W Purdzie istniała szkoła, która wyprzedzała swoją epokę. Dzieci zdobywały wiedzę przez doświadczenia i obserwacje. Nauczyciele angażowali je w kino, teatr i zajęcia plenerowe. Mimo niemieckich ataków szkoła działała pełną parą.
Purda to kolejna podolsztyńska miejscowość, w której funkcjonowała polska szkoła. O ile placówki w Pluskach czy Unieszewie wyróżniały się z ówczesnego krajobrazu warmińskiego ze względu na architekturę, o tyle szkoła w Purdzie była, jak na lata trzydzieste XX wieku – ultranowoczesna. Udajmy się zatem w podróż w czasie i zajrzyjmy do sal lekcyjnych. Gwarantuję, że będzie co oglądać.

Nieśmiałe początki
Pisząc o szkołach polskich na Warmii warto dodać, że ich historia nie rozpoczyna się na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku.
Obecność alianckiej Komisji Plebiscytowej stworzyła takie możliwości już wiosną 1920 roku. Wówczas to, jak się później okazało, polskie szkoły uruchamiano na krótko. Purda okazała się niechlubną rekordzistką, bowiem placówka działała zaledwie… tydzień. Na ponowne otwarcie polskiej szkoły mieszkańcy wsi czekali nieco ponad dziesięć lat.
Oficjalna inauguracja miała miejsce 18 grudnia 1930 roku, a pierwszym kierownikiem i nauczycielem został Paweł Jasiek, co określić można przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Siedzibę szkoły umiejscowiono w budynku należącym wcześniej do Augusty Gruna.
W Purdzie zadbano również o najmłodsze dzieci. Z początkiem marca 1931 roku działalność rozpoczęło bowiem przedszkole, w którym opiekę sprawowały Agata Sendrowska, a następnie Anna Zarembianka. Purdzka placówka funkcjonowała nieprzerwanie aż do 25 sierpnia 1939 roku, kiedy to aresztowano Tadeusza Pezałę – ostatniego z nauczycieli.

Klasa przyszłości
Paweł Jasiek od razu zabrał się do intensywnej pracy. Wyróżniał się ponadprzeciętną aktywnością, zarówno w sferze dydaktyki, jak i zajęć pozalekcyjnych. Początki nie napawały jednak optymizmem, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że na rozpoczęciu roku szkolnego, spośród kilkunastu zgłoszonych dzieci, pojawiła się zaledwie szóstka.
Pawła Jaśka to jednak nie zniechęciło i szybko potroił liczbę uczniów. Dzięki jego zaangażowaniu, salę lekcyjną przekształcono w gabinet przyrodniczy. Na jednej ze ścian wisiały tabele pogody, obserwacji meteorologicznych oraz wykresy temperatury. Drugą zdobiły eksponaty przyrodnicze – szyszki, gałązki, fragmenty pni drzew ze słojami, pióra ptaków, a trzecią – mapa Niemiec z zaznaczonymi Prusami Wschodnimi oraz dużym fragmentem Polski. Pomiędzy stojakiem z mapą a tablicą, na specjalnych klockach, ustawiono piaskownicę, która z czasem zamieniła się w makietę Purdy i okolic.
Lokalna społeczność była bardzo pozytywnie zaskoczona. Dzięki wykorzystaniu nowoczesnych pomocy naukowych, dzieci zdobywały wiedzę praktyczną. Część z nich kontynuowała edukację w szkołach średnich.
Równie, a być może bardziej, zszokowane były… niemieckie władze oświatowe. Sposób prowadzenia lekcji, pomoce dydaktyczne wykorzystywane przez Pawła Jaśka oraz wiedza jego podopiecznych budziły duże uznanie niemieckiego wizytatora szkoły w Purdzie – Franza Pasternacka. Niemcy byli do tego stopnia zachwyceni, że próbowali „podkupić” polskiego nauczyciela, proponując mu pracę w państwowej szkole niemieckiej.
Jakby tego było mało, Paweł Jasiek dysponował własnym aparatem projekcyjnym, dzięki któremu wyświetlał, oczywiście w języku polskim, filmy edukacyjne, zarówno uczniom, jak i mieszkańcom wsi.
Dzięki zaangażowaniu Pawła Jaśka, we wsi, co prawda w wymiarze symbolicznym, zagościło kino. Mieszkańcy nie musieli podróżować do Olsztyna i oglądać produkcji niemieckich, mając filmy niemal na wyciągnięcie ręki.

Awans Jaśka i atak na szkołę
Postawa Pawła Jaśka bardzo cieszyła również organizatorów polskiego szkolnictwa na Warmii, zrzeszonych w Polsko-Katolickim Towarzystwie Szkolnym.
W lipcu 1931 roku Paweł Jasiek zrezygnował z pracy w Purdzie, ponieważ otrzymał nominację na stanowisko zastępcy kierownika wymienionej organizacji. Dla nauczyciela był to niewątpliwy awans i docenienie jego pracy, dla Purdy – utrata wspaniałego pedagoga i animatora życia kulturalno-społecznego wsi.
Godnym następcą Pawła Jaśka został Mieczysław Oelberg, który również mocno zaangażował się w działalność pozadydaktyczną. W 1932 roku zorganizował w Purdzie święto dziecka. Chętnie prowadził także lekcje w przyszkolnym ogródku. Podobnie jak Paweł Jasiek, cieszył się opinią niezwykle sumiennego pedagoga. Mieczysław Oelberg przepracował w Purdzie cztery lata, odchodząc z końcem 1935 roku.
To w trakcie jego pracy, w nocy z 25 na 26 marca 1933 roku, młodzież niemiecka napadła na szkołę, niszcząc nowoczesne wyposażenie klasy. Oczywiście nie dziwi fakt, że śledztwo w tej sprawie było prowadzone tak, aby jej nie rozwiązać. Policja umorzyła postępowanie z powodu braku możliwości ustalenia sprawców, mimo że mieszkańcy wsi wskazywali konkretne osoby jako winnych dewastacji szkolnego mienia.

Niesłuszne oskarżenia i kolejne zmiany
Następcą Mieczysława Oelberga w purdzkiej szkole został pochodzący z Bytomia Piotr Galusik, który wytrwał na zajmowanym stanowisku zaledwie pięć miesięcy (do 31 maja 1936 roku). Galusik to kolejny polski nauczyciel, który otrzymał od wspomnianego już wcześniej Franza Pasternacka propozycję przejścia do pracy w szkole niemieckiej, jednak natychmiast ją odrzucił.
Odmowa stała się podstawą do oszczerczej kampanii przeciwko pedagogowi. Do niemieckiego kuratorium trafiały fałszywe donosy, jakoby Galusik podczas lekcji palił papierosy oraz spożywał alkohol. Oczywiście władze niemieckie nie zagłębiały się w rozwikłanie sprawy, a bytomianin wkrótce stracił pracę. Zastąpił go młody i energiczny Tadeusz Pezała, który kierował szkołą niemal do wybuchu II wojny światowej.
Kukła Hitlera
Podobnie jak Paweł Jasiek, Tadeusz Pezała dużą wagę przywiązywał do zajęć pozalekcyjnych. Zainteresował młodzież sportem. Sam uchodził za świetnego pływaka, z radością korzystającego z uroków okolicznych jezior. Chętnie włączył się również w działalność harcerską i artystyczną.
Jedną z pasji Tadeusza Pezały stanowił teatr. Nauczyciel należał do zespołu teatrzyku kukiełkowego „Bajka”. Do dzisiaj w Purdzie żywa jest anegdota o wycieczce tamtejszych uczniów na południe ówczesnej Polski. Tadeusz Pezała przygotowywał młodzież do przedstawienia teatralnego. Z tej okazji własnoręcznie wykonał oraz przewiózł przez granicę kukłę wodza III Rzeszy Adolfa Hitlera, mając jednocześnie świadomość, jakie konsekwencje mogą się z tym wiązać. Był to już czas funkcjonowania obozów koncentracyjnych i rosnącego w siłę nazizmu. Na szczęście wszystko skończyło się pomyślnie, a przedstawienie z Fuhrerem „w roli głównej” się odbyło.
Wkrótce nadeszły wakacje 1939 roku. W powietrzu czuć już było oddech zbliżającej się wojny. Miesiąc po ostatnim obozie harcerskim nad jeziorem Serwant, który odbył się 24 lipca 1939 roku, Tadeusz Pezała został aresztowany przez Gestapo, a szkołę zamknięto. Życie dopisało jednak optymistyczny epilog dziejów placówki w Purdzie.

Dumni z absolwentów
Praca Pawła Jaśka, Mieczysława Oelberga, Piotra Galusika i Tadeusza Pezały nie poszła na marne.
Pisząc o dziejach szkoły polskiej w Purdzie, warto odnotować, że aż dziewięciu absolwentów tej niewielkiej placówki kontynuowało edukację. Józef Orłowski, Jan Schulz, Jan Skodowski i Bernard Weinert uczyli się w polskich gimnazjach w Bytomiu i Kwidzynie. Maria Górna, Anna Kensbock, Elżbieta Madowska i Helena Schulz – to absolwentki szkoły gospodarczej w Malinowie k. Działdowa, a uniwersytet ludowy w Dalkach k. Gniezna ukończyła Maria Preyłowska.
Dzisiaj do tradycji międzywojennych nawiązuje także purdzka szkoła podstawowa, która dumnie nosi imię Tadeusza Pezały – ostatniego przedwojennego nauczyciela. Można więc śmiało stwierdzić, że w tym wypadku historia zatoczyła „pozytywne” koło.
 
  
  
  
  
  
					
						 
  
  
  
  
  
  
  
					
							 
								