Mogły uciec i uratować życie. Ale zostały przy chorych, dzieciach, bezbronnych. I kiedy stanęły twarzą w twarz z piekłem wojny, zamiast nienawiści – wybrały przebaczenie. Dlatego dziś są błogosławione. Są pierwszymi beatyfikowanymi na Warmii.
Zima 1945 roku przyniosła Warmiakom nie tylko koniec niemieckiej okupacji, ale także początek nowego dramatu. Wschodni front zbliżał się nieubłaganie, a z nim Armia Czerwona – niosąca wyzwolenie, ale też grozę i brutalność. Wielu mieszkańców nie zdążyło się ewakuować. W chaosie wojny, wśród zgliszczy i ruin, pozostali chorzy, dzieci, starsi oraz osoby duchowne – w tym siostry zakonne. Wśród nich były siostry katarzynki – kobiety, które zamiast ratować siebie, zdecydowały się pozostać przy najbardziej potrzebujących. Najmłodsza miała 27 lat, najstarsza 65…
Siostry wywodziły się z rodzin mieszkających na Warmii, Powiślu i Pomorzu. W większości były córkami warmińskich gospodarzy, choć wśród nich znalazły się także córki nauczycieli, leśniczego, kupca czy marynarza. Pierwsze z tej grupy wstąpiły do klasztoru na przełomie XIX i XX wieku, ostatnia – na dwa lata przed wybuchem II wojny światowej.

Olsztyn. Służba do końca
W nocy z 21 na 22 stycznia 1945 roku Armia Czerwona wkroczyła do Olsztyna. W miejskim szpitalu mariackim pozostały osoby, których nie zdążono ewakuować. Wśród nich – 20 sióstr katarzynek, które schroniły się w piwnicy szpitala. Zostały jednak odnalezione przez żołnierzy sowieckich i brutalnie potraktowane.
Tego dnia zginęły m.in. siostra Krzysztofa Klomfass, która stawiała opór przed gwałtem, oraz siostra Liberia Domnick, zastrzelona w czasie próby zdobycia jedzenia i wody dla chorych dzieci czekających na dworcu na ewakuację.
SIOSTRY KATARZYNKI przygotowały film, w którym za pomocą sztucznej inteligencji przywróciły tragiczne wspomnienia siostry Krzysztofa Klomfass.
Lidzbark Warmiński. Klasztor pod ostrzałem
Równie dramatyczne wydarzenia rozegrały się w Lidzbarku Warmińskim, gdzie na początku lutego 1945 roku w tamtejszym klasztorze przebywało około 25 sióstr katarzynek. Siostry udzieliły schronienia ponad stu uchodźcom, głównie kobietom i dzieciom. 2 lutego do klasztoru wtargnęła grupa sowieckich oficerów i żołnierzy, którzy postanowili urządzić tam tymczasową kwaterę. Po kolacji, będąc pod wpływem alkoholu, zaczęli napastować zakonnice. Części z nich udało się ukryć, jednak inne zostały zaciągnięte do refektarza, gdzie rozpoczęło się bicie i brutalne próby wyciągania kobiet z grupy.
W czasie szarpaniny zginęła 62-letnia siostra Aniceta Skibowska, pielęgniarka środowiskowa, oraz 58-letnia siostra Gebharda Schröter, która uklękła przy konającej i zaczęła się modlić. Śmierć poniosła również 64-letnia przełożona domu, siostra Sabinella Angrick – próbując bronić młodsze siostry przed gwałtem. Po zabiciu zakonnic żołnierze opuścili refektarz, a w kolejnych godzinach klasztor stał się miejscem orgii i dewastacji. Nie było możliwości pochowania zamordowanych kobiet.
Orneta. Dramat w ciszy i modlitwie
W Ornecie dramat rozegrał się w szpitalu przeciwgruźliczym, do którego Armia Czerwona wkroczyła 15 lutego 1945 roku. Po ewakuacji w budynku pozostało około 70 ciężko chorych pacjentów – zbyt słabych, by uciekać. Towarzyszyła im grupa sióstr katarzynek, w tym trzy zakonnice również cierpiące na gruźlicę: 40-letnia siostra Bona Pestka, pracownik biurowy szpitala w Olsztynie, 26-letnia siostra Gunhilda Steffen, nauczycielka, oraz 30-letnia siostra Rolanda Abraham, pielęgniarka i rehabilitantka ze szpitala we Fromborku.
Wszyscy próbowali ukryć się w piwnicach, jednak bezskutecznie. Gdy sowieccy żołnierze dotarli do szpitala, rozpoczęły się strzelaniny, gwałty i brutalne pobicia. Trzy chore siostry zostały wyciągnięte z ukrycia, wielokrotnie gwałcone, bite i torturowane. Według świadków, ich stan po napaści był trudny do opisania. Pomimo niewyobrażalnego bólu, braku opatrunków i jakiejkolwiek pomocy medycznej, nie przestawały się modlić – również za swoich oprawców. Nie poddały się rozpaczy ani nienawiści. Przeciwnie – trwały w wierze i przebaczeniu, co wstrząsnęło wszystkimi wokół.

Siostra Gunhilda przeszła prawdziwą gehennę – mimo poważnych ran postrzałowych, przeżyła jeszcze kilka tygodni. Jej historia została opisana przez siostrę Angelę Krupińską w książce „Pod prąd, pod wiatr i pod fale. Droga sióstr katarzynek, warmińskich męczennic”:
– Wielkiego cierpienia doświadczyła siostra Gunhilda. Pierwszy strzał trafił ją w klatkę piersiową, a kula przeszyła jej plecy, wychodząc na zewnątrz. Drugi strzał trafił w obojczyk, a trzeci w przedramię. Bardzo ją torturowali i gwałcili. Była w rozdzierającym bólu, wyczerpana i słaba. Sądziłyśmy, że śmierć nadejdzie w każdej chwili. Jej ubrania, łóżko, materac, wszystko było przesiąknięte krwią i podarte. Duża kałuża krwi na ziemi. Z wielkim trudem ją opatrzyłyśmy, ponieważ brakowało nam bandaży – opisuje s. M. Angela Krupińska. – Następnego dnia okrutni prześladowcy zapytali o swoją zmarłą siostrę, nie wierząc, że żyje. Ona zaś żyła jeszcze przez wiele tygodni z ciągłymi bólami, po poważnej utracie krwi i przy złym odżywianiu, aż zasnęła spokojnie, nigdy nie narzekając, całkowicie poddając się woli Bożej.
Siostra Angela Krupińska opisuje również los siostry Rolandy:
- Do końca broniła się przed gwałtem, została za to okrutnie pobita. Jej twarz stała się niebiesko-zielona i puchła tak bardzo, że wydawała się nie do poznania. Jej oczy były całe przekrwione. Potem jeszcze została zgwałcona. Znosiła to wszystko z wielką cierpliwością, ufając Bogu aż do chwili śmierci, która przyszła po wielu tygodniach cierpienia.
Siostra Bona zmarła 1 maja, siostra Gunhilda – 30 maja, a siostra Rolanda – 25 czerwca 1945 roku.
Męczeńska śmierć w służbie innym
W okresie od stycznia do listopada 1945 roku zginęło łącznie 15 sióstr katarzynek. Pochodziły z Olsztyna, Lidzbarka Warmińskiego, Ornety, Kętrzyna i Gdańska. Wszystkie oddały życie, niosąc pomoc chorym, dzieciom, uchodźcom – najsłabszym, których wojna skazała na zapomnienie.
Spośród wszystkich męczennic odnaleziono ciała tylko sześciu. Zostały ekshumowane i przeniesione na cmentarz zgromadzenia sióstr katarzynek w Braniewie.
Beatyfikacja. Pamięć, która trwa
31 maja 2025 roku w Braniewie odbyła się beatyfikacja sióstr katarzynek, które poniosły śmierć w służbie Bogu i bliźnim. To pierwsza beatyfikacja na Warmii – symboliczny akt uhonorowania heroizmu i poświęcenia tych cichych bohaterek.
O siostrach, które zginęły na Warmii, opowiada materiał EWTN Polska.