Od lat toczą się boje o pocho­dze­nie Koper­ni­ka. Każ­dy chce mieć go dla sie­bie. Niem­cy szu­ka­ją argu­men­tów, a Pola­cy w nich prze­bie­ra­ją. Swo­ją cegieł­kę dokła­da­ją nawet Cze­si, szu­ka­jąc wspól­nych korze­ni. Kim jest tak napraw­dę Miko­łaj Koper­nik? Jaki dziś dostał­by pasz­port?

Gdy­by Koper­nik żył teraz, spra­wa była­by pro­sta. Mamy prze­cież wyzna­czo­ne gra­ni­ce (Pol­ska – 3,5 tys. km), jasno okre­ślo­ne pań­stwa, pasz­por­ty, dowo­dy oso­bi­ste, języ­ki naro­do­we, więc o okre­śle­nie naro­do­wo­ści łatwiej. Pod koniec XV wie­ku, za Jagiel­lo­nów i za życia Koper­ni­ka, Rzecz­po­spo­li­ta mia­ła ponad 6,5 tys. km gra­nic. Na pół­no­cy, zacho­dzie i w czę­ści na połu­dniu były one w mia­rę dokład­nie wyty­czo­ne, chro­nio­ne przez natu­rę i for­ty­fi­ka­cje. Do dziś nie­opo­dal Pro­stek w powie­cie ełc­kim na Mazu­rach stoi naj­star­szy w Pol­sce słup gra­nicz­ny (w kształ­cie kaplicz­ki), posta­wio­ny w 1545 roku na trój­sty­ku gra­nic Koro­ny, Litwy i Prus.

Wte­dy jed­nak nor­my przy­na­leż­no­ści naro­do­wej bar­dzo róż­ni­ły się od tych, jakie dzi­siaj uwa­ża­my za oczy­wi­ste. O zali­cze­niu kogoś do „naro­du” decy­do­wa­ły wzglę­dy poli­tycz­ne. Liczył się adres zamiesz­ka­nia w danym pań­stwie, wier­ność wobec wład­cy, w mniej­szym zakre­sie wyzna­wa­na reli­gia, a w jesz­cze mniej­szym uży­wa­ny na co dzień język.

Miko­łaj Koper­nik przy­szedł na świat w Toru­niu, co pod­kre­ślał swo­im pod­pi­sem. Wów­czas mia­sto leża­ło w kró­le­stwie pol­sko-litew­skim, któ­rym rzą­dzi­li Jagiel­lo­no­wie. Ale w mie­ście mówi­ło się po nie­miec­ku, choć urzę­do­wo obo­wią­zy­wa­ła łaci­na. Do tego rodzi­na mat­ki astro­no­ma, Bar­ba­ry Wat­zen­ro­de, praw­do­po­dob­nie wywo­dzi­ła się z West­fa­lii, więc mowa o etnicz­nym pocho­dze­niu nie­miec­kim. Nato­miast ojciec Koper­ni­ka wywo­dził się naj­praw­do­po­dob­niej z Nysy, z rodzi­ny od daw­na osia­dłej w Kró­le­stwie Pol­skim.

W wyni­ku woj­ny trzy­na­sto­let­niej (1454–1466) Toruń „uciekł” Krzy­ża­kom i wszedł w gra­ni­ce pań­stwa pol­skie­go. Miesz­czań­stwo opo­wie­dzia­ło się zde­cy­do­wa­nie za związ­kiem z Pol­ską. Krzy­ża­cy, nie­miec­cy do szpi­ku kości, zosta­li odpra­wie­ni z kwit­kiem.

A kim się czuł Mikołaj Kopernik?

- Sam Miko­łaj Koper­nik dał dowód swo­je­go patrio­ty­zmu i przy­wią­za­nia do ojczy­zny w Olsz­ty­nie, pisząc list do kró­la Zyg­mun­ta I Sta­re­go i zapew­nia­jąc o swo­jej wier­no­ści. Astro­nom przez całe swo­je życie był pod­da­nym kró­lów pol­skich, co zgod­nie z wów­czas panu­ją­cy­mi nor­ma­mi praw­ny­mi i oby­cza­jo­wy­mi czy­ni­ło go Pola­kiem – zwra­ca uwa­gę prof. Krzysz­tof Mikul­ski w arty­ku­le „Miko­łaj Koper­nik wciąż tajem­ni­czy?” — Powtórz­my tyl­ko za Koper­ni­kiem: „Pra­gnie­my bowiem czy­nić to, co przy­stoi ludziom szla­chet­nym i uczci­wym oraz bez resz­ty odda­nym Wasze­mu Maje­sta­to­wi, nawet jeśli­by przy­szło nam zgi­nąć. Pod tegoż Maje­sta­tu opie­kę się ucie­ka­jąc całość nasze­go mie­nia i nas samych pole­ca­my i powie­rza­my”.

I wła­ści­wie spra­wa powin­na być jasna. Koper­nik czuł się Pola­kiem. Tu powin­no posta­wić się krop­kę. Niem­cy jed­nak nie mogli tej infor­ma­cji prze­łknąć. Bo Miko­łaj w rodzin­nym domu mógł mawiać po nie­miec­ku. Ale listy i dzie­ła pisał już po łaci­nie. A co naj­lep­sze — z pol­ską skład­nią. Jak uwa­ża Piotr Łopu­szań­ski w książ­ce „Koper­nik. Nowe obli­cze geniu­sza,” astro­nom pisał swo­bod­nie, co było wów­czas cha­rak­te­ry­stycz­ne wła­śnie dla pol­sz­czy­zny.

- Nie­miec­ka histo­gra­fia doko­ny­wa­ła mani­pu­la­cji, utoż­sa­mia­jąc nie­słusz­nie Pru­sy Kró­lew­skie (któ­re były czę­ścią Kró­le­stwa Pol­skie­go po 1466 roku) z pań­stwem pru­skim Hohen­zol­ler­nów. Pseu­do­hi­sto­ry­cy pisa­li o Koper­ni­ku jako o naj­więk­szym hero­sie „nie­miec­kie­go Wscho­du” – zwra­ca uwa­gę Łopu­szań­ski. – Nie­miec­cy ucze­ni twier­dzi­li tak­że, iż nazwi­sko astro­no­ma brzmia­ło Cop­per­nigk lub Kop­per­nig. Tak zresz­tą okre­śla go dziś nie­miec­ko­ję­zycz­na Wiki­pe­dia. W publi­ka­cjach nie­miec­kich pre­zen­tu­je się podo­bi­znę pod­pi­su astro­no­ma przez dwa „p”, a więc zgod­nie z pisow­nią nie­miec­ką. Z kolei w pol­skich pra­cach (…) zapre­zen­to­wa­no fac­si­mi­le popd­pi­su Koper­ni­ka przez jego „p”. Zna­ny jest pod­pis astro­no­ma z 1503 roku, gdzie zapi­sał swo­je nazwi­sko jako „Nico­laus Coper­nik”, co brzmi już bar­dziej po pol­sku.

Uwień­cze­nie pomni­ka Koper­ni­ka w War­sza­wie 19 lute­go 1873 roku z oka­zji obcho­dów 400. rocz­ni­cy uro­dzin astro­no­ma, rys. Ksa­we­ry Pillatti/Wikipedia

Najlepszy dowcip dla Niemców

To, jak bar­dzo Niem­cy chcie­li mieć Koper­ni­ka po swo­jej stro­nie, świad­czy też zakry­cie w stycz­niu 1942 roku pol­skiej tabli­cy na coko­le war­szaw­skie­go pomni­ka astro­no­ma. Liczą­cy 112 lat napis „Miko­łay­owi Koper­ni­ko­wi roda­cy” zastą­pił „Dem gros­sen astro­no­men Niko­laus Koper­ni­kus”. Jed­nak 11 lute­go 1942 roku har­cerz Sza­rych Sze­re­gów Maciej Alek­sy Dawi­dow­ski „Alek” usu­nął tę nie­miec­ką tabli­cę z pomni­ka. Oko­ło 6 rano, uda­jąc pija­ne­go, wszedł na cokół i odkrę­cił ją goły­mi ręka­mi. Choć spa­da­ją­ca tabli­ca spo­wo­do­wa­ła hałas, nikt nie zwró­cił na to uwa­gi. „Alek” ukrył pły­tę w śnież­nej zaspie na rogu Oboź­nej. Dwa dni póź­niej – już wspól­nie z Janem Ros­sma­nem i Andrze­jem Makól­skim — prze­wiózł ją san­ka­mi na Żoli­borz do piw­ni­cy swe­go miesz­ka­nia przy ul. Mic­kie­wi­cza 18. W czerw­cu 1942 roku nie­miec­ka tabli­ca zosta­ła zako­pa­na w ogro­dzie Ros­sma­nów przy ul. Suł­kow­skie­go 45.

Zda­niem gen. Bora-Komo­row­skie­go był to jeden z naj­lep­szych kawa­łów pol­skie­go pod­zie­mia zro­bio­nych oku­pan­to­wi. Ale „Alek” utarł nosa Niem­com, dając dowód na to, że Koper­nik jest Pola­kiem. Bo prze­cież, jak mawiał Jan Nie­po­mu­cen Kamiń­ski”:Wstrzy­mał słoń­ce, ruszył zie­mię. Pol­skie go wyda­ło ple­mię.”

Tabli­ca umiesz­czo­na na roz­kaz Niem­ców na coko­le pomni­ka Koper­ni­ka w War­sza­wie, fot. Wiki­pe­dia

Nie ma Kopernika, jest kapelusz dla konia

Rów­nież Cze­si chcie­li­by ogrzać się w bla­sku Koper­ni­ka. – Nie­któ­rzy przed­wo­jen­ni auto­rzy wią­za­li ród Koper­ni­ka z cze­ską wsią Kopr­nik leżą­cą nie­da­le­ko Mla­da Bole­slav – pod­kre­śla Piotr Łopu­szań­ski. — Już w 1845 roku w cze­skim cza­so­pi­śmie „Květy” pisa­no, jako­by pol­ski astro­nom miał pocho­dzić od cze­skich husy­tów. Koper­ni­ko­wie mie­li być pocho­dze­nia szla­chec­kie­go i wywo­dzić się od Urli­ka de Kopr­nik w Środ­ko­wych Cze­chach.

Ale, jak w tytu­le fil­mu, „spra­wa się rypła”. Cze­si nie mogą poszczy­cić się żad­nym wiel­kim astro­no­mem, któ­ry pocho­dził­by z ich kra­ju. Ale pod­czas kil­ku­na­stu lat poby­tu w Pra­dze wybit­ny nie­miec­ki astro­nom Johan­nes Kepler pro­wa­dził obser­wa­cje. Pozwo­li­ły mu one sko­ry­go­wać teo­rię Koper­ni­ka w zakre­sie kształ­tu orbit, po któ­rych poru­sza­ją się pla­ne­ty. To już powód do dumy. Ale czy wystar­cza­ją­cy? Może wła­śnie dla­te­go Cze­si w 1966 roku stwo­rzy­li fik­cyj­ne­go geniu­sza Járę Cimr­ma­na, bez któ­re­go Edi­son nie wymy­ślił­by żarów­ki, a Skło­dow­ska-Curie nie odkry­ła­by polo­nu i radu. Przy­pi­su­je się mu wyna­le­zie­nie m.in. jogur­tu, pro­te­zy zębo­wej, peł­no­tłu­ste­go mle­ka, pułap­ki na kara­lu­chy, szczot­ki do czysz­cze­nia kra­wa­ta i kape­lu­sza dla konia…