Przez wieki Kopernik nazywany był księdzem. Nie bez powodu, bo były na to dowody. Tak Kopernika określał Galileusz, tak też było w dokumentach. Ale czy na pewno?
Kopernik był księdzem? Skoro był blisko Kościoła, jak mogłoby być inaczej? A jednak, Kopernik bronił się przed święceniami jak mało kto. To naukę stawiał na piedestale, a nie sutannę. Niestety przez lata widziano go w szatach kapłana. W oczach świata był więc nie tylko odkrywczym astronomem, ale też księdzem. A stało się tak przez… pomyłkę.
Ksiądz i jeszcze mnich?
- Przez całe swe siedemdziesięcioletnie życie Mikołaj Kopernik, twórca nowożytnej astronomii, ani razu nie nazwał się księdzem. Nigdy też nie był nazwany księdzem przez żadnego ze swych przyjaciół lub wrogów, czy też przez któregoś z bliskich lub dalekich znajomych – zwraca uwagę Edward Rosen w artykule „Mikołaj Kopernik nie był księdzem”. Zatem jak to możliwe, że Kopernik przez długie lata był określany kapłanem?
Wszystkiemu może być winien jeden człowiek, Galileusz. To naukowiec, który po śmierci Kopernika walczył jak wilk, żeby Kościół uznał jego teorię heliocentryczną. Głoszenie myśli Kopernika było wówczas herezją. Sam Galileusz zresztą za mówienie o odkryciach Warmiaka stanął przed sądem. Czyżby nazywając go księdzem, chciał „wkupić” astronoma w łaski Watykanu? A może chciał ratować siebie?

- Na samym początku, nie tylko że nazwał on Kopernika księdzem, ale posunął się tak daleko, że zrobił z niego zakonnika – tłumaczy Edward Rosen. — Galileusz nie przedstawił żadnego dowodu, nie tylko na poparcie próby wciągnięcia Kopernika w szeregi mnichów, ale także na poparcie usiłowań wyświęcenia go na księdza.
Galileusz wpatrzony był w Kopernika jak w obrazek. Czerpał z jego wiedzy, dużo o nim mówił i pewnie też szukał informacji o jego nauce. Na pewno nazwał Kopernika księdzem w „Liście do księżnej Krystyny”.
- Uczony ten, prowadząc niestrudzenie kampanię w obronie teorii kopernikańskiej, określił Kopernika: „…non solamento cattolico, ma sacerdote e canonico — „…nie tylko katolik, lecz także kapłan i kanonik” – dodaje Zofia Wardęska w „Problemie święceń kapłańskich Mikołaja Kopernika”. — Niewątpliwie zdanie to było przez autora przemyślane i, jak wynika z jego sformułowania, chodziło o zaznaczenie stanowiska, a może i przekonań religijnych twórcy teorii heliocentrycznej.
Galileusz nie spotkał nigdy Kopernika osobiście, bo urodził się 21 lat po śmierci geniusza z Warmii. Nie mógł widzieć go w sutannie. Skąd więc czerpał wiedzę o jego powołaniu? Wymyślił to sobie, czy może gdzieś to przeczytał?

Ksiądz, czy… osobiście?
XVI wiek, kiedy żyli Kopernik i Galileusz, był daleki od norm XXI wieku, więc o pomyłkę nie było trudno. Teksty pisano ręcznie. Nawet te, które później ukazywały się drukiem, też były najpierw manuskryptami. Zatem jak odczytać każde słowo bezbłędnie? I w tym cały ambaras.
Galileusz prawdopodobnie mógł czytać dokument z 1497 roku, który powstał w Bolonii. Galileusz był profesorem matematyki na tamtejszym uniwersytecie w latach 1589–92, więc miał dostęp do wszystkiego, co było archiwizowane. Ten dokument znalazł w 1920 roku włoski historyk Lino Sighinolfi. Było w nim napisane: „Nicolaus Copernig, canonicus Vuermiensis (…), presbiter constitutus”, czyli: „Mikołaj Kopernik, kanonik warmiński (…) stawiwszy się jako ksiądz”. Okazało się jednak, że zamiast słowa „presbiter”, czyli „ksiądz”, było tam napisane „personaliter”, co znaczy „osobiście”.
Dziś już wiadomo, że w dokumencie chodziło o osobiste stawienie się Kopernika, przebywającego na studiach w Bolonii, u notariusza Belvisiego. Mistrz z Warmii miał upoważnić Christiana Tapiau i Andrzeja Cletza, kanoników kapituły warmińskiej, do objęcia w jego imieniu kanonikatu warmińskiego. O księdzu nie było żadnej wzmianki. Ot, jedno słowo okazało się lapsusem.
Sighinolfi odczytał treść dokumentu, jak mógł to zrobić Galileusz. Był święcie przekonany, że znalazł dowód na to, że Kopernik był księdzem. Na szczęście dla Kopernika późniejsze badania i odkrycia innych dokumentów potwierdziły, że nie był księdzem, ale kanonikiem katedry we Fromborku. W XV i XVI wieku funkcja ta wymagała tylko przyjęcia niższych święceń i dawała dożywotni dochód. Kanonik był zobowiązany do celibatu i mieszkania w pobliżu katedry, ale z wypełnianiem tego wymogu bywało różnie. Kopernik jako dwudziestokilkulatek został również kanonikiem katedry we Wrocławiu i beneficjentem dochodów z tego tytułu.
Kopernik nie był księdzem, ale był człowiekiem Kościoła, i to Kościoła instytucjonalnego. Kościół zapewniał mu środki do życia, a on najprawdopodobniej poświęcał większość czasu i energii różnym, z reguły przyziemnym, sprawom związanym ze służbą Bogu.
Piotr Łopuszański w biografii „Mikołaj Kopernik. Nowe oblicze geniusza”
zauważa, że Kopernik mógł pod koniec życia przyjąć święcenia kapłańskie.
W 1531 roku biskup warmiński Maurycy Ferber zażądał tego od całej kapituły fromborskiej.
To jednak tylko domniemanie.