Napoleon Bonaparte, słynny cesarz Francuzów, ma na Warmii wyjątkowo dobre notowania. Tu toczył bitwy i planował kolejne ruchy. W Olsztynie poświęcił nawet chwilę Kopernikowi.
Warmia to dziś kraina malowniczych jezior, gęstych lasów i urokliwych miasteczek. Ale ponad dwa wieki temu brzmiały tu odgłosy bitew, a szlakiem dymu i marszu wojsk podążał sam Napoleon Bonaparte. Ten genialny strateg i cesarz Francuzów w XIX wieku podbił znaczną część Europy, budząc zarówno podziw, jak i strach. Choć mierzył zaledwie 169 cm wzrostu, jego ambicje były gigantyczne – stworzył imperium, które rozciągało się od Hiszpanii po Rosję, a jego kampania przeciwko Prusom i Rosji odcisnęła piętno także na Warmii.
Od Olsztyna po Lidzbark Warmiński te ziemie skrywają ślady bitew, tajemnicze miejsca postoju i opowieści, które przenoszą nas do epoki wojen napoleońskich. To podróż w czasie – z cesarzem w roli głównej.

Wieża i tysiąc guldenów w Gutkowie
Wszystko zaczęło się w 1806 roku, gdy Napoleon, świeżo po zwycięstwach nad Prusami pod Jeną i Auerstedt, ruszył na wschód. Jego celem było rozbicie sojuszu prusko-rosyjskiego. Warmia, wtedy część Prus Wschodnich, stała się strategicznym punktem na mapie. W styczniu 1807 roku francuskie wojska wkroczyły w ten region, a sam cesarz pojawił się tu na początku lutego, by osobiście kierować kampanią. 3 lutego 1807 roku dotarł do Olsztyna. O świcie wjechał na rynek przez most Jana Nepomucena, a później, z wieży kościelnej w Gutkowie, obserwował ruchy wojsk rosyjskich w okolicach Jonkowa.
- Wieś była mała, liczyła 35 domów i około 200 mieszkańców. Nie było w niej ani dworu, ani plebanii. Jako, że dzień był słoneczny, na polach był śnieg, widoczność była świetna. Chcąc się zorientować w ruchach wojsk rosyjskich wdrapał się na wieże kościoła w Gutkowie i stamtąd oglądał przedpole przez lunetę - opisuje Adam Gąsior na blogu „Szukając Napoleona”. — Nie zobaczył wszystkiego, pojechał więc dalej do Jonkowa i tam przekonał się, że przed sobą ma główne siły Bennigsena (rosyjski generał w czasie wojen napoleońskich — red.). Wrócił więc do Olsztyna, ale po południu znowu przyjechał do Gutkowa. Utarczki wojsk trwały do późnego wieczora, do walnej bitwy jednak jeszcze nie doszło. Cesarz przenocował na biwaku na pagórku pół kilometra od wsi.
I dodaje: — Na plebanii u proboszcza Jerzego Lilienthalla zjadł obiad, a gdy gospodyni proboszcza poskarżyła się na żołnierzy francuskich, którzy plądrując nieco wcześniej wieś poturbowali ją, obiecał jej odszkodowanie. Napisał na karteczce nazwę wsi, nazwisko dziewczyny i kilka słów. Kopię tej kartki sporządzoną przez jednego z adiutantów, cesarz wręczył dziewczynie każąc jej strzec karteczki. Powiedział: „Musisz wiedzieć, że są osoby, które naprawiają błędy innych.” Gosposia chyba nie uwierzyła, bo gdy po dwóch, trzech latach do dziewczyny przyjechał urzędnik z Olsztyna z tysiącem guldenów, okazało się, że karteczki już nie ma… A tysiąc guldenów to mniej więcej roczna pensja leśniczego, to cena tysiąca bochnów chleba.
Dwa tygodnie bez zdejmowania butów
Starcie pod Jonkowem (nazywane też bitwą pod Barkwedą) pokazało, jak błyskawicznie cesarz potrafił reagować na zmieniającą się sytuację.
- Francuzi mieli zdecydowaną przewagę, którą jednak nie do końca mogli wykorzystać w stosunkowo wąskim gardle, to znaczy na moście barkwedzkim i na pobliskiej grobli. Natomiast Rosjanie i Prusacy świetnie wykorzystali naturalne warunki w celu obrony przejścia przez Łynę — pisze Janusz Jasiński w książce „Napoleon w Olsztynie i okolicach”. — Atak rozpoczęli Francuzi o godzinie 15. (…) Natarcie z powodu celnego ognia pruskiej artylerii załamało się, rosyjscy muszkieterzy nie ustąpili. Wieczorem Francuzi przystąpili do drugiego, bardziej gwałtownego natarcia, dzięki czemu wyparli nieprzyjaciela.
W bitwie Rosjanie stracili około 1100 żołnierzy, sześć dział, a 300 żołnierzy dostało się do niewoli. 4 lutego Napoleon zajął Jonkowo. Jego oddziały pod wodzą marszałka Soulta kierowały się w stronę Górowa Iławeckiego.
Zimowa pogoda na pewno nie sprzyjała Francuzom. Sam Napoleon zresztą w swoich listach tak oceniał czas spędzony na Warmii: „Sztab, pułkownicy, oficerowie nie zdejmowali mundurów przez dwa miesiące, a niekiedy przez cztery. Ja sam spędziłem dwa tygodnie bez zdejmowania butów. Jesteśmy pośród śniegu i błota bez wina, bez brendy, bez chleba, kartofli i mięsa, w ciągłych marszach i odwrotach — cytuje Napoleona Zygmunt Suchenek w książce „Dobre Miasto. Skrawek uroczej Warmii”. — Pobić Rosjan mając chleb będzie dla mnie dziecinną igraszką. Dziś los Europy i najambitniejsze zamiary są uzależnione od intendentury.”
Grób Kopernika w Olsztynie
W olsztyńskim zamku cesarz podziwiał tablicę astronomiczną Kopernika. Zaintrygowała go na tyle, że po bitwie pod Pruską Iławą zlecił poszukiwania grobu astronoma. Musiał więc — w przerwach między bitwami — rozmyślać o geniuszu Kopernia. Zadania miał podjąć się francuski oficer Gerard Gley.

- Gley, omijając Frombork, wówczas znajdujący się w rękach wojsk nieprzyjacielskich, przez Lidzbark i Dobre Miasto dotarł do Olsztyna. Nie wiemy, kto mu pokazywał pamiątki kopernikowskie, może burmistrz Marcin Rogalli, bo wówczas na zamku nie było żadnego pastora, natomiast urządzono tam lazaret wojskowy – zwraca uwagę Janusz Jasiński w „Tradycjach kopernikańskich w Olsztynie w XIX wieku”. — Oto fragment wspomnień Gleya, spisanych trzy lata później: „mieszkańcy pokazywali mi z uczuciem uszanowania jeden z pawilonów dawnego zamku, w którym Kopernik przez lat kilka mieszkał jako kanonik warmiński i administrator doczesny (…). Między innymi rzeczami pokazywano mi pokój na wzniesionym miejscu, który mu służył za obserwatorium, w murze, którego zrobił wyłom, jak się zdaje, dla wpuszczenia tam promieni słonecznych i czynienia innych spostrzeżeń.”
Co ciekawe, w Olsztynie krąży legenda o pruskim strzelcu Rydzewskim, który miał rzekomo szykować zamach na Napoleona podczas przeglądu wojsk. Historia ta, choć niepotwierdzona, dodaje smaku lokalnym opowieściom. A pobyt Napoleona w Olsztynie upamiętnia Kamień Napoleona — stoi w pobliżu mostu św. Jana.
Bitwa pod Heilsbergiem
Prawdziwym widowiskiem okazała się bitwa pod Lidzbarkiem Warmińskim, znana także jako bitwa pod Heilsbergiem. Rozegrała się 10 czerwca 1807 roku. Na polach wokół miasta doszło do starcia, które stało się największą bitwą napoleońską na ziemiach współczesnej Polski. 55 tysięcy Francuzów stoczyło walkę z niemal 100-tysięczną armią rosyjsko-pruską. Straty po obu stronach liczone były w tysiącach.
Napoleon, choć formalnie dowodził, powierzył kluczowe decyzje swoim marszałkom: Joachimowi Muratowi, Nicolasowi Soultowi i Jeanowi Lannesowi. Przeciwko nim stanął doświadczony generał Levin August von Bennigsen, który wykorzystał naturalne przeszkody – wzgórza i rzekę Łynę – by maksymalnie utrudnić atak Francuzom.

Chociaż bitwa pod Heilsbergiem nie zakończyła się jednoznacznym rozstrzygnięciem, miała ogromne znaczenie. To właśnie ona osłabiła armię rosyjską siły i zmusiła ją do wycofania się spod Lidzbarka. Ta porażka otworzyła Napoleonowi drogę do dalszych zwycięstw, a zwłaszcza do decydującego triumfu pod Frydlandem. Ten sukces wkrótce doprowadził do zawarcia traktatów pokojowych w Tylży, które na nowo ukształtowały polityczną mapę Europy.
Dowodem na wagę bitwy pod Heilsbergiem jest fakt, że nazwa „Heilsberg” została uwieczniona na Łuku Triumfalnym w Paryżu – wśród miejsc największych triumfów Napoleona.
- Po długiej i wyczerpującej, a przede wszystkim krwawej bitwie pod Lidzbarkiem Warmińskim, 10 czerwca 1807 roku wieczorem, Napoleon na krótko zatrzymał się w mieście — opowiada Adam Gąsior na swoim blogu. — Odpoczywał cztery godziny w pałacu biskupa Grabowskiego. To skrzydło wschodnie przedzamcza. Obecnie mieści się tutaj biblioteka.

Gulasz z przedostatniej krowy
Warto wspomnieć, że w tym samym czasie, w Dobrym Mieście, doszło również do istotnych wydarzeń, które miały wpływ na rozwój sytuacji na Warmii. Armia rosyjska, pod dowództwem Bennigsena, starała się rozbić francuski korpus Michela Neya. Jednak francuscy dowódcy, w tym marszałek Ney i Louis Davout, skutecznie skoncentrowali swoje siły, co zmusiło Rosjan do odwrotu. Ostatecznie, Napoleon zdołał przejąć Dobre Miasto, co umożliwiło mu zgromadzenie 120 tysięcy żołnierzy i przygotowanie się do uderzenia na Lidzbark Warmiński.
- Napoleon dotarł tutaj 9 czerwca 1807 roku, w pościgu za dostającym co chwilę od Francuzów baty, Bennigsenem. Ten ostatni przebywał w Dobrym Mieście od 6 czerwca i nawet początkowo pod tym miastem chciał wydać Napoleonowi bitwę. Nie zdołał jednak, przyciskany przez Francuzów, zebrać wszystkich wojsk i bitwę stoczono dopiero 10 czerwca pod Lidzbarkiem Warmińskim — tłumaczy Adam Gąsior. — Cesarz za kwaterę obrał jedyny ocalały w mieście budynek – kolegiatę. Późnym wieczorem zasiadł do kolacji z miejscowym prepozytem (proboszczem kolegiaty) Rochem Kramerem oraz dziekanem Michałem Foxem. Jako danie główne podano gorący gulasz z przedostatniej ocalałej w okolicy krowy należącej do urzędnika miejskiego Johanna Buholza. Podobno było to danie przygotowane dla Bennigsena. Biedak, utracił Dobre Miasto i jeszcze do tego kolację. Rozmowa dotyczyła Warmii, jej historii i współczesności. Gulasz zjedzono ze smakiem, Napoleon nasycony i wyspany, następnego dnia o 6 rano ruszył w stronę Lidzbarka Warmińskiego.

Porąbane biurko w Skolitach
Jakie inne miejsca na Warmii pamiętają Napoleona? W Skolitach cesarz spędził jedną z mroźnych lutowych nocy 1807 roku. Nocował na plebanii, która dziś pełni funkcję siedziby sołectwa. W kominku palono drewnem z porąbanego biurka, komody i dwóch szaf – na wyraźne życzenie cesarza. Podobno Napoleon zapłacił proboszczowi talara za krowę zrabowaną przez jego żołnierzy. Ale szkód było znacznie więcej.
- Proboszcz, ks. Antoni Kleinkowski, dokładnie spisał szkody i straty, wyniosły one według niego 822 talarów: „Konie dostojnych gości zjadły 76 korców owsa, pozabijano na wieczerzę owce i gęsi, kaczki, jednego wołu, zabrano cztery konie, szory (pas zakładany na pierś konia wraz z pomocniczymi rzemieniami — red.), nowy wóz z żelaznymi obręczami i sanie” — cytuje Adam Gąsior.
W Barkwedzie natomiast rosną „dęby Napoleona” – majestatyczne drzewa, które według legendy są świadkami kampanii Napoleona. Te naturalne pomniki, w tym jeden o obwodzie 6 metrów, przyciągają spacerowiczów i miłośników historii.
Napoleona próbował wykorzystać do swoich celów promocyjnych właściciel restauracji w pobliskim Ługwałdzie, znany biznesmen. Rzucił pomysł, żeby na polu między Ługwałdem a Barkwedą ustawić ogromną szachownicę, na której można rozgrywać partię szachów, ilustrującą przebieg potyczki obu wojsk. Pomysł jednak nie wypalił.
Dla aktywnych Warmia oferuje też niebieskie szlaki piesze – każdy po około 40 km – wiodące przez miejsca związane z kampanią 1807 roku. Trasa z Barkwedy przez Gutkowo, Jonkowo i Mątki pozwala odkrywać pola bitew i urokliwe wsie, a tablice informacyjne przypominają o dawnych wydarzeniach. Co roku region ożywa też dzięki inscenizacjom – „Napoleoniada” w Jonkowie i rekonstrukcja bitwy pod Lidzbarkiem Warmińskim przyciągają tłumy z całej Polski. W czerwcu, w rocznicę Heilsbergu, można zobaczyć huzarów, grenadierów i salwy armatnie – to jak podróż w czasie do epoki cesarza.
Dźwięk dzwonów w Braniewie
Napoleon na Warmii był też później. 2 czerwca 1812 roku odwiedził Braniewo. W trakcie podróży do Królewca zatrzymał się przy ratuszu, gdzie, jak to miał w zwyczaju, nie wysiadając z powozu, odbył krótką rozmowę z przedstawicielami miasta. Po spotkaniu kontynuował podróż do Królewca, a towarzyszył mu szwagier, marszałek Joachim Murat.
Krąży legenda, że Napoleon zachwycił się dźwiękiem dzwonów kościoła św. Katarzyny i kazał zabrać je do Paryża. To jednak nieprawda. Cesarz rzeczywiście wyraził podziw dla ich dźwięku. Był bardzo wrażliwy na dźwięki, a miłość do odgłosu bijących dzwonów wyniósł z lat dzieciństwa.
Dwa dzwony z kościoła św. Katarzyny, pochodzące z 1726 roku, zostały w czasie II wojny światowej wysłane przez hitlerowców do Hamburga na przetopienie. Na szczęście uniknęły zniszczenia. Dziś jeden z nich znajduje się w dzwonnicy klasztoru benedyktynów w Kornelimünster koło Akwizgranu, a drugi w kościele św. Mikołaja w Kalkar.
Uwiecznieniem wizyty Napoleona w Braniewie jest tablica umieszczona w miejscu dawnego ratusza, odsłonięta w 200. rocznicę tego wydarzenia.

Człowiek, który zmienił Europę
Napoleon Bonaparte, ten niewysoki Korsykanin, w kilka lat przekształcił Francję w imperium, a jego Kodeks Napoleona do dziś kształtuje prawo w wielu krajach. Był też człowiekiem ciekawym świata – jego zachwyt nad Kopernikiem w Olsztynie pokazuje, że nawet w ferworze wojny znajdował czas na refleksję nad nauką i historią.
Warmia była dla niego tylko chwilą w burzliwej karierze, ale dla nas to miejsce, gdzie historia nabiera życia. Od spokojnych spacerów szlakami po emocje inscenizacji – ślady cesarza są tu na wyciągnięcie ręki. A jeśli o opowieści chodzi, to warto wspomnieć o jego romansie z Marią Walewską, piękną Polką, która zawróciła mu w głowie zimą 1807 roku. To właśnie w Warszawie, zanim ruszył na Warmię, rozkwitła ich namiętna znajomość – przerwana wieściami o ruchach Rosjan, które zmusiły go do wyprawy na północ. Ciekawostką jest też jego krótki pobyt w pobliżu Susza — w Kamieńcu w 1812 roku. Mówi się, że w tamtejszej twierdzy, zwanej „bramą Polski”, Napoleon spędził kilka nocy, podziwiając jej mury i snując plany podboju Moskwy – choć, jak wiemy, los miał dla niego inne zakończenie. Po klęsce w Rosji w 1812 roku i przegranej pod Waterloo w 1815 roku Napoleon został zesłany na odległą wyspę Świętej Heleny. Tam, w samotności, spędził ostatnie lata. Zmarł 5 maja 1821 roku – podobno wciąż snując plany powrotu. Ciekawostką jest, że na wygnaniu pisał pamiętniki i hodował ogród, jakby chciał zamienić wojenne pola na spokojne życie. Tęsknil tu też za dźwiękiem dzwonów kościelnych.
Jaką osobowość miał Napoleon? Przybliża to Le Grand Consilium, prezentując fragment filmu o Napoleonie Yvesa Simoneau z Christianem Clavierem.