Półtora kilometra drogi w okolicach Dobrego Miasta i… prawie czujesz się jak w Alpach. Kręta serpentyna w Radostowie przyciąga tych, którzy lubią mocne wrażenia.

Tuż obok Dobrego Miasta jest miejsce, które nie ma folderów i turystycznych opisów. Nie znajdziemy tam kas z biletami ani tłumów robiących selfie. A jednak wielu, którzy tam trafią, wraca z szerokim uśmiechem i lekkim zaskoczeniem. Bo Warmia potrafi nagle pokazać coś, czego nikt się po niej nie spodziewa. Krótki odcinek drogi, a wrażenia jak z górskiej wyprawy.

- Dla mnie nieodkrytą atrakcją okolic Dobrego Miasta jest „warmińska serpentyna”. Nie wspomina o niej żaden przewodnik, a szkoda, bo to prawdziwa górska serpentyna. No, może serpentynka. Może nie tak kręta jak w Alpach czy choćby naszych Sudetach, ale jak na niziny robi wrażenie. — zauważa Andrzej Mielnicki, dziennikarz z Olsztyna. — Jadąc nią człowiek przez chwilę czuje się jak w prawdziwych górach. Przyznam, że zaskoczenie było spore, bo kręta „ósemka” na nizinach to coś wyjątkowego.

Warmińska serpentyna – krótka, kręta droga dla miłośników jazdy, fot. Ada Romanowska

Krótka jazda, wielkie wrażenia

Serpentyna leży na trasie z Dobrego Miasta do Jezioran, tuż za Radostowem. To tylko około półtora kilometra, ale każdy zakręt robi robotę. Wije się tak, że trudno uwierzyć, że to Warmia. Na zakrętach są barierki, znaki, ograniczenie do 40 km/h. A mimo to noga sama chce troszkę przycisnąć.

- I warto dostosować się do tych znaków, bo każda zbyt szybka jazda może skończyć się wypadnięciem z drogi. Szkoda auta, szkoda barier — przyznaje Andrzej Mielnicki. — Zresztą po co odbierać sobie tych kilkudziesięciu fantastycznych sekund, które zajmuje pokonanie półtorakilometrowego odcinka drogi. To wielka przyjemność. Ja nawet specjalnie jeszcze bardziej zwalniam, bo delektuję się tą… przejażdżką.

Góra boga ziemi

Serpentyna w Radostowie nie pojawiła się tu przypadkiem. Jej przebieg narzuciła Święta Góra — niewysokie, ale wyraźnie dominujące wzniesienie o wysokości około 179 m n.p.m. Stoki tego pagórka są na tyle strome, że poprowadzenie drogi w linii prostej skutkowałoby zbyt dużym nachyleniem, szczególnie uciążliwym zimą dla samochodów. Dlatego asfalt nie wspina się tu na wprost, lecz wije łagodnymi łukami.

Ale Święta Góra przy Radostowie to coś więcej niż zwykły pagórek. Na jej szczycie archeolodzy znaleźli pozostałości wałów ziemnych i fos. Może to świadczyć o tym, że dawniej góra pełniła funkcję obronną lub była miejscem kultu. W tym miejscu mogła być pogańska świątynia Prusów.

Nie zachowały się jednak żadne murowane pozostałości. Ale badacze sugerują, że mógł znajdować się tu „święty gaj” lub „kamienna kaplica”. Być może były tu paleniska poświęcone bóstwom, na przykład Potrimpo — bogowi ziemi i urodzaju. Nadaje to serpentynie w Radostowie lekko mistyczny klimat: droga wije się po pagórkach, które kiedyś mogły być świadkami dawnych obrzędów.

Święta Góra jest też ciekawa przyrodniczo. W okolicy żyją sarny i dziki, więc kierowcy serpentyny muszą czasem uważać nie tylko na zakręty, ale i na „lokalnych mieszkańców” pobliskich lasów.

W sąsiedztwie — rzut beretem, koło Lekit — znajduje się druga góra ze śladami dawnej obronności. Istnieje legenda, że mógł tu stać zamek. Nie brakuje miejscowych legend z nim związanych. Wedle jednej z nich zamek zapadł się w osuszone dziś jezioro Krokowskie, a jego mieszkańcy zostali zamienieni w ryby.

Pomysł na niedzielę? Prosty

To miejsce warto zobaczyć choćby w wolną niedzielę. Wystarczy wsiąść w auto albo na rower i po prostu… jechać. A potem zajrzeć dalej, bo okolica też potrafi zaskoczyć.

- Jeśli zastanawiamy się, gdzie wybrać się na przykład na niedzielną wycieczkę, to polecam wypad na serpentynę — radzi Andrzej Mielnicki. — Tym bardziej że okolice są naprawdę malownicze. I jest na czym oko zawiesić.

Radostowo. Nie tylko serpentyna

Serpentyna zaczyna się przy Radostowie. To wieś starsza niż większość europejskich państw w obecnym kształcie. Ma gotycki kościół św. Jerzego z końca XIV wieku, drewnianą wieżę z XVIII wieku i barokowe wyposażenie. W okolicy jest jezioro Blanki, czysta woda, wzgórza i Święta Góra — punkt widokowy z historią sięgającą czasów Prusów. A w samej wsi? Sklep, poczta, OSP, szkoła. Klasyczna warmińska codzienność.

Niedaleko jest Glotowo z kalwarią wzorowaną na jerozolimskiej i zegarami słonecznymi na kościele. Małe rzeczy, a robią wrażenie.

Kościół parafialny p.w. św. Jerzego w Radostowie, fot. Romek/Wikipedia

Jeziorany za zakrętem

Jeśli ktoś wybierze się serpentyną w stronę Jezioran, trafi nie tylko na piękne widoki, ale też do jednego z najstarszych miast Warmii. Jeziorany prawa miejskie dostały w 1338 roku. Leżą na terenie dawnego pruskiego plemienia Barcji, a dziś mieszkają tu niespełna trzy tysiące osób.

Miasto potrafi zaskoczyć. Kościół św. Bartłomieja ma gotyckie sklepienia jak w Gdańsku, a pod budynkiem Urzędu Miejskiego kryją się resztki dawnych piwnic zamku biskupów warmińskich. Mury miejskie również przetrwały w kawałkach. Na ulicach stoją kapliczki, są stare spichlerze i kamieniczki, a rynek do dziś przypomina rzadko spotykany rynek przelotowy.

Jeziorany na starej pocztówce, fot. Warmińsko-Mazurska Biblioteka Cyfrowa

Okolica jest naturalnym rajem. W pobliżu jest kilka jezior, w tym największe – Luterskie, z ośrodkiem wypoczynkowym w Lutrach. Są też Blanki, Ławki i Pierścień. A między wioską Ustnik a rozlewiskami Symsarny znajduje się rezerwat ptactwa. To 32 hektary, gdzie można zobaczyć nawet 50 gatunków ptaków. W tym te rzadkie, jak biegus mały czy perkoz zausznik. Świetne miejsce dla tych, którzy lubią przyrodę bardziej „na żywo” niż na pocztówkach.

Jeziorany są idealnym dopełnieniem wycieczki serpentyną. Trochę Warmii w pigułce – z historią, przyrodą i klimatem, który trudno znaleźć w miejscach popularnych i zatłoczonych. Tu nie trzeba się spieszyć. Wystarczy rozejrzeć się wkoło, tak jak na serpentynie. Tylko tym razem już bez zakrętów.