Co Miko­łaj Koper­nik powi­nien czy­nić czy­stym i szcze­rym ser­cem? I dla­cze­go, gdy koń­czył stu­dia praw­ni­cze, poca­ło­wa­no go w poli­czek? Co wie­my o obro­nie dok­tor­skiej mistrza z War­mii?

Koper­nik, trze­ba przy­znać, miał gło­wę nie od para­dy. Stu­dia praw­ni­cze do dziś nale­żą do jed­nych z naj­trud­niej­szych. A Miko­łaj stu­dio­wał pra­wo kano­nicz­ne i rzym­skie na uczel­ni boloń­skiej, szczy­cą­cej się naj­lep­szą szko­łą praw­ni­czą. Zro­bił rów­nież dok­to­rat z pra­wa kano­nicz­ne­go. Nie doszło do tego jed­nak w Bolo­nii, ale 31 maja 1503 roku w Fer­ra­rze, bo tam zapew­ne były niż­sze opła­ty egza­mi­na­cyj­ne. W cza­sie stu­diów mu się nie prze­le­wa­ło, więc poje­chał tam, gdzie było taniej. Ale czy łatwiej?

Bez pisania, z mówieniem

Dziś, żeby obro­nić dok­to­rat, trze­ba napi­sać pra­cę i przy­stą­pić do egza­mi­nu. To bar­dzo cza­so­chłon­ne. Eta­py badań, gro­ma­dze­nia danych i ana­li­zy mogą trwać kil­ka lat, a sama faza pisa­nia roz­pra­wy dok­tor­skiej czę­sto kil­ka mie­się­cy. W cza­sach Koper­ni­ka dok­to­rant miał tro­chę łatwiej. Nie musiał pisać pra­cy, jedy­nie musiał mieć wie­dzę i dobrze ją pre­zen­to­wać. Musiał „mieć mówio­ne”. Nie­mniej jed­nak miał swo­ich pro­mo­to­rów, któ­rzy tę wie­dzę spraw­dza­li. Byli nimi pro­fe­so­ro­wie Anto­nio Leu­ti i Filip Bar­del­la. Naj­pierw, zgod­nie z ówcze­sny­mi nor­ma­mi, prze­pro­wa­dzi­li egza­min prób­ny (pri­va­ta exa­mi­na­tio), a dopie­ro póź­niej przed­sta­wi­li Koper­ni­ka jako kan­dy­da­ta do wła­ści­we­go egza­mi­nu przed komi­sją egza­mi­na­cyj­ną (publi­ca exa­mi­na­tio). Ile trwa­ło wystą­pie­nie Koper­ni­ka? Tego nie wie­my. Zna­my jed­nak finał tego spo­tka­nia.

Dyplom dok­tor­ski Miko­ła­ja Koper­ni­ka z 1503 roku, fot. Wiki­pe­dia

Doktorat z pocałunkiem

- Naj­pierw pro­mo­tor wrę­czał nowe­mu dok­to­ro­wi zamknię­tą księ­gę, „aże­by wie­dział, że powi­nien usil­nie zatrzy­mać w pamię­ci to, cze­go się nauczył”, potem zaś otwie­rał ją, „aże­by zro­zu­miał, że powi­nien tak­że przez ćwi­cze­nie wie­dzę swą roz­sze­rzać” – opo­wia­da Piotr Sadow­ski w „Praw­no-spo­łecz­nej dzia­łal­no­ści Miko­ła­ja Koper­ni­ka”. — Póź­niej wkła­dał mu na gło­wę biret, „ponie­waż zasłu­żył na to prze­zwy­cię­że­niem same­go sie­bie i dziel­ną wal­ką o swo­ją kwit­ną­cą Aka­de­mię”, na palec wsu­wał mu zło­ty pier­ścień, „aże­by wie­dział, iż tak wła­śnie wier­nie powi­nien wypeł­niać boskie przy­ka­za­nia spra­wie­dli­wo­ści, jak mał­żon­ka musi stać u boku męża… i że podob­nie jak naj­czyst­szym został zaślu­bio­ny meta­lem, tak — cokol­wiek by zamy­ślał uczy­nić — powi­nien prze­pro­wa­dzić czy­stym i szcze­rym ser­cem”. Na zakoń­cze­nie pro­mo­tor skła­dał na policz­ku nowe­go dok­to­ra „poca­łu­nek poko­ju, aby mógł na pokój zasłu­żyć, jeże­li go siać będzie, a nie był spraw­cą nie­sna­sek, lecz poko­ju i zgo­dy”.

W dyplo­mie dok­tor­skim (w rze­czy­wi­sto­ści w zapi­sie nota­rial­nym z dok­to­ra­tu) może­my prze­czy­tać: „Szla­chet­ny i naj­uczeń­szy mąż Miko­łaj Koper­nik z Prus, kano­nik war­miń­ski i scho­la­styk kościo­ła św. Krzy­ża we Wro­cła­wiu, któ­ry stu­dio­wał w Bolo­nii i Padwie, został uzna­ny dok­to­rem pra­wa kano­nicz­ne­go”.