War­mia bez kapli­czek? To jak kra­jo­braz bez duszy. Te przy­droż­ne skar­by – od czer­wo­no­ce­gla­nych neo­go­ty­ków po baro­ko­we pereł­ki – od wie­ków strze­gą histo­rii, wia­ry i tra­dy­cji.

Wyobraź sobie spa­cer war­miń­ską wsią: mijasz pola, sta­re domy, a tu i ówdzie – kaplicz­ka. I oka­zu­je się, że War­mia to kra­ina, któ­ra zachwy­ca nie tyl­ko kra­jo­bra­zem, ale i swo­im wyjąt­ko­wym dzie­dzic­twem – kaplicz­ka­mi przy­droż­ny­mi. One od wie­ków wpla­ta­ją się tutej­szą w codzien­ność. Do tego stop­nia, że myśli­my: nie ma War­mii bez kapli­czek.

Kaplicz­ka w Brą­swał­dzie, fot. Ada Roma­now­ska

- Kaplicz­ki przy­droż­ne na War­mii były sta­wia­ne jako wro­ta dzięk­czyn­ne, bła­gal­ne, a cza­sem w miej­scach daw­ne­go kul­tu pogań­skie­go, by odpę­dza­ły złe duchy — czy­ta­my na stro­nie Muzeum War­mii i Mazur w Olsz­ty­nie. — Kaplicz­ki, któ­re wyma­ga­ją reno­wa­cji, to naj­bar­dziej roz­po­zna­wal­ny ele­ment małej archi­tek­tu­ry sakral­nej na War­mii.

I rze­czy­wi­ście – te nie­wiel­kie budow­le, roz­rzu­co­ne przy dro­gach, na roz­sta­jach czy w cie­niu leśnych drzew, są jak ciche straż­nicz­ki histo­rii i tra­dy­cji.

Perełki pełne charakteru

Naj­czę­ściej spo­ty­ka­my kaplicz­ki z koń­ca XIX i pierw­szej poło­wy XX wie­ku – z czer­wo­nej cegły, o pro­sto­kąt­nej bry­le, czę­sto w neo­go­tyc­kim sty­lu z ostro­łu­ko­wy­mi okna­mi i deko­ra­cyj­ny­mi blen­da­mi. Ale bywa­ją też inne: bia­łe, okrą­głe, jak ta XVIII-wiecz­na w Dąbrów­ce koło Świą­tek. Są też baro­ko­we pereł­ki z pila­stra­mi i gzym­sa­mi, jak te w Krzy­że­wie czy Stocz­ku Klasz­tor­nym albo słu­po­we figu­ry — Maryi, św. Jana Nepo­mu­ce­na czy Chry­stu­sa z krzy­żem — któ­re doda­ją kra­jo­bra­zo­wi nie­po­wta­rzal­ne­go cha­rak­te­ru.

- Kie­dy jeż­dżę po War­mii na rowe­rze uwiel­biam zatrzy­my­wać się przy nich i zatrzy­mać na chwi­lę mój czas. Każ­da z nich w swo­ich cegłach i świę­tych figu­rach mie­ści los jakie­goś czło­wie­ka. Czy­jeś szczę­ście lub dra­mat — pisze Igor Hryw­na w „Gaze­cie Olsz­tyń­skiej”.

Płaszcz św. Marcina i bożemęki

Skąd wzię­ły się kaplicz­ki? Legend jest wie­le, ale jed­ną z naj­pięk­niej­szych opo­wie­ści przy­ta­cza histo­ria św. Mar­ci­na, bisku­pa z Tours. Ten rzym­ski legio­ni­sta, słu­żąc w Galii, podzie­lił się płasz­czem z żebra­kiem, a potem zoba­czył we śnie Chry­stu­sa w tym samym okry­ciu. Od łaciń­skie­go „cap­pa” – płaszcz – wywo­dzi się nazwa „kaplicz­ka”. Począt­ko­wo były to cele dla reli­kwii, z cza­sem sta­ły się miej­sca­mi kul­tu, tak­że na War­mii, gdzie naj­praw­do­po­dob­niej dotar­ły wraz z chrze­ści­jań­ski­mi osad­ni­ka­mi, być może z ziem ruskich. Ks. Walen­ty Bar­czew­ski, pro­boszcz z Brą­swał­du i wiel­ki orę­dow­nik pol­sko­ści, w „Geo­gra­fii pol­skiej War­mii” z 1917 roku pisał: „Kapli­ce, w któ­rych kil­ka razy w roku odpra­wia się nabo­żeń­stwo z mszą świę­tą (…). Po innych wsiach znaj­du­ją się tak­że kapli­ce pomniej­sze, boże­mę­ki i krzy­że muro­wa­ne i drew­nia­ne, w któ­rych lub pod któ­ry­mi lud war­miń­ski scho­dzi się wie­czo­ra­mi do różań­ca i wspól­nych modłów i pie­śni, mia­no­wi­cie w maju i paź­dzier­ni­ku, jak nie mniej w obec­nych cięż­kich cza­sach wojen­nych”. Te miej­sca żyły z ludź­mi — w maju roz­brzmie­wa­ły lita­nia­mi, w paź­dzier­ni­ku różań­cem, a w trud­nych cza­sach dawa­ły nadzie­ję.

To wła­śnie w tej żywej wię­zi z ludź­mi i ich codzien­ną modli­twą twa­rzą kapli­czek war­miń­skich sta­ła się Mary­ja. Peł­ni rolę pośred­nicz­ki mię­dzy wier­ny­mi a Bogiem, zapra­sza­jąc do zatrzy­ma­nia się na chwi­lę reflek­sji i modli­twy na skra­ju dro­gi. To Jej obec­ność nada­je kaplicz­kom ich cha­rak­te­ry­stycz­ny, cie­pły wymiar. Są one nie tyl­ko miej­scem pamię­ci, ale żywą czę­ścią lokal­nej wspól­no­ty i ducho­wo­ści War­mii.

Piękna i kompletna Warmia

Naj­star­sza zacho­wa­na kaplicz­ka w Dobrą­gu koło Bar­cze­wa pocho­dzi z 1602 roku, a tuż obok, w Bar­cze­wie, stoi kolej­na z 1607 roku. Ale praw­dzi­wy boom na sta­wia­nie kapli­czek przy­padł na dru­gą poło­wę XIX wie­ku. Pod pru­skim zabo­rem, w cza­sach Kul­tur­kamp­fu i ger­ma­ni­za­cji, War­mia­cy sta­wia­li kaplicz­ki jako mani­fest wia­ry i pol­sko­ści – przy domach, na roz­sta­jach, w miej­scach obja­wień czy zbrod­ni. Gie­trz­wałd, gdzie w 1877 roku Mat­ka Boska prze­mó­wi­ła do dziew­czy­nek w war­miń­skiej gwa­rze, tyl­ko spo­tę­go­wał ten ruch.

Kaplicz­ka w Dobrą­gu, fot. Sta­ni­sław Kupr­ja­niuk

Dziś, według „War­miń­skich kapli­czek” Sta­ni­sła­wa Kupr­ja­niu­ka i Iwo­ny Liżew­skiej, jest ich 1333. Ale są to kaplicz­ki posta­wio­ne do 1945 roku. Póź­niej też się poja­wia­ły. Dla­te­go Sto­wa­rzy­sze­nie Dom War­miń­ski doli­czy­ło się ich nawet 1600. W samym Olsz­ty­nie 14 wpi­sa­no do reje­stru zabyt­ków, a nowe wciąż powsta­ją – jak ta przy koście­le św. Józe­fa, poświę­co­na św. Rocho­wi, patro­no­wi chro­nią­ce­mu przed zara­zą.

Nową kaplicz­kę, „pry­wat­ną”, posta­wi­li też w 2016 roku w Dywi­tach Piotr i Doro­ta Jasiń­scy. – Jest to nasz wyraz wdzięcz­no­ści Bogu przede wszyst­kim za dar wia­ry, za Jego bło­go­sła­wień­stwo, za wszyst­kich dobrych ludzi, któ­rych wokół nas posta­wił, za naszą rodzi­nę – mówi­ło mał­żeń­stwo w roz­mo­wie z „Gościem nie­dziel­nym”. – Kie­dy ludzie prze­cho­dzą obok naszej kaplicz­ki, odma­wia­ją modli­twę. To nas bar­dzo cie­szy.

Kaplicz­ki to wię­cej niż archi­tek­tu­ra. To punk­ty w prze­strze­ni i życiu – miej­sca modli­twy, spo­tkań, skła­da­nia kwia­tów. Oto­czo­ne lipa­mi czy dęba­mi, z sygna­tur­ka­mi wzy­wa­ją­cy­mi na modli­twę czy ostrze­ga­ją­cy­mi przed poża­rem, są świa­dec­twem cza­su, któ­ry pły­nie wol­niej. Nie­któ­re, jak te mię­dzy Resz­lem a Świę­tą Lip­ką, two­rzą piel­grzym­ko­we szla­ki, inne sto­ją samot­nie, strze­gąc wspo­mnień. Dla War­mia­ków kra­jo­braz bez nich był­by nie­peł­ny, dla­te­go dbaj­my o to dzie­dzic­two – bo War­mia z kaplicz­ka­mi to jak książ­ka z wszyst­ki­mi roz­dzia­ła­mi, pięk­na i kom­plet­na.