Dziś nikt nie odprawia tu mszy, ale ruiny w Osetniku wciąż przyciągają – bez tablic, przewodników, biletu wstępu. To miejsce działa inaczej: historią zapisaną w murach i ciszy.
Jeśli lubisz miejsca, w których historia nie jest opisana na tablicy, lecz unosi się w powietrzu — ruiny kościoła w Osetniku są dla ciebie. Nie znajdziesz tu wyznaczonej ścieżki zwiedzania ani biletu wstępu. Są tylko ciche ściany, które kiedyś słyszały śpiew, modlitwę, a potem wybuchy i długie milczenie.
To miejsce nie rzuca się w oczy — ukryte gdzieś między Ornetą a Braniewem, przy bocznej drodze. A jednak, kto raz tu trafi, zapamięta je na długo.

Ogień, odbudowa, zniszczenie
Kościół św. Jakuba Starszego stał tu już w XV wieku, ale wszystko wskazuje na to, że parafia istniała znacznie wcześniej — być może już na przełomie XIII i XIV wieku. Źródła wspominają o plebanie działającym przed 1480 rokiem.
Świątynia przeszła wiele. W 1582 roku została ponownie konsekrowana. W 1688 roku spłonęła. Po dziesięciu latach stanęła na nowo, wzbogacona o wieżę w gotyckim stylu. Kolejne przebudowy zmieniały jej wygląd – w 1729 roku gruntownie, około 1880 roku już mniej łaskawie, bo zniekształcając jej dawny charakter. Najgorsze przyszło w 1945 roku. Kościół został poważnie zniszczony. Wieżę wysadzili niemieccy żołnierze, ponieważ stanowiła dobry punkt kontrolny dla rosyjskiej artylerii. Po wojnie przez krótki czas był jeszcze dach nad główną nawą.
- Po wojnie kościół musiał być użytkowany długo i normalnie, chociaż już jako ruiny. To jednak miejsce święte, nawet pod gołym niebem — czytamy na forum ekspolratorów historii. — Nieopodal kościoła znajdowała się gospoda. Niektórzy mówili na nią gorzelnia. Natomiast po wojnie w plebanii, która znajduje się naprzeciwko kościoła, przez pewien czas mieściła się dyrekcja PGR.
Co pozostało?
Dziś można zobaczyć fragmenty trzech ścian. Zostały ostrołukowe okna z XIX wieku i mocno naruszony krucyfiks, który wciąż wisi na murze. Przy południowej ścianie – ceglana przypora porośnięta zielenią. Wschodnia elewacja zachowała ślady barokowego szczytu z 1729 roku.

Architektura i wnętrze
Kościół był murowany, orientowany, zbudowany z cegły i kamienia. W planie prostokątny, czteroosiowy, typu salowego. Od zachodu znajdowała się wieża, po północnej stronie zakrystia, a od południa kruchta. Wewnątrz zachowały się fragmenty zamurowanych blend z XVIII wieku. Kiedyś były tu też polichromowane sklepienia.
Ołtarz pełen rozmachu
Wszystko, co dziś zostało z wnętrza kościoła, to wspomnienia. A przecież kiedyś jego sercem był ołtarz główny — wykonany około 1742 roku, przypisywany Janowi Chrystianowi Schmidtowi z Reszla. Dwukondygnacyjny, pełen barokowej dynamiki: figury świętych, scena Zwiastowania, smukłe kolumny, akantowe uszaki i złocone detale tworzyły kompozycję zaprojektowaną tak, by poruszać emocje. Rok później całość pokryto polichromią, która tylko spotęgowała wrażenie rozmachu. Jej autorem był Jan Lossau, który przyozdobił też sanktuarium w Chwalęcinie. Sam ołtarz nie przetrwał, ale kilka jego elementów udało się uratować.

Co udało się uratować?
Po wojnie większość wyposażenia zaginęła lub została zniszczona. Nieliczne zachowane rzeźby — w tym figury świętych z ołtarzy i ambony — znalazły nowe miejsce w kościele w pobliskim Chwalęcinie. Cennym znaleziskiem okazały się też rzeźby św. Ambrożego i św. Augustyna autorstwa Jana Frei, odzyskane dzięki czujności muzealników i przekazane w 2005 roku do Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie.
- Przeglądałem katalog jednego z domów aukcyjnych w Warszawie. I tam zobaczyłem figurki — opowiadał wówczas Andrzej Rzempołuch, pracownik działu sztuki dawnej. — Po rozpoznaniu atrybutów świętych i obejrzeniu wykonanego w 1905 roku zdjęcia wnętrza kościoła, nie było wątpliwości, że rzeźby przedstawiają św. Ambrożego i św. Augustyna.
Do dziś przetrwały także XVIII-wieczne dzwony.
Cmentarz i kapliczki
Kościół stoi na dawnym cmentarzu. Pośród traw i zarośli można znaleźć stare krzyże i fragmenty nagrobków. Pod płotem prawdopodobnie zostali pochowani rosyjscy żołnierze.
W samej wsi zachowały się też dwie neogotyckie kapliczki z I połowy XIX wieku.
Żywa ruina
Choć świątynia to dziś ruina, wciąż odgrywa pewną rolę. Nabożeństwa odprawiane są dziś w Chwalęcinie, ale w Osetniku też się to zdarza. Harcerze z Hufca Orneta dbają o to, by można było bezpiecznie dojść do ruin i poczuć atmosferę tego miejsca.
GALERIA | Ruiny kościoła w Osetniku












