„Set­ka Jara­cza” to jubi­le­uszo­wy spek­takl pełen humo­ru i auto­iro­nii. Na sce­nie Teatru im. Ste­fa­na Jara­cza w Olsz­ty­nie poja­wia się tak­że sam Koper­nik, ale w nowej wer­sji. Zamiast pato­su – lek­kość, zamiast pomni­ka – dystans i szczyp­ta sce­nicz­nej magii.

„Set­ka Jara­cza, czy­li (pra­wie) sto spo­so­bów na set­ne uro­dzi­ny” to wyjąt­ko­wy pomysł na uczcze­nie jubi­le­uszu Teatru im. Ste­fa­na Jara­cza w Olsz­ty­nie. Spek­takl cele­bru­je dwie waż­ne rocz­ni­ce – stu­le­cie ist­nie­nia teatru i 80-lecie pol­skiej sce­ny. Zamiast spi­żo­wych pomni­ków i gali dla wybrań­ców, widzo­wie otrzy­ma­li lek­ką, peł­ną humo­ru opo­wieść o teatrze – jego histo­rii, codzien­no­ści i tajem­ni­cach zza kulis. Twór­cy z dystan­sem pode­szli do wła­sne­go dorob­ku, a akto­rzy z wdzię­kiem i auto­iro­nią żar­tu­ją… tak­że z sie­bie.

Nowe czasy, nowe supermoce

Na sce­nie poja­wia­ją się wyjąt­ko­we posta­ci – jest oczy­wi­ście Ste­fan Jaracz, ale swo­ją kwe­stię ma rów­nież Napo­le­on Bona­par­te, a nawet kibi­ce Sto­mi­lu. Poja­wia się też Miko­łaj Koper­nik. Choć nie żył w cza­sach ist­nie­nia teatru w Olsz­ty­nie, tym razem zago­ścił na jego deskach w zupeł­nie nowym wyda­niu.

- Koper­nik to postać wyjąt­ko­wa – powszech­nie zna­na i roz­po­zna­wal­na, a wła­śnie takich boha­te­rów potrze­bu­je­my w spek­ta­klu, któ­ry ma tra­fić do sze­ro­kiej publicz­no­ści. Chce­my, by każ­dy widz – nie­za­leż­nie skąd przy­cho­dzi – mógł się od razu odnieść do tego, co dzie­je się na sce­nie. A Koper­ni­ka nie trze­ba niko­mu przed­sta­wiać – wszy­scy wie­my, kim był i co zro­bił. Dzię­ki temu może­my się nim swo­bod­nie „poba­wić”, się­gnąć po jego legen­dę i dodać jej współ­cze­sny wymiar — przy­zna­je Szy­mon Jachi­mek, autor sce­na­riu­sza do „Set­ki Jara­cza”. — Sko­ro Koper­nik potra­fił „wstrzy­mać Słoń­ce i ruszyć Zie­mię”, to może miał też inne super­mo­ce? U nas dosta­je kolej­ną – mówi współ­cze­snym języ­kiem, ma dystans, a jed­no­cze­śnie nie tra­ci nic ze swo­jej wiel­ko­ści. I choć był wybit­nym naukow­cem, odważ­nym i nie­zwy­kle wykształ­co­nym jak na swo­je cza­sy, to jed­nak był też czło­wie­kiem. A sko­ro żył tak daw­no temu, dziś może­my spoj­rzeć na nie­go z więk­szą swo­bo­dą – nie pomni­ko­wo, nie ency­klo­pe­dycz­nie.

Koper­nik na sce­nie ma dystans do sie­bie, fot. Teatr im. Ste­fa­na Jara­cza w Olsz­ty­nie

„Lubię wracać tam, gdzie byłem”

– Koper­nik cały czas funk­cjo­nu­je w naszej świa­do­mo­ści, jak­by z ukry­cia przy­glą­dał się świa­tu. To „swój chłop” – nie­obec­ny od wie­ków, a jed­nak powra­ca­ją­cy do nas w nowej for­mie – zauwa­ża aktor Miko­łaj Tryn­da, odtwór­ca roli Koper­ni­ka. – Koper­nik jest sym­bo­lem Olsz­ty­na, dla­te­go ogrom­nie się ucie­szy­łem, że ma poja­wić się na sce­nie. Począt­ko­wo jed­nak nie ja mia­łem go grać, ale w trak­cie prób reży­ser szyb­ko zde­cy­do­wał się powie­rzyć mi tę rolę. I poczu­łem z nim che­mię! Może dla­te­go, że to mój imien­nik, ale też postać, któ­rą zawsze darzę wiel­kim sza­cun­kiem. Jego doko­na­nia są mi bli­skie. I gdy gram Koper­ni­ka, ta myśl cały czas towa­rzy­szy mi w tle. Chcę, by był na sce­nie ludz­ki, nie pomni­ko­wy. Ale też taki, któ­ry potra­fi spro­wa­dzić na zie­mię, gdy „za bar­dzo się odla­tu­je”.

I doda­je: – Dzię­ki tej roli speł­ni­łem też swo­je małe marze­nie. Mogłem usta­mi Koper­ni­ka zaśpie­wać „Lubię wra­cać tam, gdzie byłem” — prze­bój Zbi­gnie­wa Wodec­kie­go. To sym­bo­licz­ne rów­nież dla Koper­ni­ka, bo prze­cież po latach mógł zno­wu spo­tkać się z miesz­kań­ca­mi Olsz­ty­na. Dla mnie to nato­miast wspa­nia­ła przy­go­da.

Miko­łaj Tryn­da: Koper­nik to „swój chłop”, fot. Teatr im. Ste­fa­na Jara­cza w Olsz­ty­nie

Historia z charakterem

Histo­ria teatru w Olsz­ty­nie zaczę­ła się w 1925 roku – powstał wte­dy jako pre­zent dla miesz­kań­ców Allen­ste­in, w podzię­ko­wa­niu za ich posta­wę w ple­bi­scy­cie. Nosił wów­czas nazwę „Der Treu­dank­the­ater” („W podzię­ce za wier­ność”) i aż do 1945 roku pre­zen­to­wał reper­tu­ar w języ­ku nie­miec­kim, obej­mu­ją­cy zarów­no sztu­ki dra­ma­tycz­ne, jak i ope­ry oraz ope­ret­ki.

Szcze­gól­nie intry­gu­ją­cy oka­zu­je się pio­nier­ski okres – zarów­no jesz­cze nie­miec­kie­go teatru, jak i tego, któ­ry naro­dził się tuż po 1945 roku. To wła­śnie wte­dy wiel­ka histo­ria prze­pla­ta się z histo­rią olsz­tyń­skiej sce­ny, nada­jąc jej wyjąt­ko­wy, wie­lo­wy­mia­ro­wy cha­rak­ter, któ­ry wybrzmie­wa rów­nież w jubi­le­uszo­wym spek­ta­klu.

Teatr Jara­cza zapo­wia­da swo­je pre­mie­ry rów­nież na YouTu­be.

Pre­mie­ra: 28-12-2024

sce­na­riusz: Szy­mon Jachi­mek
reży­se­ria: Rafał Szum­ski
sce­no­gra­fiakostiu­myświa­tło: Mag­da­le­na Gajew­ska
muzy­ka: Mar­cin Nagna­je­wicz
cho­re­ogra­fia: Alek­san­der Kopań­ski
wideo: Paweł Feigle­wicz-Penar­ski
kie­row­nic­two muzycz­ne: Mate­usz Cwa­liń­ski 

muzy­ka na żywo w wyko­na­niu: Nata­lia Ciuk­szo-Wodzic­ka | Mate­usz Cwa­liń­ski | Andrzej Regiec | Kon­rad Wie­te­ska