Drewniane okiennice, kaflowy piec i narzędzia dawnych gospodarzy — w Leśniczówce Gaja wszystko opowiada historię. Małgorzata Olejnik tchnęła życie w warmińskie siedlisko, łącząc kulinarne tradycje z Warmii i Peru. Stworzyła tu „miejsce łapania oddechu”.
- Od pierwszego wejrzenia zakochałam się w warmińskim siedlisku w Kabornie, ale nie mogłam go kupić i zamieszkałam tysiące kilometrów od Polski – w Peru. Po czterech latach wymarzone miejsce „zawołało” mnie. Porzuciłam peruwiańskie życie i odtąd moim domem jest Leśniczówka Gaja na Warmii – mówi Małgorzata Olejnik z Kaborna.
Gdy przed laty pierwszy raz dotarła do XIX-wiecznego siedliska za wsią Kaborno na Warmii, nie mogła oderwać oczu. Budynek z drewnianymi okiennicami, wśród łąk i lasów, z bieloną kuchnią, starym, kaflowym piecem i kominkiem przemówił do niej. Czuła się tam, jakby znała to miejsce od lat.
– Pochodzę z Olsztyna, wychowałam się tu, skończyłam studia, pracowałam. Od najmłodszych kochałam naturę, moi rodzice mieli domek pod Pasymiem i każde wakacje spędzałam w lesie, nad wodą, przy ognisku. W Kabornie poczułam dobrą energię, która mnie tam zatrzymała. Poznałam właścicieli siedliska, opiekowałam się tym miejscem kilka miesięcy, jednak nie można było go ani kupić, ani wynająć. Leśniczówka została tylko w moich marzeniach, a ja wyjechałam do… Peru, gdzie jest ocean, pustynia, wysokie góry i dżungla – czyli wszystko to, czego nie ma w Polsce. Miałam pracę, partnera, budowaliśmy apartamenty dla turystów w Świętej Dolinie Inków, gdzie sezon trwa cały rok, a nie tylko kilka miesięcy jak w Polsce. Plany rozwijały się do momentu, gdy po czterech latach dostałam pytanie od właścicieli siedliska: Czy nie znam kogoś, kto by chciał je kupić? Odpowiedź mogła być tylko jedna: To byłam ja!

Gaja to matka ziemia
Siedlisko od razu zostało nazwane przez właścicielkę Leśniczówka Gaja. – Gaja to matka ziemia, przyroda, natura. Ta nazwa oddaje wszystko: siedlisko jest otoczone dzikimi łąkami, wokół są lasy, a za płotem zaczyna się Puszcza Napiwodzko-Ramucka – opowiada właścicielka.
Dom był w dość dobrym stanie, choć pochodzi z 1840 roku. Jednak zarówno on, jak i dwa budynki gospodarcze – które były w dużo gorszym stanie – wymagały sporych nakładów. Miał tam być ośrodek warsztatów rozwojowych, miejsce „łapania oddechu”. I tak się stało: są pokoje dla gości, sale warsztatowe, jadalnie i kuchnia, bo Gaja słynie z wegetariańskich i wegańskich dań.
– Chciałam połączyć klimat warmiński z peruwiańskim, początkowo myślałam, że to niemożliwe, zastanawiałam się, jak to wyjdzie? Okazało się, że wprowadzenie wielu kolorów podniosło klimat tego miejsca. Tu rządzą kolory!

Pani Małgorzata poznała historię siedliska. Mieszkali tam warmińscy gospodarze, niektórzy są pochowani na cmentarzu w Klewkach. Ostatni mieszkańcy, rolnicy, w latach 80. przenieśli się do Olsztyna, a siedlisko stało się leśniczówką.
– Odwiedził mnie wnuk jednej z mieszkanek, pani Gutkowskiej, która była sołtyską wsi. Opowiedział mi jej historię i nawet przysłał zdjęcie babci jako młodej dziewczyny. Niestety, nie mam przedwojennych fotografii budynku. Życie domowników toczyło się na dole domu, w dużej kuchni i dwóch pokojach.
– Ani podczas remontu domu, ani podczas zakładania ogrodu nie znalazłam żadnych pamiątek, pozostałości przeszłości. Natomiast w budynkach gospodarczych zachowały się stare narzędzia i maszyny rolnicze – na podwórku stoją teraz dwie młockarnie i wialnia. Są zakonserwowane, bo niszczeją na powietrzu. Na zewnątrz nie chcę wprowadzać dużych zmian, by siedlisko było autentyczne, a nie tylko udawało, że jest stare. W stodole podczas remontu odkryliśmy belki i krokwie sprzed 100 lat, zachowaliśmy je, bo stanowią wyjątkowy element architektoniczny.

Śpią na hamakach
Jeszcze do niedawna dojazd do Kaborna prowadził przez wertepy w lesie i wiódł drogą między polami.
– Myślałam, że ten słaby dojazd będzie barierą dla gości, ale tak się nie stało. Cały czas mamy chętnych. A teraz, po latach, powstała nawierzchnia asfaltowa, więc trudności z dojazdem odpadły. Ludzie już w momencie wjazdu na parking mają uśmiechy twarzach. Niektórzy goście pytają: jakie są tu atrakcje? A ja odpowiadam: łąka, las, hamak, słońce, jezioro, nad które można pojechać rowerem, piękne widoki. Goście przywożą rowery, ubrania trekkingowe, czasami nawet nie zdążą ich założyć, ani przejechać się rowerami, bo śpią na hamakach, oddychają. I wyjeżdżają wypoczęci, zregenerowani.
Wiele osób przyjeżdża na warsztaty rozwoju osobistego, inni na rykowiska, któryś z gości zostawił nawet taką rymowankę: „A my w siebie wtuleni, słuchamy głosu jeleni”. Dla innych ważne są plenery fotograficzne, niektórzy jadą kilkaset kilometrów, by po prostu odetchnąć dobrym, warmińskim powietrzem lub posmakować wegetariańskiej, wegańskiej i warmińskiej kuchni. – Moja pasja gotowania – bo od lat zajmuję się kuchnią, wprowadzam nowe rośliny, kasze, dania – bardzo mi się przydaje. Tu rozwijam swoje pomysły kulinarne, mam też świetną ekipę – dodaje właścicielka Gai.

Powiew historii
Kaborno to stara warmińska wieś w gminie Purda. Akt lokacyjny Kapituły Warmińskiej pochodzi z 1359 roku. Zanim powstały pierwsze gospodarstwa, mieszkańcy musieli karczować puszczę, mogli łowić ryby w Jeziorze Linowskim. Z czasem nad jeziorem zbudowano młyn; w latach 80. XX wieku został przeniesiony – jako zabytek — do skansenu w Olsztynku. W początkach XX wieku zaczęła tu działać szkoła, a mieszkańcy dopominali się, by ich dzieci mogły uczyć się po polsku, a nie po niemiecku. Biblioteka prenumerowała „Gazetę Olsztyńską”. Obecni mieszkańcy Kaborna postawili pamiątkowy kamień w środku wsi, który przypomina o ważnych faktach historycznych.
– Dziś tylko kilka osób to rodowici mieszkańcy, większość przyjechała z Olsztyna i Warszawy. Swoich gości zachęcam do zwiedzania jednego z domów z zachowanym dawnym układem pomieszczeń. Dom znajduje się w rejestrze konserwatora, a należy do prywatnych osób z Warszawy, którzy bardzo dbają o historię wsi, opowiadają o jej dziejach. Pamięć o dawnym życiu jest kultywowana przez nowych mieszkańców. W Leśniczówce Gaja odbywają się spotkania i warsztaty we współpracy z kołami gospodyń z Kaborna i innych wsi, gdzie kultywujemy dawne tradycje.
Gość z Peru
Do leśniczówki przyjeżdżają goście z Polski i ze świata. Kilka lat temu przyjechała do Kaborna Cecilia Albrizzio Lizarraga z Peru, która w latach 80. studiowała psychologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po studiach wróciła do Peru, nostryfikowała dyplom, pracowała jako psycholog, a jej dom w Limie stał się miejscem otwartym dla wszystkich Polaków. Tak właśnie poznała ją Małgorzata Olejnik, która z innymi Polakami postanowiła zaprosić Cecilię do Polski, bo Peruwianka nie była tu od lat studiów.
– O domu Cecilii w Limie mówi się, że to nieoficjalna ambasada Polski. Na ścianach wisi ceramika z Bolesławca i Włocławka, na stołach leżą polskie obrusy, Cecilia puszcza nagrania Wodeckiego i Rodowicz – śmieje się Małgorzata Olejnik.
Sezon cały rok
– Rano budzą gości żurawie, w dzień śpiewają ptaki, w nocy pohukują puszczyki, sowy. W lasach można zobaczyć jelenie i sarny. U nas sezon trwa cały rok, goście mogą smakować i Warmię, i Peru. Gdy zaczynałam działalność wiele osób było zaskoczonych moją decyzją, pytali, kto tu przyjedzie, jak sobie poradzę. Były trudne momenty, ale tym bardziej cenię to miejsce. Gaja stała się nie tylko moim domem, ale dzielę go z moimi gośćmi. Widocznie oni też czują przyciąganie dobrej energii – mówi Małgorzata Olejnik.

Małgorzata Olejnik — absolwentka Wydziału Rolniczego ART w Olsztynie, podróżniczka, organizatorka eventów kulinarnych i artystycznych. W swojej kuchni podaje m.in. zupę z pokrzyw, pesto z podagrycznika, herbatkę z forsycji, sałatkę z młodego mniszka, sosnersy w czekoladzie i wiele innych dań. Jej motto oddają przykazania domowe Marii Rodziewiczówny.
W Leśniczówce Gaja są wywieszone przykazania domowe pisarki Marii Rodziewiczówny, której obowiązywały w jej domu w Hruszowej na Polesiu.
1. Czcij i zachowaj pogodę i spokój domu tego.
2. Będziesz stale zajęty pracą, wedle twych sił i zamiłowania.
3. Nie będziesz śmiecił i czynił bezładu ani zamieszania domowego porządku.
4. Pamiętaj, abyś nie kaził myśli ani ust mową o złem, marności i głupstwie.
5. Nie będziesz opowiadał szczególnie przy posiłku o chorobach,
kalectwach, kryminałach i smutkach.
6. Nie będziesz się gniewał ani podnosił głosu, z wyjątkiem śpiewu i śmiechu.
7. Nie będziesz zatruwać powietrza domu złym i kwaśnym humorem.
8. Nie wnoś do domu tego szatańskiej czci pieniądza i przekleństw spraw jego.
9. Zachowaj przyjacielstwo dla Bożych stworzeń, dla domowników przyjętych, jako psy, koty, jeże, ptaki i wiewiórki.
10. Nie okazuj trwogi, a znoś ze spokojem wszelki boży dopust, jako głód, biedę, choroby i najście niepożądanych ludzi.