Jedy­na taka na War­mii. W ser­cu Gło­to­wa, w malow­ni­czym wąwo­zie, kry­je się Kal­wa­ria War­miń­ska. To żywa histo­ria regio­nu, któ­ra wciąż przy­cią­ga piel­grzy­mów. Ale nie tyl­ko.

Gło­to­wo to wieś w pobli­żu Dobre­go Mia­sta z histo­rią się­ga­ją­cą śre­dnio­wie­cza. W XIII wie­ku sta­nął tu drew­nia­ny kościół św. Andrze­ja, a w XIV wie­ku mia­ło miej­sce nie­zwy­kłe wyda­rze­nie, któ­re na trwa­łe wpi­sa­ło się w dzie­je tej miej­sco­wo­ści.

Sank­tu­arium Naj­święt­sze­go Sakra­men­tu i Męki Pań­skiej w Gło­to­wie, fot. Janusz Ger­szberg

Hostia cudownie odnaleziona

Legen­da gło­si, że gdy nad Gło­to­wem zawi­sło wid­mo najaz­du pogań­skich Litwi­nów i Pru­sów, miesz­kań­cy w pośpie­chu ukry­li naj­cen­niej­sze skar­by swo­je­go kościo­ła, w tym naczy­nie z kon­se­kro­wa­ny­mi hostia­mi. Zako­pa­li je nie­da­le­ko świą­ty­ni, wie­rząc, że w ten spo­sób oca­lą je przed znisz­cze­niem. Jed­nak ich los był prze­są­dzo­ny – Litwi­ni naje­cha­li wieś, spa­li­li kościół, a miesz­kań­ców wymor­do­wa­li. Przez lata nikt już nie pamię­tał o ukry­tej hostii.

Aż pew­ne­go dnia, kil­ka­na­ście lat póź­niej, pod­czas orki natra­fił na nią pro­sty rol­nik. Nagle pług ude­rzył w coś twar­de­go, woły szarp­nę­ły się nie­spo­koj­nie, odsła­nia­jąc spo­rą bry­łę zie­mi. Wokół roz­bły­sło świa­tło – jasne, cie­płe, nie­re­al­ne. Woły uklę­kły, wpa­trzo­ne w punkt, gdzie mię­dzy reszt­ka­mi gli­nia­ne­go naczy­nia błysz­czał kie­lich, a w nim – nie­ska­zi­tel­nie bia­ła hostia.

Wieść o cudzie szyb­ko się roze­szła. Naczy­nie z hostią z należ­ny­mi hono­ra­mi prze­nie­sio­no do kościo­ła w Dobrym Mie­ście, jed­nak – jak gło­si legen­da – w nie­wy­ja­śnio­ny spo­sób wró­ci­ła na miej­sce odna­le­zie­nia. Odczy­ta­no to jako znak bożej woli, więc na gru­zach spa­lo­ne­go kościo­ła św. Andrze­ja wznie­sio­no nową, muro­wa­ną świą­ty­nię, poświę­co­ną Boże­mu Cia­łu.

Wraz z kościo­łem odro­dzi­ła się i wieś. W 1313 roku biskup war­miń­ski Eber­hard z Nysy ofi­cjal­nie nadał jej pra­wa loka­cyj­ne. Choć w 1356 roku Gło­to­wo ponow­nie padło ofia­rą litew­skie­go najaz­du, szyb­ko pod­nio­sło się z ruin. W 1362 roku biskup Jan Stri­prok odno­wił jego przy­wi­lej.

Tym­cza­sem miej­sce cudu przy­cią­ga­ło coraz wię­cej piel­grzy­mów. Już w 1347 roku biskup Her­man z Pra­gi wspo­mi­nał w doku­men­tach o cudach i łaskach, jakich doświad­cza­li wier­ni w Gło­to­wie. Z bie­giem lat kult Naj­święt­sze­go Sakra­men­tu rósł w siłę, szcze­gól­nie po przy­łą­cze­niu War­mii do Rze­czy­po­spo­li­tej w 1466 roku. Nawet refor­ma­cja nie zdo­ła­ła osła­bić ducho­wej mocy tego miej­sca, któ­re po dziś dzień pozo­sta­je waż­nym punk­tem na piel­grzym­ko­wej mapie regio­nu.

Kaplicz­ka sta­cji XII, Kal­wa­ria War­miń­ska, fot. Ada Roma­now­ska

Kamyczki w kaplicach

Z upły­wem lat, gdy Gło­to­wo zyski­wa­ło coraz więk­szą sła­wę jako miej­sce piel­grzym­ko­we, musiał zna­leźć się ktoś, kogo poru­szy nie­zwy­kła ducho­wa aura tego miej­sca. Tym kimś był Jan Krzysz­tof Reimers. W 1726 roku roz­bu­do­wał sta­ry kościół. W jego miej­scu sta­nę­ło baro­ko­we Sank­tu­arium Naj­święt­sze­go Sakra­men­tu i Męki Pań­skiej. Jed­nak to wła­śnie w XIX wie­ku, za spra­wą Jana Mer­te­na, histo­ria Gło­to­wa zyska­ła nowy, fascy­nu­ją­cy roz­dział.

Mer­ten dużo podró­żo­wał, a jed­nym z jego naj­waż­niej­szych prze­żyć była piel­grzym­ka do Zie­mi Świę­tej. Tak go zachwy­ci­ła, że posta­no­wił prze­nieść jej ducha na War­mię. W 1860 roku prze­ka­zał sie­dem hek­ta­rów zie­mi na budo­wę Dro­gi Krzy­żo­wej – swo­jej wizji Jero­zo­li­my. Pra­ce szyb­ko ruszy­ły. Teren dosto­so­wa­no z myślą o piel­grzy­mach, a w każ­dej kaplicz­ce umiesz­czo­no kamy­ki przy­wie­zio­ne z Zie­mi Świę­tej. Mer­ten trak­to­wał je jak reli­kwie.

Na Warmii jak w Jerozolimie

Kamycz­ki Mer­te­na sta­ły się sym­bo­licz­nym „kamie­niem węgiel­nym” budo­wy kal­wa­rii. Pra­ce roz­po­czę­ły się w 1878 roku i trwa­ły aż do 1894. Wąwóz pro­wa­dzą­cy do kal­wa­rii wyku­to ręcz­nie, wyko­rzy­stu­jąc natu­ral­ny jar ze stru­my­kiem. Z wiel­ką pre­cy­zją odtwo­rzo­no dłu­gość i nachy­le­nie Dro­gi Krzy­żo­wej z Jero­zo­li­my. Przez 16 lat budo­wy w pra­cach uczest­ni­czy­ło oko­ło 70 tysię­cy ludzi, któ­rzy wło­ży­li ogrom­ny trud w stwo­rze­nie tego wyjąt­ko­we­go miej­sca.

- Tutej­sza Dro­ga Krzy­żo­wa róż­ni się tyl­ko o ok. 20 metrów od jero­zo­lim­skiej — zauwa­ża Edy­ta Regul­ska w „War­miń­skiej Jero­zo­li­mie”. — Sta­cje zwie­dza się bar­dzo cie­ka­wą popro­wa­dzo­ną nad rze­ką i zbo­cza­mi wąwo­zu tra­są z licz­ny­mi deni­we­la­cja­mi i punk­ta­mi wido­ko­wy­mi. (…) Nie­zwy­kły nastrój budu­ją z pie­ty­zmem wyko­na­ne praw­do­po­dob­nie przez mistrza Mey­era z Bawa­rii bar­dzo reali­stycz­ne, czę­sto peł­no­wy­mia­ro­we rzeź­by, w szcze­gól­ny spo­sób odda­ją­ce emo­cje i ruch. Pięk­ne są rów­nież ele­men­ty zdob­ni­cze poszcze­gól­nych kaplic – kra­ty i witra­że.

Kapli­czek jest czter­na­ście. Wszyst­kie dom­ko­we, muro­wa­ne z cegły. Usta­wio­ne prze­waż­nie na rzu­cie kwa­dra­tu i pro­sto­ką­ta a tak­że ośmio­ką­ta. Wszyst­kie cha­rak­te­ry­zu­ją się bogac­twem deta­li i deko­ra­cji. W uogól­nio­nym odbio­rze w swo­ich archi­tek­to­nicz­nych roz­wią­za­niach przy­po­mi­na­ją małe kościół­ki.

Na począt­ku powsta­ły trzy ostat­nie kapli­ce na Gol­go­cie. Następ­nie for­mo­wa­no wąwóz, ale­ję, ścież­ki i most­ki. Ostat­nie sta­cje, te skrom­niej­sze, powsta­ły na koń­cu. Kaplicz­ki, w sty­lu neo­ro­mań­skim i neo­go­tyc­kim, zbu­do­wa­no z cegły i kamie­nia. Wewnątrz znaj­du­ją się natu­ra­li­stycz­ne rzeź­by Męki Pań­skiej, drew­nia­ne lub kamien­ne, poli­chro­mo­wa­ne. Naj­więk­sza z nich, XII sta­cja, domi­nu­je na wzgó­rzu, ofe­ru­jąc wspa­nia­ły widok na całą oko­li­cę.

Kościół Naj­święt­sze­go Zba­wi­cie­la w Gło­to­wie, fot. Ada Roma­now­ska

Zachwy­ca rów­nież kościół obok kal­wa­rii. Jed­no­na­wo­wy, z wie­żą i zega­ra­mi sło­necz­ny­mi. Wie­ża z neo­ba­ro­ko­wym heł­mem z 1854 roku.

Wnę­trze zdo­bią mar­mu­ry­zo­wa­ne ścia­ny, ołtarz z 1726 roku autor­stwa Jana Krüge­ra oraz sece­syj­ne witra­że z 1877 roku autor­stwa Chri­sto­pha Ring­sa.

W 1894 roku biskup Andrzej Thiel doko­nał kon­se­kra­cji całe­go kom­plek­su. W 1895 roku papież Leon XIII wydał przy­wi­lej odpu­stu dla tych, któ­rzy odpra­wią Dro­gę Krzy­żo­wą w Gło­to­wie, w cią­gu sied­miu dni przy­stą­pią do komu­nii świę­tą, odmó­wią wyzna­nie wia­ry i pomo­dlą się w inten­cjach Ojca Świę­te­go.

Kal­wa­ria zosta­ła odno­wio­na w 1927 roku, a w okre­sie mię­dzy­wo­jen­nym dobu­do­wa­no Ogró­jec i Gro­tę Mat­ki Bożej z Lour­des.

Gli­nia­ne naczy­nie z cudow­ną hostią nie prze­trwa­ło do naszych cza­sów. W sank­tu­arium jest wysta­wia­na kopia. Tam­to zda­rze­nie upa­mięt­nia też fresk z klę­czą­cy­mi przed kie­li­chem woła­mi.

Święta woda pod grotą

W Gło­to­wie jest też źró­deł­ko, któ­re według legen­dy wytry­snę­ło dokład­nie w miej­scu odna­le­zie­nia cudow­nej hostii. Mówi się, że jego woda ma nie­zwy­kłe wła­ści­wo­ści. Znaj­du­je się ono pod gro­tą, w któ­rej stoi figu­ra Mat­ki Boskiej z Lour­des, co doda­je temu miej­scu jesz­cze głęb­sze­go ducho­we­go wymia­ru.

Podob­ne zna­cze­nie ma źró­deł­ko w Gie­trz­wał­dzie, jed­nym z naj­waż­niej­szych miejsc piel­grzym­ko­wych w Pol­sce, zna­nym z obja­wień maryj­nych. Tam rów­nież piel­grzy­mi czer­pią wodę, wie­rząc w jej uzdra­wia­ją­cą moc. Gło­to­wo i Gie­trz­wałd to dwa nie­zwy­kłe punk­ty na mapie War­mii, któ­re łączy atmos­fe­ra sacrum, cuda i głę­bo­ka wia­ra.

Źró­deł­ko w Gło­to­wie, fot. Mar­cin N./Wikipedia

- Z pew­no­ścią Gło­to­wo trze­ba zoba­czyć. Jeśli nie ze wzglę­dów reli­gij­nych, to po to, aby poczuć atmos­fe­rę tego zanu­rzo­ne­go w pięk­nej przy­ro­dzie miej­sca — przy­zna­je Edy­ta Regul­ska. — Otwar­tość miesz­kań­ców i efek­ty ich sta­rań mogą sta­no­wić dla innych życio­wą moty­wa­cję. Jeste­śmy zauro­cze­ni tą nie­zwy­kłą wsią, naszym naj­więk­szym odkry­ciem, naszą pereł­ką…

Na War­mii jest wio­ska Gło­to­wo
W niej pły­ną mło­dzień­cze me lata
Tu lasy, wznie­sio­na doko­ła
Pra­sta­ra ta zie­mia jest nasza.
Czy widzisz ten kościół z dale­ka
Kal­wa­rię, pola i las.
Gdy budzę się rano to myślę
Jak miło upły­wa tu czas.

treść pio­sen­ki śpie­wa­nej od poko­leń przez uczniów szko­ły pod­sta­wo­wej w Gło­to­wie