu i dramacie – ja wolę zostawić miejsce na odrobinę szaleństwa.
I dodaje: — Z takiego właśnie założenia powstała „Jazda na zamek”. To była czysta zabawa – historycznej prawdy nie ma tam za grosz. Przecież Krzyżacy nigdy nie zdobyli zamku w Olsztynie, chociaż chcieli to zrobić. Zresztą pierwsze zdanie spektaklu już odkrywa karty: „Był rok tysiąc pięćset sto dziewięćset”. Od razu daje widzowi znać, że to zabawa, a nie nauka. Wzięliśmy z historii to, co nam pasowało, a resztę dopowiedzieliśmy po swojemu. I to się sprawdziło – nikt nie pisał skarg, a spektakl cieszył się dużym powodzeniem.
Premiera: 29-04-2017
scenariusz: Szymon Jachimek
reżyseria: Tomasz Valldal-Czarnecki
scenografia, kostiumy: Monika Wójcik
muzyka: Tomasz Krezymon
choreografia: Michał Cyran
korepetycje wokalne: Paulina Grochowska
Muzyka na żywo w wykonaniu: Tomasz Krezymon | Paweł Bomert | Szymon Linette | Paweł Stankiewicz (gitary)