Przez wie­ki Koper­nik nazy­wa­ny był księ­dzem. Nie bez powo­du, bo były na to dowo­dy. Tak Koper­ni­ka okre­ślał Gali­le­usz, tak też było w doku­men­tach. Ale czy na pew­no?

Koper­nik był księ­dzem? Sko­ro był bli­sko Kościo­ła, jak mogło­by być ina­czej? A jed­nak, Koper­nik bro­nił się przed świę­ce­nia­mi jak mało kto. To naukę sta­wiał na pie­de­sta­le, a nie sutan­nę. Nie­ste­ty przez lata widzia­no go w sza­tach kapła­na. W oczach świa­ta był więc nie tyl­ko odkryw­czym astro­no­mem, ale też księ­dzem. A sta­ło się tak przez… pomył­kę.

Ksiądz i jeszcze mnich?

- Przez całe swe sie­dem­dzie­się­cio­let­nie życie Miko­łaj Koper­nik, twór­ca nowo­żyt­nej astro­no­mii, ani razu nie nazwał się księ­dzem. Nigdy też nie był nazwa­ny księ­dzem przez żad­ne­go ze swych przy­ja­ciół lub wro­gów, czy też przez któ­re­goś z bli­skich lub dale­kich zna­jo­mych – zwra­ca uwa­gę Edward Rosen w arty­ku­le „Miko­łaj Koper­nik nie był księ­dzem”. Zatem jak to moż­li­we, że Koper­nik przez dłu­gie lata był okre­śla­ny kapła­nem?

Wszyst­kie­mu może być winien jeden czło­wiek, Gali­le­usz. To nauko­wiec, któ­ry po śmier­ci Koper­ni­ka wal­czył jak wilk, żeby Kościół uznał jego teo­rię helio­cen­trycz­ną. Gło­sze­nie myśli Koper­ni­ka było wów­czas here­zją. Sam Gali­le­usz zresz­tą za mówie­nie o odkry­ciach War­mia­ka sta­nął przed sądem. Czyż­by nazy­wa­jąc go księ­dzem, chciał „wku­pić” astro­no­ma w łaski Waty­ka­nu? A może chciał rato­wać sie­bie?

Gali­le­usz przed rzym­ską inkwi­zy­cją — obraz Cri­stia­no Ban­tie­go, fot. Wiki­pe­dia

- Na samym począt­ku, nie tyl­ko że nazwał on Koper­ni­ka księ­dzem, ale posu­nął się tak dale­ko, że zro­bił z nie­go zakon­ni­ka – tłu­ma­czy Edward Rosen. — Gali­le­usz nie przed­sta­wił żad­ne­go dowo­du, nie tyl­ko na popar­cie pró­by wcią­gnię­cia Koper­ni­ka w sze­re­gi mni­chów, ale tak­że na popar­cie usi­ło­wań wyświę­ce­nia go na księ­dza.

Gali­le­usz wpa­trzo­ny był w Koper­ni­ka jak w obra­zek. Czer­pał z jego wie­dzy, dużo o nim mówił i pew­nie też szu­kał infor­ma­cji o jego nauce. Na pew­no nazwał Koper­ni­ka księ­dzem w „Liście do księż­nej Kry­sty­ny”.

- Uczo­ny ten, pro­wa­dząc nie­stru­dze­nie kam­pa­nię w obro­nie teo­rii koper­ni­kań­skiej, okre­ślił Koper­ni­ka: „…non sola­men­to cat­to­li­co, ma sacer­do­te e cano­ni­co — „…nie tyl­ko kato­lik, lecz tak­że kapłan i kano­nik” – doda­je Zofia War­dę­ska w „Pro­ble­mie świę­ceń kapłań­skich Miko­ła­ja Koper­ni­ka”. — Nie­wąt­pli­wie zda­nie to było przez auto­ra prze­my­śla­ne i, jak wyni­ka z jego sfor­mu­ło­wa­nia, cho­dzi­ło o zazna­cze­nie sta­no­wi­ska, a może i prze­ko­nań reli­gij­nych twór­cy teo­rii helio­cen­trycz­nej.

Gali­le­usz nie spo­tkał nigdy Koper­ni­ka oso­bi­ście, bo uro­dził się 21 lat po śmier­ci geniu­sza z War­mii. Nie mógł widzieć go w sutan­nie. Skąd więc czer­pał wie­dzę o jego powo­ła­niu? Wymy­ślił to sobie, czy może gdzieś to prze­czy­tał?

Bolo­nia to sie­dzi­ba naj­star­sze­go uni­wer­sy­te­tu w Euro­pie zało­żo­ne­go w 1088 roku, fot. pixabay.com

Ksiądz, czy… osobiście?

XVI wiek, kie­dy żyli Koper­nik i Gali­le­usz, był dale­ki od norm XXI wie­ku, więc o pomył­kę nie było trud­no. Tek­sty pisa­no ręcz­nie. Nawet te, któ­re póź­niej uka­zy­wa­ły się dru­kiem, też były naj­pierw manu­skryp­ta­mi. Zatem jak odczy­tać każ­de sło­wo bez­błęd­nie? I w tym cały amba­ras.

Gali­le­usz praw­do­po­dob­nie mógł czy­tać doku­ment z 1497 roku, któ­ry powstał w Bolo­nii. Gali­le­usz był pro­fe­so­rem mate­ma­ty­ki na tam­tej­szym uni­wer­sy­te­cie w latach 1589–92, więc miał dostęp do wszyst­kie­go, co było archi­wi­zo­wa­ne. Ten doku­ment zna­lazł w 1920 roku wło­ski histo­ryk Lino Sighi­nol­fi. Było w nim napi­sa­ne: „Nico­laus Coper­nig, cano­ni­cus Vuer­mien­sis (…), pres­bi­ter con­sti­tu­tus”, czy­li: „Miko­łaj Koper­nik, kano­nik war­miń­ski (…) sta­wiw­szy się jako ksiądz”. Oka­za­ło się jed­nak, że zamiast sło­wa „pres­bi­ter”, czy­liksiądz”, było tam napi­sa­ne „per­so­na­li­ter”, co zna­czy „oso­bi­ście”.

Dziś już wia­do­mo, że w doku­men­cie cho­dzi­ło o oso­bi­ste sta­wie­nie się Koper­ni­ka, prze­by­wa­ją­ce­go na stu­diach w Bolo­nii, u nota­riu­sza Belvi­sie­go. Mistrz z War­mii miał upo­waż­nić Chri­stia­na Tapiau i Andrze­ja Clet­za, kano­ni­ków kapi­tu­ły war­miń­skiej, do obję­cia w jego imie­niu kano­ni­ka­tu war­miń­skie­go. O księ­dzu nie było żad­nej wzmian­ki. Ot, jed­no sło­wo oka­za­ło się lap­su­sem.

Sighi­nol­fi odczy­tał treść doku­men­tu, jak mógł to zro­bić Gali­le­usz. Był świę­cie prze­ko­na­ny, że zna­lazł dowód na to, że Koper­nik był księ­dzem. Na szczę­ście dla Koper­ni­ka póź­niej­sze bada­nia i odkry­cia innych doku­men­tów potwier­dzi­ły, że nie był księ­dzem, ale kano­ni­kiem kate­dry we From­bor­ku. W XV i XVI wie­ku funk­cja ta wyma­ga­ła tyl­ko przy­ję­cia niż­szych świę­ceń i dawa­ła doży­wot­ni dochód. Kano­nik był zobo­wią­za­ny do celi­ba­tu i miesz­ka­nia w pobli­żu kate­dry, ale z wypeł­nia­niem tego wymo­gu bywa­ło róż­nie. Koper­nik jako dwu­dzie­sto­kil­ku­la­tek został rów­nież kano­ni­kiem kate­dry we Wro­cła­wiu i bene­fi­cjen­tem docho­dów z tego tytu­łu.

Koper­nik nie był księ­dzem, ale był czło­wie­kiem Kościo­ła, i to Kościo­ła insty­tu­cjo­nal­ne­go. Kościół zapew­niał mu środ­ki do życia, a on naj­praw­do­po­dob­niej poświę­cał więk­szość cza­su i ener­gii róż­nym, z regu­ły przy­ziem­nym, spra­wom zwią­za­nym ze służ­bą Bogu.

Piotr Łopu­szań­ski w bio­gra­fii „Miko­łaj Koper­nik. Nowe obli­cze geniu­sza”
zauwa­ża, że Koper­nik mógł pod koniec życia przy­jąć świę­ce­nia kapłań­skie.
W 1531 roku biskup war­miń­ski Mau­ry­cy Fer­ber zażą­dał tego od całej kapi­tu­ły from­bor­skiej.
To jed­nak tyl­ko domnie­ma­nie.